środa, 4 grudnia 2013

remember me.

Czy ja dobrze widzę.? Ponad 70 000 wejść.? Choinka jasna... Ehh, aż w szoku jestem. No dobra, już, spokój... :). Oczywiście dziękuję Wam za taki wynik, bez Was raczej bym takiej liczby nie osiągnęła. Jesteście wspaniałe :).
Nie przedłużając jednak, przedstawiam Wam kolejny rozdział mojego smutnego opowiadanka. Mam nadzieję, że się Wam spodoba, bo przez poświęcenie dla niego K. prawie urwała mi głowę. /Ale tylko prawie, na szczęście wiele jeszcze zostało ;)./
Kocham Was.! ;*

CZTERNAŚCIE.



- Wczoraj dzwoniło już tylko jakieś pięćdziesiąt osób. - usłyszałem poważny ton mamy, która krzątała się przy mojej szafce, ciągle coś na niej przekładając. I westchnąłem zirytowany, kiedy jej słowa do mnie dotarły. "Świetnie." Przewróciłem oczami zirytowany, ściskając mocniej w dłoniach pomarańczę, którą jeszcze przed chwilą obierałem. "Jacy się wszyscy nagle zrobili troskliwi..." - Ale nadal wszyscy chcieli cię odwiedzić.
- O nie, na pewno. - spojrzałem na mamę uważnie, nerwowo odkładając owoc na bok. "Straciłem apetyt..." - Nie zniosę tych wszystkich biednych Harrusiów i pytań co jest z tą moją pamięcią. - rzuciłem ostro, przerzucając w palcach pomarańczowe obierki.
- Ale Carol trudno zbyć. - mama w końcu przestała się kręcić i usiadła na krześle obok mojego łóżka. - Prędzej czy później tu przyjedzie. - stwierdziła, patrząc na mnie z bólem w oczach.
- Już mi wystarczy pretensji ze strony chłopaków. - pokręciłem głową, przypominając sobie wszystkie reakcje chłopaków na mój brak pamięci. Już oni byli wkurzeni, a przecież starali się nie wtrącać w czyjeś sprawy na siłę. Więc co będzie jak Carol-wiecznie-z-nosem-w-cudych-sprawach tu przyjdzie.? "Nie wytrzymam tego." - Jeśli ciotka znała...
- Uwielbiała ją. - usłyszałem natychmiast, co tylko mnie zdołowało. "No pięknie..."
- Nie ma mowy. - pokręciłem ostro głową, dla zaakcentowania wszystkiego zakładając przedramiona przed sobą. - Nie nasłucham się jaki to jestem okropny, że mogłem o niej zapomnieć. - spojrzałem ostro na mamę, dając jej do zrozumienia, że jeśli tylko przyprowadzi tu ciotkę, ucieknę do Afryki i zamieszkam w szałasie.
- Nie przesadzaj, ona naprawdę się o ciebie martwi. - mama natychmiast zmarszczyła brwi, spojrzeniem dając do zrozumienia, że zachowuję się jak gówniarz. I natychmiast poczułem się z tego powodu wyjątkowo winny. "Musiała to robić...? Naprawdę musiała.?" - Była roztrzęsiona jak się dowiedziała. - dodała jeszcze, a mi aż gula stanęła w gardle. "Jesteś okropny, Styles..."
- Dobra, możemy o tym nie rozmawiać.? - pisnąłem niepewnie, chcąc wyrzucić z siebie to nieprzyjemne uczucie niewdzięczności. Ale nie mogłem, zwłaszcza kiedy zauważyłem jak oczy mamy zaczynają podejrzanie błyszczeć. "No nie..." - Ustaliliśmy, że koniec z płaczem. - rzuciłem z nadzieją, że to coś pomoże. Nie pomogło. "Kurczę." Z miejsca poczułem się bardziej okropnie, bo to przecież wszystko przeze mnie. Miałem świadomość, że przez ostatnie dni to ja byłem przyczyną tego, że mama wylewała łzy. Tylko ja. I naprawdę trudno było mi się z tym pogodzić, bo uczucie było straszne. "Powinna się uśmiechać, a nie płakać..." - Tato, powiedz jej coś. - spojrzałem błagalnie na ojczyma, który stał gdzieś w kącie sali i z rękami za plecami obserwował uważnie widok za oknem. Jakby myślami był zupełnie gdzie indziej. Dopiero moje upomnienie wróciło go do rzeczywistości i spojrzał na mnie nieprzytomnie.
- Annie. - powoli podszedł do nas, stanął za mamą i cierpliwie położył jej ręce na ramionach. Mama w odpowiedzi tylko opuściła głowę i sięgnęła po jego dłoń. "No pięknie..." - Jak się dzisiaj czujesz.? - spytał nagle, próbując tym samym jakoś zmienić temat. "Przynajmniej jeden przytomny." pomyślałem, odczuwając dziwną ulgę.
- Genialnie. - uśmiechnąłem się szczerze, mogąc chociaż w taki sposób poprawić mamie humor. Bo natychmiast spojrzała na mnie ciepło, delikatnie odwzajemniając gest. "No i tak powinno być." - Nic mnie już nie boli.
- Lekarz mówił, że jest poprawa i jak tak dalej pójdzie, za kilka dni nawet cię wypiszą. - stwierdziła entuzjastycznie, a w jej oczach momentalnie pojawiły się błyski radości. "Jeszcze lepiej." 
"Ale zaraz... co.?!"
- Naprawdę.? - ucieszyłem się jak dziecko. Mało brakowało, a zacząłbym podskakiwać na łóżku i klaskać w dłonie. - Nareszcie. Już się nie mogę doczekać tych domowych obiadków i traktowania jak dziecka.
- Jesteś okropny, Harry. - zmarszczyła brwi, patrząc na mnie z oburzeniem.
- Tylko żartuję, mamo. - wyszczerzyłem się bezczelnie, sięgając po jej dłoń i ściskając mocniej. "Gdzie zniknęło jej poczucie humoru.?"
- Też bym korzystał na jego miejscu. - ojczym niespodziewanie uśmiechnął się do mnie konspiracyjnie. "Ciekawe..."
- Robin... - mama spojrzała na niego oburzona. Mimowolnie parsknąłem śmiechem, starając się jednak jakoś to ukryć. Więc swobodnie przytknąłem dłoń do ust, co w zamyśle miało przykryć durny uśmieszek. "I nikt nie zauważył..."
- Taka prawda. - ojczym tylko niewinnie wzruszył ramionami. - Facet w czasie rekonwalescencji jest jak Bóg, wszystko za niego robią inni.
- Tłumacz mu tak dalej. - usłyszałem jej urażony ton i zauważyłem jak przewraca oczami. "W zasadzie to też było zabawne."
- Trochę więcej poczucia humoru, skarbie. - Robin tylko zaśmiał się cicho i mocniej ścisnął jej ramiona.
- Siostry też się na to nabierają.? - spytałem z nadzieją, oczami wyobraźni już widząc jak Gems skacze przy mnie na potęgę. Mieć tą zołzę na niewolnika... "No to już mogłem wracać do domu..."
- Robin.! - rodzicielka podniosła głos w ostrzegawczym tonie.
- Nic nie mówię. - stwierdził pojednawczo, więc mama wróciła do poprzedniego zajęcia. A kiedy tylko się odwróciła, Robin spojrzał na mnie wymownie i z szerokim uśmiechem pokiwał głową. "Czyli jednak..." Natychmiast parsknąłem śmiechem. Tym razem nie udało mi się jednak tego ukryć, więc z miejsca zostałem zbesztany wzrokiem mamy. I już miałem coś powiedzieć na swoje usprawiedliwienie, kiedy do sali niespodziewanie weszła jakaś młoda pielęgniarka. Więc to na niej skupiła się cała uwaga. "W sumie dobrze..."
- Przepraszam. - pisnęła cichutko, nie wiedząc gdzie oczy podziać. "Zabawne." Spotkania z fanami nauczyły mnie już, że moja osoba może działać na niektórych onieśmielająco, ale mimo wszystko nadal nie mogłem się do tego przyzwyczaić. Wiedziałem jednak, że jeden uśmiech potrafi zadziałać cuda, więc mimowolnie wyszczerzyłem się jak głupi. "Podziałało." Dziewczyna odwzajemniła gest, podnosząc niepewnie wzrok. - Na korytarzu czeka dziewczyna, która bardzo chciałaby się z panem zobaczyć. - usłyszałem i aż mnie zmroziło na tego "pana." "Czy ja mam kurcze 50 lat.?" - Mam ją wpuścić.?
- Kto.? - zapytałem poważnie, starając się nie dać pokazać jak bardzo jej zwrot mnie wkurzył.
- Przedstawiła się jako panna Swift. - usłyszałem i aż mnie wcięło. "O kurczę..." Natychmiast milion myśli przeleciało mi przez głowę, ale żadna nie była na tyle olśniewająca, żeby w niej zostać. "I co teraz...?" Mimo wszystko czułem jakieś dziwne podekscytowanie. Niby wiedziałem, że kiedyś przez moment byliśmy razem i nasze relacje musiały być... zażyłe, ale mimo wszystko... "Taylor Swift u mnie..."
- Tak, oczywiście. - kiwnąłem głową po dłuższej chwili, patrząc na pielęgniarkę niepewnie. Ta tylko uśmiechnęła się i zaczęła wycofywać. - Za chwilę, dobrze.? - dodałem jeszcze zanim wyszła, czując, że muszę poważniej przygotować się na te odwiedziny. "Taylor Swift... O cholera..."
- Nie podoba mi się to. - usłyszałem nagle zirytowany głos mamy, co skutecznie wyrwało mnie z zamyślenia. Spojrzałem na nią nieprzytomnie i zauważyłem jak marszczy brwi w niezadowoleniu. "Co jest..?" Zaraz jednak przypomniałem sobie jak reagowała na inne moje byłe dziewczyny. "Zwyczajna rodzicielska zazdrość..."
- Mamo, proszę cię, nic nie mów. - zaznaczyłem grzecznie, ale poważnie. - Podobno byliśmy razem, więc... - urwałem, widząc jak wstaje, zabierając z oparcia krzesła swój sweterek, który niedbale zarzuciła na ramiona. - No co.? - rozłożyłem ręce, kompletnie nie wiedząc o co chodzi. "Co jej się stało.?"
- Nie, nic. - usłyszałem tylko i aż mnie zapowietrzyło. - Wpadnę wieczorem. Teraz idę zobaczyć co z Lou. - rzuciła, nawet się nie odwracając. I ze spuszczoną głową podeszła do drzwi. "No pięknie."
- Mamo.? - spróbowałem jeszcze, ale nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Po prostu sobie wyszła... - O co jej chodzi.? - spojrzałem na ojczyma, który z jawnym wahaniem na twarzy patrzył na zamykane przez mamę drzwi.
- To nie jest odpowiedni moment. - westchnął i rzucając mi przepraszające spojrzenie, pognał na korytarz. "Cudownie." Natychmiast głęboka złość zalała mnie od środka. Dodatkowo poczułem się kompletnie ignorowany. "Czemu do cholery nikt mi tu nic nie mówi.?!"

*

- Przykro mi, pan Styles już ma gościa. - usłyszałem niespodziewanie ze strony recepcjonistki, kiedy Eve spokojnie zapytała czy możemy odwiedzić Harry'ego. - Teraz powinien odpocząć, przyjdźcie za godzinę. - zbyła nas ostro, nawet nie podnosząc wzroku znad sterty papierów rozciągniętych na blacie przed nią.
- Gościa.? - dziewczyna zmarszczyła brwi, zaskoczona taką odpowiedzą. Czemu wcale się nie dziwiłem. Przecież chłopaki siedzieli u siebie, Anne dopiero co minęliśmy na korytarzu, Gemma nadal w Australii... "Kto u niego przesiadywał.?" - Jakiego gościa.?
- Szczerze.? - recepcjonistka, czyli siwowłosa babka po pięćdziesiątce z wrednym wyrazem twarzy spojrzała na nas z nienawiścią. - Nie mam pojęcia. - spokojnie odłożyła długopis, prostując się władczo na krześle. - Przyłazi tu was tyle, że już nie wiem kogo mogę wpuszczać, a kogo nie. Każdy smędzi, że jest mu najbliższą osobą i powinnam go wpuścić. - zmarszczyła oczy, a mi od razu w głowie pojawiło się porównanie do żmii. - Ordynator się rzuca, jakby sam Jezus tam leżał i każe mi wpuszczać. Wielkie gwiazdy, myślą, że im wszystko wolno. Z góry uprzedzam, kiedyś nawet ordynator nie pomoże i nikogo nie wpuszczę. - zakończyła wrednie, wracając do swoich zajęć jak gdyby nigdy nic. "Czarownica..." Automatycznie wydrzeźniłem się do czubka jej głowy, jakby to w jakikolwiek sposób miało zmienić zdanie tej... kobiety.
- Dziękujemy pani. - Eve tymczasem uśmiechnęła się miło do facetki i zgromiła mnie wzrokiem, widząc co robię. Złapała mnie mocno za ramię i odciągnęła siłą na bok.
- Boże, co za smoczyca. - westchnąłem, zarzucając rękę na jej ramię. A za swoje słowa natychmiast dostałem po łapach. "Ała.!" Zmarszczyłem brwi, rzucając dziewczynie urażone spojrzenie.
- Nie narzekaj, jesteś na jej łasce. - popatrzyła na mnie z dołu tymi swoimi zielonymi oczami, nie kryjąc pretensji. - Chodź lepiej do Lou, posiedzimy przy niej póki ta godzina nie minie. - powoli ruszyła w znanym i już dobrze owidzianym mi kierunku, ciągnąc mnie za sobą. Sapnąłem ciężko, człapiąc za nią leniwie. I żeby nie było zbyt łatwo, zawisłem na jej ramionach, przelotnie całując ją w szyję. Dziewczyna zareagowała natychmiastowym podniesieniem ramion i odsunięciem się na dobry metr od mojej osoby. - Czyś ty oszalał.? - pisnęła, patrząc na mnie urażona. A ja się tylko zaśmiałem, zastanawiając się jak to jest możliwe, że człowiek może reagować tak samo za każdym razem. Doskonale wiedziałem, że tego nie lubiła, ale jednocześnie uwielbiałem ją tym denerwować. "Słodko się wkurzała." 
Uśmiechając się bezczelnie, sięgnąłem dłońmi do jej talii, przyciągając ją do siebie i przytulając mocno. Dziewczyna ewidentnie chciała się jeszcze pogniewać, ale we wkurzonej minie coś jej nie wyszło. Zamiast tego uśmiechnęła się tylko i spojrzała na mnie z dołu wymownie. Natychmiast przypomniało mi się jak wczoraj mnie... pocieszała. "Skutecznie..." W dodatku jej mina oraz delikatne rumieńce sugerowały, że dziewczyna myśli o tym samym. Ale oczywiście nie chcąc mi tego pokazać, tylko opuściła głowę i znowu ruszyła przed siebie... 
...zatrzymując się gwałtownie już dwa metry dalej. A zaraz za nią ja, centralnie na jej plecach.
- A ona co tu robi.? - usłyszałem jej wkurzony głos.
- Hm.? - automatycznie spojrzałem w stronę, w którą Eve posyłała co najmniej mordercze spojrzenie. - Kurwa. - wyrwało mi się, kiedy zobaczyłem jak z pokoju Harry'ego wychodzi nie kto inny jak... Taylor. Westchnąłem ciężko, nawet nie wiedząc jakie wnioski miałbym z tego wyciągnąć. "Po jakiego grzyba ona tu przylazła.?!"
- Myślisz...? - Eve posłała mi zmartwione spojrzenie, niepewnie przygryzając wargę. Ale ja już nie wiedziałem co myślę...

Komentarze (27):

4/12/13 18:20 , Blogger Dinozaur pisze...

Wow! Wspaniały rozdział. Hazza jest bardzo zabawny. Planuje sobie jak mu to dobrze będzie i wszyscy będą mu usługiwać a ojczym mu jeszcze w tym pomaga. Mama Harry'ego jest wspaniałą osobą.
A ta recepcjonistka. Grrrr, pogryzę po prostu. Miła to ona nie jest. I ta reakcja na Taylor.
Weny życzę i pozdrawiam <3

 
4/12/13 18:23 , Blogger Chachinators pisze...

Jeju jak ty szybko dodajesz rozdziały. To mi się baardzo podoba
Ciekawe o co chodzi rodzicom Hazzy. " Co za smoczyca" Hahaha.
Czekam na kolejny rozdział.


Pozdrawiam. ;)

 
4/12/13 18:31 , Blogger Lou. pisze...

Harry zabawny... No dobra, załóżmy, że jest zabawny :). Ale pomyśl, to typowy facet. On od rozcięcia palca kartką umiera. Więc teraz będzie korzystał... jak chciał :). No przynajmniej dopóki jego życiowe kobiety (czyli mama i siostra oczywiście) się nie zbuntują :).
I tak, Harry ma fajną rodzinę :). Ja po prostu jestem zakochana w Gems.! I to tak naprawdę. Uwielbiam dziewczynę. Nie wiem co ona w sobie takiego ma, ale można to chyba nazwać Stylesowym urokiem :).
Recepcjonistka... Pani z dziekanatu, to dopiero smoczyca. Wzorowałam się dokładnie na tym typie człowieka i wyszło jak wyszło :).
Dziękuję za miłe słowo :).
Buziaki xx.

 
4/12/13 18:32 , Blogger Lou. pisze...

Szybko.? A skąd.! I tak się lenię jak mogę :).
O co chodzi rodzicom Hazzy.? Niestety nie mogę Ci tego zdradzić. Musisz po prostu poczekać na rozwój wydarzeń. A to być może okaże się niedługo :).
Buziaki xx.

 
4/12/13 19:53 , Blogger konfituraa pisze...

Rozdziaaaał! Kocham Cię <3
Hahahaha męska komitywa mnie rozwaliła :D Boże, oni wszyscy są tacy sami, nie? Ma katar i szykuje się na swój pogrzeb. Biedna Anne :P No ale serio biedna. Ona tu przeżywa a ten się podnieca jakąś Swift... Nie no ja rozumiem że nie pamięta, ale no... to smutne dla reszty otoczenia, nie?
Teraz będzie wizyta Nialla i Eve? Taaaaak! :P
buziaki :)

 
4/12/13 20:08 , Blogger anxiety pisze...

no nie wierzę! to chyba jakiś żart z tą Taylor..
ale, czekaj.. czy wszystko jeszcze bardziej się skomplikuje? tak? okej. może być. :D szkoda mi tylko Lou. :( no bo co ona będzie czuła jak się obudzi? ale jestem cierpliwa. poczekam na rozwój akcji. i fakt. Harry, byłeś okropny! rozdział przecudowny. :))
pozdrawiam!
xoxo

 
4/12/13 20:10 , Blogger Lou. pisze...

Męska komitywa... Ciekawa nazwa :). Ale jakby nie spojrzeć, rzeczywiście... Oni przecież nie mają tego we krwi, musiał jeden zacząć i dać cynk innym. Normalnie tajemna wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie :). I ja już chyba zaczynam współczuć Anne i Gems... Ciekawe czy wytrzymają z chorym Harrym :).
A co do jego zachowania... No nie jego wina, że nie pamięta Lou. Poza tym ona śpi, a Taylor sama z siebie do niego przychodzi... Jakbym ja leżała w szpitalu i nagle, załóżmy, któraś z dziewczyn z Little Mix zechciała mnie odwiedzić, to bym chyba sikała po nogach ze szczęścia :). Więc proszę się Harry'emu nie dziwić, normalna reakcja :). Szkoda, że rzeczywiście nieprzyjemna dla otoczenia. Ale nie da się każdego zadowolić :).
Tak, teraz będzie wizyta Nialla i Eve :). Ale nie spodziewaj się zbyt dużo...
Buziaki xx.

 
4/12/13 20:13 , Blogger Lou. pisze...

Żaden żart... Dziewczyna po prostu przyszła odwiedzić swojego byłego... No zdarza się nawet najlepszym :). Czy to jakoś skomplikuje sytuacje... Hm. Być może :). Na pewno w jakiś sposób wpłynie na Harry'ego :). Tylko rzeczywiście szkoda w tym wszystkim Lou... Ona sobie leży biedna, niczego nieświadoma, a Harry ugania się za innymi. Dziwna sytuacja... Harry rzeczywiście jest okropny :).
Buziaki xx.

 
4/12/13 20:59 , Blogger pikseloza pisze...

Uwielbiam cię jeszcze bardziej :) Się rozkręciłaś z dodawaniem rozdziałów, (to bardzo dobrze, że je częściej dodajesz) że nie nadążam z komentowaniem ;)
nie wiem czemu, ale gdy czytałam poprzedni rozdział to byłam przekonana, że 3 grudnia to dziś... i dlatego się zdziwiłam, że jest następny (ale to taka bardzo miła niespodzianka)
Świetny rozdział, nie spodziewałam się tego, Taylor nie przyszła mi do głowy, zupełnie o niej zapomniałam...
czekam, czekam i doczekać się nie mogę... Kiedy Lou się obudzi? (to pytanie padło już tyle razy, że znam odpowiedź: w swoim czasie, prawda?) ah...
czekam na netx <3

pozdrawiam
pikseloza

 
4/12/13 21:01 , Anonymous Anonimowy pisze...

Jak zwykle rozdział C.U.D.O.W.N.Y.!
Ale nie wiem czy mam się cieszyć, czy złościć... Odkąd w pierwszych rozdziałach wspomniałaś coś o związku Harry'ego i Taylor wiedziałam, że będzie się kryć za tym jakaś niecna intryga z Twojej strony ^^. A reakcje chłopaków i Eve tylko mnie w tym utwierdziły ;P. Tak się cieszyłam myśląc, że w końcu się dowiem co zaszło między nimi, a tu... nic... kompletnie NIC! Cóż... trzeba pogodzić się z losem i czekać na kolejny rozdział ;D
Powodzenia w nauce i z tą panią z dziekanatu! XD
Pozdrawiam :*
Mol.

 
4/12/13 21:59 , Blogger Lou. pisze...

No co Ty mówisz, przecież komentujesz :). Ale jak chcesz, zawsze mogę zwolnić... :).
Nie spodziewałaś się Taylor.? A to bardzo dobrze :). I mogę Ci spokojnie powiedzieć, żebyś nie przywiązywała się do jej postaci. Długo to tu miejsca nie zagrzeje :).
I tak, Lou obudzi się w swoim czasie :).
Buziaki xx.

 
4/12/13 22:01 , Blogger Lou. pisze...

No wiesz... Ja i niecne intrygi... Ja nie jestem dobra w takich rzeczach :). Ja nawet niczego nie planuje, wszystko samo jakoś wychodzi :). I powiem Ci jeszcze, że do wyjaśnienia przeszłej relacji Taylor-Harry jest duuuuuuuuuuuuuużo czasu. Możesz się jeszcze pozastanawiać co mogło się między nimi stać :)
Buziaki xx.

 
4/12/13 23:01 , Blogger konfituraa pisze...

sprzeciw! żadnego zwalniania proszę :P

 
4/12/13 23:14 , Blogger Lou. pisze...

Okej :). Ale od razu uprzedzam, w weekend robię sobie wolne... :)

 
4/12/13 23:24 , Blogger TakaSobieJa pisze...

Z tymi rozdziałami to zasuwasz jak mały samochodzik! Ten mi się wyjątkowo podobał... Nie wiem czemu... Może, bo był taki... Hmmm... Tajemniczy? Tak! To dobre słowo! :-) Więc był bardzo tajemniczy i ... Kurcze!!! Co się będę wysilać! Po prostu był super i tyle!!! XD Mam pytanko... Ile jeszcze będzie rozdziałów? Pytam się z ciekawości. ;-) Grrr... Ta Taylor niech spada na drzewo liście dokręcać i banany prostować! Bo osobiście tam przyjdę, znajdę ją, uduszę, poćwiartuję, zakopię,odkopie, wrzucę do morza czarnego, wyłowię, dam do pożarcia rekinom i na koniec wywiozę ją na księżyc! O to mój plan zemsty! Jestem okrutna wiem... :-D Niech trzyma łapy od Harrego z daleka!!!!

 
4/12/13 23:27 , Blogger TakaSobieJa pisze...

O nie! Nie zwalniaj! A na taki mini urlopik w weekend to oficjalnie ogłaszam iż masz moją zgodę!!! :-P

 
4/12/13 23:31 , Blogger Lou. pisze...

Oj tam, czepiasz się... Napisałam, to dodaję, co za filozofia :). MATKO, NIE WIERZĘ.! Użyłam zakazanego słowa... Zapomnij o filozofii. ZAPOMNIJ.!
Dobra, spokojnie... :)
Tajemniczy rozdział mówisz.? :) Interesujące... Jakoś za dużo tajemnic tu nie widzę, ale myślę, że w tej kwestii to ja akurat obiektywna nie jestem. I tak więc więcej niż wszyscy inni. Ha, co za cudowne uczucie :).
Szczerze mówiąc nie mam pojęcia ile jeszcze będzie rozdziałów. 10.? 20.? Albo i więcej. Pożyjemy, zobaczymy :).
I nie czepiaj się Taylor, ona z grzeczności przyszła... Harry'ego odwiedzić... Zapytać jak się czuje... Odbijać go Lou chyba znowu nie zamierza...
Chyba...
No nic, wszystko okaże się w przyszłości :).
Ale to miłe, że mimo wszystko bronisz Lou. Jeśli się obudzi z pewnością Ci podziękuje... :)
Buziaki xx.

 
4/12/13 23:32 , Blogger Lou. pisze...

Zarówno mój komputer, jak i moje biedne oczy muszą odpocząć. Poza tym mam kupę notatek do przepisania. Jakoś się normalnie nie mogę skupić na wykładach... Jak tylko słyszę ten bełkot, od razu się wyłączam... Ehh, czemu ja nie mam głowy do nauki.? No tak, bo całą przestrzeń zajmuje tam pięciu debili...

 
4/12/13 23:56 , Blogger TakaSobieJa pisze...

Ok... Czyli o filozofii mam zapomnieć? Nie ma problemu!!! Od tego ma się skreloze!!! :-P CHYBA robi duuuużą różnicę, a ostrożności nigdy za wiele! Jak Lou się obudzi to chyba się zesram ze szczęścia!!! XD

 
5/12/13 00:08 , Blogger Lou. pisze...

Ja też chciałabym móc zapomnieć o filozofii, ale niestety. Jedność przeciwieństw mnie czeka na egzaminie... Nie wiem jak ja to ogarnę, nie mam zielonego pojęcia. Ale nic.
I nie wściekaj się na Taylor... Ja muszę jakoś podkręcić akcję i tu jej winy nie będzie. Pamiętaj :). A co do pobudki Lou... Myślę, że rozdziały z nieprzytomną dziewczyną też przypadną Ci do gustu :).

 
5/12/13 00:14 , Blogger TakaSobieJa pisze...

Ok! Zapamiętam! Możesz na mnie liczyć! ;-)

 
5/12/13 17:04 , Anonymous Anonimowy pisze...

ej tesknie za piekarnią ;( kiedy nastepny rozdział? tak wgl zaczynam ją dzisiaj czytac od nowa hahahah :D ide robic kawke czy coś, pozdrawiam i czekam na piekarnie!! :*

 
5/12/13 17:21 , Blogger TakaSobieJa pisze...

Autorka już mówiła, że do świąt piekarni nie będzie... Też mi przykro, ale cóż...

Dobra! Do rzeczy... Chciałam się spytać czy dodasz dziś rozdział? Albo jutro?
Pozdrawiam! :-*

 
5/12/13 17:51 , Blogger Lou. pisze...

No niestety, do świąt raczej z Piekarni nic nie będzie... Nie mogę pisać wszystkiego na raz :). Co do następnego rozdziału rm... Postaram się dodać go dzisiaj. Ale dopiero około 22-23. Zaraz mam zajęcia i zanim się po nich ogarnę... Ależ mi się nie chce.! No ale nic, jak trzeba to trzeba.

 
5/12/13 20:31 , Blogger Majka C. pisze...

czekaj, czekaj... a może w Taylor obudzi się dobre serduszko i będzie próbowała przypomnieć Harry'emu Lou... ? :) (ta naiwność w ludzkie serca) ale może wszyscy na nią tak nieładnie naskoczyli, a ona ma dobre intencje?
pomyślę nad tym. :D

 
5/12/13 20:33 , Blogger Majka C. pisze...

przepraszam za wtrącenie się do rozmowy, ale tak mnie coś tchnęło... :))

 
5/12/13 20:41 , Blogger Lou. pisze...

Nie ma co przepraszać, ja lubię uwagi czytelników i ich spekulacje co do przyszłych wydarzeń. Wtedy wiem, że moje pisanie ich zaskoczy :). Ale szczerze Ci powiem, że się zdziwiłam... Taylor okaże dobre serce.? Hm, wiele zdradzić nie mogę, ale ujmę to tak... Jesteś bliżej niż dalej :). Niestety, efektów rozmowy raczej bym się w przyszłych rozdziałach nie spodziewała, więc musisz jeszcze trochę poczekać :).
Buziaki xx.

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna