poniedziałek, 8 lipca 2013

dwadzieścia siedem.

Nie miałam odwagi ruszyć się chociażby o milimetr, nie mówiąc już nawet o otwieraniu oczu. Bo chociaż przebudziłam się już dobrą godzinę temu, każdy mięsień mojego ciała zdrętwiał dwa razy, a oczy zaczęły łaskotać, wolałam się jednak nie wychylać. Po pierwsze, miałam wrażenie, że coś leży na moim brzuchu, a mając w głowie wszystkie sceny, które...

O.
MÓJ.
BOŻE.

Nie, nie chciałam do tego wracać.
Nie chciałam o tym myśleć.
Nie chciałam sobie o tym przypominać.
Nie chciałam mieć znowu tego przed oczami.
Nie chciałam znowu czuć tego żaru w żyłach.
A przede wszystkim nie chciałam znaleźć teraz nikogo w swoim łóżku.

Bo, wiadomo... Jeśli się ten...

DOBRA, ja naprawdę NIE CHCĘ O TYM MYŚLEĆ.!

Zacisnęłam powieki jeszcze bardziej, jakby próbując wyprzeć z głowy te wszystkie... nieprzyzwoite obrazy, które zalały mój wycieńczony umysł. Z całych sił starałam się zainteresować mój mózg czymś innym, czymś, co nie wzbudza we mnie takiego stanu, ale niestety...

Bo jak niby miałam myśleć o czymś innym, skoro...?

Cholera jasna...

Czułam się dziwnie. Naprawdę bardzo dziwnie. Byłam zawstydzona.? To na pewno. Zmieszana, zażenowana, zdezorientowana, oszołomiona. Było mi po prostu bardzo nieswojo. W głowie miałam niezły mętlik, którego opanować nie mogłam. Dosłownie tysiące myśli przemykało mi teraz przez głowę i dosłownie każda z nich niosła ze sobą jakąś dziwną falę paniki.

Bo czy możliwe jest, że ja, że my, że naprawdę...?

- Lou, długo będziesz się jeszcze tak wylegiwać.? - głos Allison gdzieś z niedaleka przeraził mnie nie na żarty. Zwłaszcza, że wyraźnie słyszałam jej kroki, nieubłaganie zbliżające się do drzwi mojego pokoju.

O żesz kurczę...

Nie mogąc wydusić z siebie chociażby połówki słowa, wzięłam gwałtowny wdech, przez co ta niezidentyfikowana rzecz na moim brzuchu przypomniała o swojej obecności. To tylko posłało kolejną falę paniki przez całe moje ciało. A jeśli to...?

Dobra, nie ma czasu na polemizowanie ze sobą... Kroki Allison zdawały się być donośniejsze, ewidentnie zbliżała się do mojego pokoju. A jeśli Harry... No, musiałam się przekonać. Na stanowczym wydechu otworzyłam oczy, delikatnie podnosząc się na łokciach. I z paniką, chociaż uderzona falą światła, rozejrzałam się wokół siebie.

Rozmemłana pościel, wśród której rozwaliłam się ja, nie inaczej niż po normalnych nocach. A tym czymś nieokreślonym na brzuchu okazał się pluszowy królik, z którym trudno mi się było rozstać, nawet jeśli miał jakieś 12 lat. Ale poza tym... Nikogo nie ma... NIKOGO NIE MA.!

Jak to nikogo nie ma.?!

Zaraz... Czyli to wszystko...? I tak realistycznie.? Ta rozmowa, Harry w pokoju, piosenka...?

Natychmiastowo zerknęłam na półkę, na której według mojej świadomości powinny być płyty.

KSIĄŻKI.!

Same książki. Grubsze, chudsze, kolorowe, czarno-białe, z obrazkami na grzbietach, bez obrazków. Ale książki. Przez całą szerokość półki. Tylko książki. Ani śladu płyt.

Szybko zerwałam się z łóżka, w kilku roznoszących się echem po pokoju krokach dobiegłam do odtwarzacza. Ze zniecierpliwieniem otworzyłam odpowiednie na płyty miejsce, dostrzegając... nic. Żadnej płyty. Żadnego Elvisa. Tylko czerń.

- Już jedenasta, śniadanie zaraz się w wiór zamieni - głos Alison dobiegający spod drzwi niejako mnie przestraszył. Nawet nie usłyszałam kiedy weszła do pokoju. W sumie może to i dobrze, chociaż sądząc po tym jaką ona minę strzeliła, gdy spanikowana odkręciłam się w jej stronę... cóż, zmarszczone czoło mówiło samo za siebie. - Czy ty dzisiaj spałaś w ogóle.? - spojrzała uważnie na moją twarz, która najwyraźniej nie prezentowała się najlepiej. Fakt czułam się, jakbym w nocy zamiast spać, maraton przebiegła, ale żeby to tak od razu było widać...?

Dobra, nie wracajmy do tego co ja w nocy robiłam...

- Nie. Tak. Trochę. - rzuciłam automatycznie, jakby chcąc własną wypowiedzią odciągnąć myśli od... no, wiadomo. Jednocześnie unikałam wzroku Allison, opuszczając spojrzenie na podłogę, co ona oczywiście przyjęła z mocną podejrzliwością.
- Dobrze się czujesz.?
- Chyba. Dobrze. Bardzo dobrze.
- Na pewno.?
- Na pewno, na pewno. - kiwnęłam głową tak energicznie, że to już samo w sobie wzbudzało podejrzenia. Które Allison od razu wyłapała swoim czujnym okiem.
- Wyglądasz jakbyś coś przeskrobała. - rzuciła z takim oskarżeniem, że przez moment bałam się, iż domyśliła się wszystkiego. Ale postanowiłam grać na zwłokę, zamiast z miejsca się przyznawać do wszystkiego.
- Jaaaa... - zawahałam się, właściwie nie wiedząc co mogłabym odpowiedzieć. Bo przecież nie zacznę swoich wynurzeń o tym, co to niby przeskrobałam.?! - Zaraz zejdę na śniadanie, dobrze.?
- No dobrze... - westchnęła kapitulacyjnie, chociaż mocno podejrzliwie. Po czym z dziwną miną wycofała się z pokoju, zostawiając mnie samą, zmieszaną, z mętlikiem w głowie, od którego aż usiadłam na podłodze. I jakimś oszołomionym, panicznym wzrokiem poczęłam bezsensownie gapić się przed siebie, jakby to mi w jakikolwiek sposób mogło pomóc na to poczucie winy, które zaczynało mnie ogarniać.

Bo prawda była straszna...

Miałam erotyczny sen z Harrym w roli głównej.!
...

Nie miałam siły na robienie czegokolwiek. Pracowanie, skupienie, jedzenie, oddychanie. Nic. Mogłam tylko od tych czterech godzin bezczynnie leżeć na swoim łóżku, wgapiać się w sufit i dać się obezwładnić narastającemu poczuciu winy.

Bo jak to jest możliwe...?
JAK TO JEST MOŻLIWE.?!
JAK TO DO CHOLERY JEST MOŻLIWE.?!

Żeby o obcym chłopaku...

I to jeszcze z takimi szczegółami.!

Głos, ruchy, rozkład pokoju, zdarzenia, dialogi i ich sens...
No czy to normalne, że i w moim własnym śnie Harry skarżył się na żaby.?
I jak to jest możliwe, żeby moja głowa była zdolna do odtworzenia piosenki.?
I ta... reszta. Dotyk, pocałunki i ten żar...

No jakim cudem to tak po prostu z głowy wyszło.?!
I dlaczego.?!

Może ktoś mi to wytłumaczyć.? Czemu ja, spokojna, niewinna dziewczyna zaczęłam nagle śnić w taki sposób o właściwie obcym mi chłopaku, z którym na dobrą sprawę niewiele mnie łączy.?! Okej, te randki, te pocałunki... Ale żeby od razu TAK.?!

Owszem, kilka razy przez moją głowę przeszło to i owo, co nie było do końca niewinne, ale jednak nie aż tak, żeby od razu... TO. Przecież... za krótko się znamy, nic o nim praktycznie nie wiem, z rozmowami opornie nam idzie, a ja...

Nieeee, to jakaś masakra jest...

I jak ja mu teraz spojrzę w oczy.?!

O nieeeee, ja stanowczo muszę sobie od niego teraz poodpoczywać... Przecież jakbym się miała teraz z nim spotkać, na świeżo mając w głowie ten sen...

O NIE.!
Koniec z Harrym.
Definitywnie.
I nie ma, że...

Dźwięk SMS-a jednocześnie przerwał mój tok myślenia i zmroził krew w żyłach. Nie musiałam nawet sprawdzać, by wiedzieć, że moje postanowienie zostaje właśnie poważnie wystawione na próbę. Ciężką próbę. Której moja asertywność może nie przetrzymać...

Sięgnęłam więc po telefon ukryty w mojej kieszeni z niemałym mętlikiem w głowie. I automatycznie ociągając się, odblokowałam klawiaturę, zaklinając wszelkie bóstwa, by to jednak nie był Harry. Niestety...

„Kino, podejście drugie.? xx”

No właśnie, o tym mówiłam. Przyjemny ton wiadomości niemalże postawił mi przed oczami jego uśmiechniętą twarz. Okej, zaraz i tak wróciły mi te wszystkie... senne mary, napawając mnie ponownie poczuciem winy, ale mimo wszystko... wiedziałam, że poczuję się jeszcze bardziej winna, gdy odmówię Harry'emu. Nie, żebym od razu zakładała, że mu tak bardzo zależy, ale jednak... byłoby mi głupio, gdybym go w jakiś sposób zawiodła. A poza tym ja nie umiem powiedzieć mu „NIE”. Nawet przez telefon.

Więc jak mu miałam delikatnie wytłumaczyć, że na razie nie chcę go widzieć.?

Pół godziny upłynęło mi na głębokich wdechach i wydechach, które podobno pomagają w uspokojeniu się. Mi nie pomogły. Nadal czułam się strasznie. Oszołomiona, niepewna i ogarnięta niechęcią do siebie przez ten idiotyczny sen. I to na tyle, że kompletnie nie mogłam się skupić na wymyślaniu zgrabnej odmowy.

Bo jak ja mu miałam niby odmówić.?!
Ja nie mam wprawy w odmawianiu.!

Okej, raz się żyję...

Biorąc głęboki oddech, drżącymi rękoma kliknęłam w odpowiednie przyciski, układając zgrabną odmowę.

„Dzięki, nie. Chyba został mi uraz...”

I nie tracąc czasu na zastanowienia, czy to aby wypada, szybko posłałam ją w eter, mając nadzieję, że przynajmniej z tego stresu nie pomyliłam odbiorcy.  Ale przecież nie mogło być mowy o pomyłce, skoro już sekundę później miałam już szansę wczytać się w odpowiedź nadesłaną przez Harry'ego.

„Wcale się nie dziwię ;). Czyli... Ty znowu się głowisz, czy ja mam wymyślać.?”

Nie, głupku.!
Nie chodziło mi o to, że nie chcę iść DO KINA.
Chodziło mi o to, ze nie chcę iść z tobą.!

Żałowałam jedynie, że nie byłam w stanie mu tego wszystkiego napisać. A zamiast tego, żeby nie robić mu przykrości postawiłam na coś, co było wbrew mojemu postanowieniu, a co z pewnością on chciałby usłyszeć. Czy przeczytać... Oj, nieważne.

„Próbuj.”

Czułam się strasznie źle z powodu tej wiadomości, ale trudno. Odmawianie nie szło w mojej naturze, zwłaszcza, jeśli zamieszany był w to Harry. Poza tym wyrzuty sumienia w związku z działaniem wbrew sobie w zasadzie i tak były niczym w porównaniu z konsekwencją owej wiadomości. Ze spotkaniem. Bo nie sądziłam, by po takiej odezwie z mojej strony Harry nagle przestał pałać chęcią kolejnego spotkania.

No właśnie...

„To ja myślę... Ciężko myślę. A Ty bądź gotowa w każdej chwili, bo ja nie wiem jeszcze co wymyślę xx.”

No super. Nie wiem gdzie, nie wiem jak, nie wiem kiedy... Za to wiem, że z chłopakiem, o którym śniłam w erotyczny sposób.

Pięknie, po prostu wspaniale... Nie dość, że jakieś dziwne uczucie zżerało mnie od środka, bo moja głowa postawiła na ekstrawagancję i zaszczyciła mnie cudownym snem o Harrym, nie dość, że działałam zupełnie wbrew własnej woli, bojąc się, by Harry się nie obraził, to jeszcze czekał mnie okropny wieczór w towarzystwie własnych wyrzutów sumienia i nikogo innego jak Harry'ego.

Ten chłopak zdecydowanie za często pojawia się w mojej głowie... No tak, to by idealnie wyjaśniało czemu i do snu już mi wlazł... Pozostawało jednak pytanie czemu akurat TAK.

Czułam się bezsilna. Po prostu bezsilna. Olałam już odpowiadanie na wiadomość Harry'ego, tłumacząc się tym, że tu już nie ma nic do powiedzenia. Temat skończony. Żałowałam jedynie, że w taki sposób... Za to pogrążyłam się w tym mętliku, który opanował mój mózg oraz tym dziwacznym, zżerającym mnie od środka poczuciu porażki. Jak zwykle, nie chciałam, a stało się. Tylko jak ja to wytrzymam.?

Bo ja naprawdę nie chciałam już się z nim widzieć. Zwyczajnie bałam się konfrontacji, gdyż kompletnie nie wiedziałam jak zareaguję na głównego bohatera mojego 'wspaniałego' snu. Już i bez jego widoku, czułam zażenowanie, a cały mój organizm reagował jakimś dziwną reakcją nic-nie-chcenia. Nie wspominając o moralnych wyrzutach sumienia, że byłam zdolna pomyśleć o facecie w taki sposób. A jeśli miałabym się zobaczyć z tym facetem twarzą w twarz...?

Dobra... to ja idę rezerwować bilety do Polski na najbliższy lot. Najlepiej taki, przed którym Harry się tu nie...

Serio.?
Dzwonek do drzwi.?
Jeszcze nie zdążyłam dobrze przemyśleć strategii ucieczki, a on cholera jasna JUŻ.?!
Już sobie wymyślił to piękne spotkanie.?
I od razu musiał z tym przychodzić.?!

Poczułam się zirytowana. Nie wiem czy bardziej własnym zachowaniem, czy bardziej jego nadgorliwością, ale jednak. Chociaż to uczucie i tak zostało zdominowane przez wyrzuty sumienia, strach przed spotkaniem i przeświadczeniem, że w domu nikogo oprócz mnie nie ma. Bo nie obchodziłoby mnie, gdyby nawet i tata otworzył mu drzwi. Miałabym przynajmniej czas na ucieczkę przez okno...
...NIE MYŚL O ŚNIE...
…mając nadzieję, że nie zostanę zauważona. Owszem, mogłabym też udawać, że mnie nie ma i czekać, aż Harry się zniecierpliwi, ale... ale przecież to wcale nie musiał być on, prawda.? Bo co, jeśli to coś ważnego.?

Dlatego też zmusiłam się do wstania i poczłapania na dół. Owszem, mój niepokój rósł z każdym krokiem, ale jednak uparcie szłam dalej. Bo jak nie teraz, to później. Przecież i tak w końcu dojdzie do spotkania, więc...

Więc otworzyłam drzwi, czując się co najmniej jak przegrana. Ale skoro już doszłam do tego miejsca... Odważnie, chociaż drżącą dłonią sięgnęłam do klamki, by otworzyć drzwi. A uchylałam je, jednocześnie wbijając swój wzrok w podłogę, by jakoś odwlec ten kulminacyjny moment patrzenia na gościa, który przecież najprawdopodobniej mógł okazać się Harrym. Zignorowałam uczucie deja vu, które z niewiadomych przyczyn mnie ogarnęło, podsuwając mojej głowie irracjonalny pomysł, że to będzie Chord. Bo kiedy poniosłam wzrok...

Ojej...

Już nawet nie byłam pewna co gorsze...



***
Okej, trochę mi się zeszło z tą 27, ale musicie mnie zrozumieć... Od kilku ładnych miesięcy borykam się z brakiem zafascynowania chłopakami, więc i z weną jest tu opcjonalnie. Mogłabym nawet zaryzykować stwierdzenie, że zmuszałam się do lubienia One Direction, zmuszałam się do uwielbiania Hazzy, zmuszałam się do pisania. Żeby żadnej z Was nie zawieść. Wychodziło mi średnio, czasami  mniej, czasami bardziej znośnie, ale jakoś tak wbrew mnie. Nie twierdzę, że teraz się coś zmieni, bo 27 pozostawia wiele do życzenia, ale... ale przynajmniej faza Hazzowania mi wróciła.! :). Znowu patrzę na niego przychylnym okiem i już nie muszę nikogo podstawiać pod jego kreację w opowiadaniu. Znowu piszę tylko i wyłącznie o nim :). I chociaż może tego nie widać po 27, ale naprawdę pisanie sprawia mi teraz o wiele więcej przyjemności :). Zobaczymy, czy przełoży się też to na jakość...

W każdym bądź razie mam nadzieję, że 27 nikogo nie zawiodłam. Bo przecież...
a) jest wątpliwej długości, i
b) sama jestem sceptyczna do tego "zwrotu akcji", ale jednak takie było moje zamierzenie. No przecież gdyby Lou na tym etapie naprawdę przespała się z Harrym, zamęczyłyby ją wyrzuty sumienia. Już i tak męczą, a przecież do niczego nie doszło... Ale nie będę się usprawiedliwiać, po prostu czekam na Waszą reakcję :). A jestem jej ciekawa jak nigdy, gdyż, nie chwaląc się, ostatnio pobiłam rekord w ilości komentarzy. Dobić ponad 70... To dla mnie naprawdę wielkie osiągnięcie :). Tak więc bardzo Wam wszystkim dziękuję :).

Jak również i za to, że wciąż tu jestem. Gdyby nie Wy, nic by mnie przy opowiadaniach nie trzymało. A więc i nie odnalazłabym w sobie znowu tej oszalałej fanki, która z przyjemnością oddawała się procesowi pisania kolejnych rozdziałów na Piekarni, chcąc wyrazić swoje zafascynowanie Harrym. Ale udało mi się. I wszystko mogę zawdzięczać Wam, że chcecie to czytać, piszecie komentarze, motywujecie mnie do pisania... Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko Wam podziękować. Z całego serca. Gdyby nie Wy, już dawno bym zrezygnowała...
KOCHAM WAS.! ;*

PS: A skoro już jestem przy klawiaturze i wypisuję tutaj te bzdury, miałabym do Was prośbę. Niewielką, nie musicie się obawiać :).Więc... Ostatnimi czasy, gdy moja fascynacja była nadwątlona, zaczęłam czytać opowiadania, niemalże niszczące mnie od środka. Opowiadania, gdzie Harry miał różne dziewczyny. Możecie się śmiać, ale to dla mnie za wiele. Nie na moją zazdrość. Postanowiłam pozostać tylko przy dwóch, nie będę sobie przecież strzępić znowu nerwów i narażać się na kolejny dołek Hazzowy, kiedy to nawet patrzenie na niego wkurza mnie do granic możliwości. No ale przez to nie mam już co czytać... A doskonale pamiętam moje początki z opowiadaniami, kiedy to zaczęłam od historii o Larrym. To była dla mnie nowość. Opowiadania miłosno-erotyczne o dwójce chłopaków...? Na początku mnie to przerastało, ale potem... Cóż, mam do nich sentyment, ogromny. Niestety, wszystkie "moje" historie już dawno się skończyły. A, że nie mam czasu na szukanie dobrej historii chciałabym Was poprosić o jakieś namiary na dobre opowiadanie o Larrym :). Mam nadzieję, że to nie będzie dla nikogo problem... Z góry wszystkim dziękuję za linki.! ;*

PPS: I jeszcze jedno pytanko... Czy da się może w jakiś sposób przerwać obserwowanie bloga.? Bo mam potrzebę, a nie wiem jak... Prowadzenie bloga chyba zaczyna mnie przerastać...

Komentarze (37):

8/7/13 20:30 , Blogger Coffies A. pisze...

Za krótki:( Ale jest ! Kiedy nastepny ? no i czy to był sen ?jaaaaa

 
8/7/13 20:45 , Blogger Unknown pisze...

tak wiem, krótszy od poprzedniego, ale postanowiłam powrócić do starej długości rozdziałów. 4-5 stron na rozdział, a nie 15. to mniej męczące i przynajmniej z założenia spowoduje, że częściej będę dodawać :)
następny.? zobaczymy :)
i tak, to był sen. Louise ma bujną wyobraźnię :)
pozdrawiam.! ;*

 
8/7/13 21:30 , Blogger Dinozaur pisze...

Rozdział jest świetny więc proszę bez narzekania mi tu ;) Faza na Hazzę Ci wróciła, to świetnie. Mam nadzieję, że dzięki temu jeszcze nie raz nas zaskoczysz ;)
Weny życzę :*

 
8/7/13 21:40 , Blogger Unknown pisze...

no dobrze, nie narzekam... otwarcie :)
oj tak, faza na Hazzę mi wróciła. mam nadzieję, że już nie odejdzie :). z zaskakiwaniem... zobaczymy czy mi się uda. na razie mam w planach blondyna, którego Hazza z miejsca nie polubi :). może akurat to będzie zaskoczeniem :)
buziaki xx.

 
8/7/13 22:07 , Blogger Unknown pisze...

nie jestem pewna, czy lepiej jest cie posiekać na kawałki, jak to przed chwilą zrobiłam z tym strasznym żukiem (ale o tym później) czy udusić czy czymś naszpikować... nie wiem, możliwości jest wiele.. a wiesz dlaczego chcę o zrobić?
z dwóch poważnych powodów.
pierwszy:
DLACZEGO TO MUSIAŁ BYĆ KURKA JASNA SEN?!?!?! JA JUŻ MYŚLAŁAM ŻE BĘDZIE TULI TULI, OBUDZI SIE W RAMIONACH HAZZY A TU BIGOS!
i drugi:
DLACZEGO KURKA JASNA SKOŃCZYŁAŚ WŁAŚNIE W T Y M MOMENCIE?!?!? JAK JA TU UMIERAM Z CIEKAWOŚCI KTO PRZYLAZŁ A TY TU NAGLE PAUZA...
nosz kurde, po prostu oficjalnie, machinalnie FOCHAM SIE NA CIEBIE. FOCH ALWAYSOWY FOREVER AFTEER!
i ja nadal mam nadzieje że jak Harry do niej przylezie to jej powie że fajnie było a ona taki facepalm... jeżeli tak nie będzie to ostrzegam lojalnie, przy świadkach, że znajde cie gdzieś w lublinie i udusze własnymi rękami (tak, to jest groźba!)
i dlaczego, kurde taki krótki jest?
podobno ci faza na Hazze wróciła, więc o co kamani?
to jest przecież taki kurdupelek w porównaniu do twoich poprzednich rozdziałów... ja żądam rozdziałów długości rocznicowego codziennie... all day all night słuchaj..
i ja sie tu w trybie natychmiastowym domagam nastepnego rozdziału! W TRYMIGA!
bo ja tu straszliwie cierpię przez pewnego żuka, który wlazł mi do mieszkania i usiadł mi na ręce a ja myślałam że to mucha ale go strąciłam na klawiature i sie okazało że to ON to sie przeraziłam i wzięłam go nożyczkami z tej klawiatury i go przecięłam na pół i spadł na podłoge to ja se siedze ale potem poświeciłam telefonem na jego rozsypane zwłoki i co sie okazało? ŻE JEGO POŁOWA SIĘ RUSZA!!! autentycznie!!! to ja wzięłam szklanke i go nią przygwoździłam i tak czekam aż sie tam udusi i boje sie spojrzeć czy już zdechł czy nie bo strasznie straszny jest i ten... może mnie zjeść...
A CO JEŚLI ON TYMI SWOIMI SZCZYPCAMI UGRYZŁ MNIE W RĘKĘ I WSTRZYKNĄŁ M ITAK JAKIŚ ZABÓJCZY JAD I JA UMRĘ ALE WCZEŚNIEJ ZROBIĄ MI TOKSYKOLOGIE I WYKRYJĄ ŻE NIE MOŻNA NIC ZROBIC I POSIEKAJĄ MNIE NA DROBNE KAWAŁECZKI?!?!?!? MATKO JEDYNA, JA NIE CHCĘ UMIERAĆ!!! MAM JESZCZE CAŁE ŻYCIE PRZED SOBĄ!!! RAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAATUUUUUUUUUUUJ!!!

PRZEPRASZAM, JESTEM ROZTRZĘSIONA I NIE POTRAFIĘ SIE Z TOBĄ NORMALNIE POŻEGNAĆ I PODPISAĆ JAK MUMINEK.
CZEKAM NA NASTĘPNY

 
8/7/13 22:30 , Blogger Unknown pisze...

Ty weeeeź... już się właśnie zarąbałam gumą od góry do dołu (już wiem jak to można zrobić) i się teraz odkleić próbuję... Twoja zemsta jest straszna, więcej nie chcę...
dlaczego to był sen.? bo na tym etapie Lou by się zamknęła przed Harrym po takiej nocy. już i tak nią wyrzuty sumienia targają, a przecież do niczego nie doszło... chyba nie chcemy, żeby Lou uciekała od Hazzy z krzykiem, nie.? bo sen to tylko sen, a jakby to zrobili... znając pech Lou jeszcze by w ciążę zaszła i co by było :)
dlaczego przerwałam w tym momencie.? żeby napięcie zbudować :). i chyba mi się udało... :)
weeeeź. jakby jej Harry powiedział, że FAJNIE BYŁO, to... to dziewczyna by na zawał zeszła :). nie rób jej tego :P
czemu krótki.? bo ja wcześniej pisałam właśnie taki. to mniej wyczerpujące. i ostrzegam, że reszta też taka będzie. przyzwyczajaj się :)
a teraz się uspokój, jak Cię to ugryzło, to pewnie się w jakiegoś ŻUKOMANA zamienisz... to dopiero frajda :) więc nie narzekaj :)
i bez podpisu wiem, że to Ty. takiej drugiej nigdzie nie ma :)
pozdrawiam.! ;*

 
8/7/13 22:51 , Blogger forever hungry ♥ pisze...

Jak każdy rozdział ten jest ZAJEBIASZCZY ;3 tylko, że w porównaniu do twoich poprzednich rozdziałów...ten jest MEGA krótki ;/ ja chcę długich rozdziałów długości rocznicowego every day! so, rusz your ass and WROTE,WROTE! I wait..a teraz po polsku! czemu to był sen? niech Harry powie tak jak MUMINEK ( ;* ) napisał 'fajnie było' i od teraz mam nadzieje że jak do niej przylezie to jej tak powie, ona zemdleje, on ją złapie.. potem ją ocuci i się zaczną całować....no wymyśliłam jakiś sensowny obrót akcji, teraz ty go ładnie po swojemu opisz i opublikuj! czekam ;* no i w trybie natychmiastowym domagam następnego rozdziału! <3

 
8/7/13 22:54 , Blogger forever hungry ♥ pisze...

PS: okleiłaś się gumą? CAŁA? to serio się da? tell me how *.*

 
8/7/13 23:01 , Blogger Unknown pisze...

co się długości czepiacie... no jest taka jak poprzednio, nic nie poradzę, że tak mi łatwiej ;).
będę pisać, ale krócej. tak mi wygodniej :).
i nieeee... Harry nie przyjdzie, Harry nie powie, nie. tak nie będzie. nie będę narażać Lou na stresy. ona przecież musi się znów polubić z Harrym, nie.? on nie może jej odstraszać :)
następny rozdział... i don't know. zobaczymy jak napiszę :)
tak, okleiłam się gumą. jak.? żułam gumę, potem dostałam banana, wyplułam gumę i teraz moja zielona bluzka jest zaklejona. o tak to się zrobiło... masakra jakaś. GUMY SĄ NIEBEZPIECZNE.! nigdy nie żuj gumy przed bananem. to moja ta... no wiesz :)
buziaki xx.

 
9/7/13 00:52 , Blogger pikseloza pisze...

(usunęłam mój komentarz z powodu błędu ;-( )
No wiesz co?! teraz to dopiero mnie wgniotłaś w fotel... SEN?! SEN?! naprawdę to był tylko SEN?! (znów caps lock mógłby robić większe literki)
To chyba twój najkrótszy rozdział... Ale skoro wena/faza wróciła to się cieszę i czekam na więcej :-D

P.S. mimo moich powyższych żalów i tak płakałam ze śmiechu, a moje zapachowe chusteczki z postaciami z bajek/księżniczkami nadal nie doszły...

xoxo pikseloza

 
9/7/13 01:39 , Blogger Unknown pisze...

no sen, sen... Lou jest zbyt porządną dziewczyną, żeby na takim etapie znajomości iść z facetem do łóżka. poza tym, umówmy się, nie wytrzymałaby tego ;D.
najkrótszy.? oj nie, dziecko. pisałam krótsze. tylko potem wyskoczyłam z tymi 10 stronicowymi i mnie pokarało... za dobre serce mam wyrzuty, że za krótko. ale nic, musisz wytrzymać :)
co do weny, zobaczymy. na razie nadrabiam zaległości w Glee i tak jakoś nie chce mi się siadać do pisania... ale siądę i napiszę w końcu :)
buziaki xx.

PS: bądź cierpliwa, cierpliwość to cnota. podobno xx

 
9/7/13 13:33 , Anonymous Anonimowy pisze...

Łał tego to ja się nie spodziewalam w prawdzie śmiałam sie przez cały rozdział i juz wiem że niemoge się doczekać nastepnego:D

 
9/7/13 16:10 , Blogger Hazibo pisze...

O MOJ BOZE ! Lou jak ty to zrobilas ? Nie noo.. erotyczny sen w roli glownej z Haroldem. Hahahahaha. Nie no dobre. :')
Krotki, bo krotki, ale genialny ! Za niedlugo tsoje notki beda takiej samej dlugosci jak rozdzial, heh. <3 Czekam na kolejny. xx

@pysia_aaw

 
9/7/13 19:38 , Blogger Unknown pisze...

cieszę się, że udało mi się Cię rozbawić :).
dziękuję za miłe słowo i pozdrawiam.! ;*

 
9/7/13 19:39 , Blogger Unknown pisze...

jak Lou to zrobiła.? :). a normalnie... ona jest niegrzeczna i ta natura wyszła właśnie na wierzch :).
krótki, no trudno. jakoś to przeżyjemy :).
pozdrawiam.! ;*

 
9/7/13 22:31 , Blogger pikseloza pisze...

ja wiem, że Lou to porządna dziewczyna i inaczej (obecnie) o niej nie myślę...
Ale wiesz, najpierw musiałam przyzwyczaić mój mózg do tego faktu (co troszkę zajęło)a teraz muszę go odzwyczaić... mam wrażenie, że kolejnej dawki informacji może nie przeżyć... Chcesz mnie doprowadzić do kasacji danych, od przegrzania?

xoxo pikseloza

P.S. Ja tą cnotę mam bardzo dobrze wypracowaną...

 
10/7/13 01:36 , Blogger JestemKasia pisze...

Rozdział jest GENIALNY :D w sumie bałam się, jak skończy się ta cała scena, ale na szczęście to tylko sen... Nie żeby coś, ja nie mam nic przeciwko takim sytuacjom, ale Lou mogłaby delikatnie mówiąc tego nie przeżyć ^^ a przecież każdy woli ją żywą i tak cudownie reagującą na Harrego :3 jej reakcje są takie... Jej. No w sensie, że takie wyjątkowe i strasznie słodkie :3
Jeśli rozdziały będą takiej długości, ale za to będą częściej to ja nie mam żadnych reklamacji. Twoja historia jest w u mnie na podium najlepszych blogów więc nie mów, że wypisujesz bzdury, albo nie narzekaj na rozdziały bo są cudne. Po prostu cud, miód i orzeszky :3
To chyba tyle, co chciałam Ci w sumie w dosyć mało ogarniety sposób przekazać, mam nadzieję że coś zrozumiesz ;)
Życzę ciągłej weny i pozdrawiam
~misia8848

PS Jak chcesz usunąć bloga z obserwowanych to po prawej stronie na wysokości menu "Lista czytelnicza" jest takie koło zębate, chyba tam da się to ustawić ;) mam nadzieję że pomoglam ;)

 
10/7/13 19:15 , Blogger szmaterlok pisze...

to był sen...
To Był Sen...
TO BYŁ SEN?

TO BYŁ KURWA SEN?!

Ojapierdzielekurwamać...

Nie wiem co Louise je przed pójściem spać, jeżeli w nocy śni jej się *KASZEL, KASZEL* sex *KASZEL, KASZEL* z Haroldem!

O mój boziu... Lou...

DAJ MI NAMIARY NA SWOJEGO DILERA! HAHA!

Ale. Teraz to już tak na serio. Coś tak czułam, że to raczej nie będzie tak łatwo..
Nie, nie, nie..
Moja głupia główka doszła do tego jak sobie, gdzies tak około 3 w nocy rozmyślałam.
I se rozmyśliłam, że chyba nawet Louise nie jest tak uległa, żeby od razu iść z KIMŚ (czyt, Haroldem) do łóżka...
No, ale wiesz...

To w końcu Louise, c'nie?

No, To czekam na kolejny rozdzialik i Udanych Wakacji :D

PS. HA! Spostrzesz, że nie przyczepiłam się do długości rozdziału jak większość tam na górze ↑ :D

 
10/7/13 19:32 , Blogger szmaterlok pisze...

Opowiadanie o Larry'm powiadasz? Ja do tych uczepiłam się stosunkowo niedawno, ale tak mnie pochłonęły, że kurcze nie umiem jakoś niczego innego czytać, oprócz Larry'ego...No i tych wszystkiech FF, które czytam i oczywiście Piekarni :D

Prześle Ci linki opo., które dopiero przeczytałam. Są świetne ;)

1. http://shouldletyougo.blogspot.com/p/rozdziay.html - tutaj masz kilka, więc możesz sobie wybrać, ale ja polecam najpierw przeczytać sobie ten pierwszy ;*

2. http://supermancurly.tumblr.com/mute - kurde, kocham.

3. http://come-on-larry.tumblr.com/post/43391682771/fanfics - nie mam słów

4. http://ohhmyharreh.tumblr.com/post/40541230000/i-hate-you - można powiedzieć, że jest troche "ostry" :D

5. http://whogetwatevertheywant.tumblr.com/50shades - ♥

6. http://outta-touch.tumblr.com/tlumaczenie-bbots - tu podaję Ci historię, która mnie zaciekawiła z innym, ale polecam wejść również w zakładkę "czytam i polecam" :)


No, to tyle. Wydaję się mało, ale praktycznie na każdyn blogu jest po kilka opowiadań, więc na pewno nie będziesz się nudzić ;)

Mam nadzieję, że jakoś pomogłam ;D

 
10/7/13 22:51 , Anonymous Anonimowy pisze...

Hahahahaha xd Nawet nie wiesz jak bardzo byłam zdziwiona poprzednim rozdziałem, że oni już, a tu nagle taki zwrot akcji:P rozbawiło mnie to strasznie i panika Lou, bo misiaka miała na brzuchu:)) No właśnie, już ma wyrzuty sumienia, biedna...:( tylko komu otworzyła drzwi?( Tak, ja i moja ciekawość:P) Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału:) jak zawsze z resztą prawda?:P Kurcze ale to jest takie wciągające, że kiedy już zacznę czytać nie mogę się oderwać:) I jak zwykle narzekasz no... a poprzednio nawet udało Ci się nie a tu znowu...:( Ale cieszę się, że wena wróciła:) Czekam na następny rozdział (Z NIECIERPLIWOŚCIĄ:P)
Pozdrawiam I.:*

 
12/7/13 10:01 , Blogger konfituraa pisze...

Boże! Jestem skrajnie rozczarowana ;D No ale cóż, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - w takim razie wszystko jeszcze przed nami! A raczej przed Lou :) Jestem spragniona kolejnego rozdziału :)
buziaki xx.

 
12/7/13 14:03 , Blogger Unknown pisze...

no tak... taki wstrząs dla Lou byłby śmiertelny. wyobrażasz sobie co by było, jakby to nie był sen, a ona rano obudziłaby się w łóżku z (nagim) Harrym.? toż do Polski żywa by już nie wróciła... :). do tego trzeba jeszcze czasu i uporu Harry'ego :).
no jej reakcje są takie... właśnie Jej. mówić nieskromnie, udała mi się jej postać, oj, udała. jest wyraźna, charakterystyczna i chyba nie da się jej pomylić z nikim innym, prawda.? :).
no tak, rozdziały powinny być częściej, ale najpierw to ja się muszę na studia dostać i złożyć te sterty papierów, których ode mnie wymagają... a jeśli dodać ten mój cały mętlik i nierozeznanie (dziękuję Bogu za P., która trzyma mnie na ziemi i wie, że trzeba mi wysłać spis dokumentów, które trzeba przygotować, bo inaczej pożegnałabym się ze studiami... xx), na razie nie mam czasu na pisanie. niestety. odpisywanie na komentarze idzie mi nawet opornie, a przecież uwielbiam to robić...
no dobra, nie będę narzekać. nic nie będę mówić :). przemilczę, jak coś mi się nie spodoba. tak będzie lepiej.? :).
i dziękuję za ten komentarz, za to miłe słowo :). i popraw mnie jeśli się mylę, bo moja pamięć jest zawodna, ale... uzyskałam pierwszy komentarz od Ciebie.? bo albo już ślepa jestem albo wcześniej nie zauważyłam żadnej "misi8848" :).
w każdym bądź razie... dziekuję :).
i pozdrawiam.! ;*

 
12/7/13 14:10 , Blogger Unknown pisze...

tak, to był sen... ale Twoja reakcja mnie rozwaliła :).
co Lou je przed snem.? nic. co bierze.? na pewno nie Harry'ego (jeszcze). więc wychodzi na to, że to wszystko to tylko i wyłącznie przez jej zboczoną wyobraźnię :).
no i masz rację, nawet Lou nie jest tak uległa, żeby po kilku tygodniach znajomości (tak, Lou i Hazz znają się tylko KILKA TYGODNI) iść z Harrym do łóżka :). ale, jak to zgrabnie ujęłaś, to Louise. a z nią nigdy nic nie wiadomo :).
i nic mi nie mów o wakacjach.. już trzeci miesiąc tych wakacji i mnie szlag już trafia. nie wierzę, że to mówię, ale... mogłabym nawet i pójść do szkoły...
i dziękuję, że nie czepiasz się długości. uściskałabym Cię za to :).
buziaki xx.
PS: i dzięki za adresy :). http://shouldletyougo.blogspot.com/ czytam już od ponad roku, więc znam wszystkie historie, pierwsza rzeczywiście najlepsza, a co do reszty... będę czytać. dzięki jeszcze raz ;****

 
12/7/13 14:16 , Blogger Unknown pisze...

no tak, ja też byłam zdziwiona poprzednim rozdziałem... czasami piszę, ale nie kontroluję treści. cóż, tak to jest jak się nie myśli :).
no Lou ma wyrzuty sumienia... ona po wszystkim ma wyrzuty sumienia, taki człowiek. trzeba cierpliwości Harry'ego, by z niej to wyciągnął :).
dobra, już nie będę narzekać. obiecuję :). co do Twojej cierpliwości... czekaj :). na razie muszę się na studia dostać :).

 
12/7/13 14:17 , Blogger Unknown pisze...

rozczarowana.? no wiesz...? chcesz Lou uśmiercić.? już i teraz ją zżera od środka, a jakby to się prawdą okazało... nie przeżyłaby tego :).
no tak, wszystko jeszcze przed Lou. ciekawe jak to będzie, gdy Harry naprawdę zainicjuję taką sytuację :). po tym śnie... aż się boję :).
całuję xx.

 
12/7/13 14:19 , Blogger Unknown pisze...

nie, nie chcę, skądże znowu... już i tak lecę w akcji (jakieś 4 tygodnie z życia Lou opisywałam przez rok, to o czymś świadczy xx), więc mam jeszcze zwolnić.? nie zmuszaj mnie do tego, bo Lou i Hazz nigdy się nie zejdą :). musisz jakoś to przetrawić, dam Ci nawet trochę czasu, bo muszę studia załatwić. i ze świeżym myśleniem podejdziesz do następnego rozdziału :).
buziaki xx.

 
12/7/13 15:04 , Blogger JestemKasia pisze...

można powiedzieć więcej, niż to, że Ci się udała... Ona jest cudowna i jej z nikim nie jestem w stanie pomylić ;3 chyba jeszcze u Ciebie nie komentowałam żadnego rozdziału, ale od dawna śledzę losy naszej wielbicielki żab :3 jeszcze pewnie nie raz napiszę Ci moje skromne zdanie, bo zaczęłam dostrzegać, ile radości sprawia czytanie komentarzy ;)
życzę powodzenia ze studiami i na pewno uda Ci się to wszystko ogarnąć i będziesz mogła szybko do nas wrócić z kolejnym świetnym rozdziałem ;)
pozdrawiam :*
~misia8848 <3

PS Powiem Ci szczerze, że chętnie dowiedziałbym się, jak udało się Lou wyśnić taką ciekawą sytuację... to jest chyba wiedza tajemna i pewnie bardzo pożądana przez takie osoby jak ja... :D

 
12/7/13 15:56 , Blogger szmaterlok pisze...

Nie ma za co :D

 
12/7/13 17:17 , Blogger konfituraa pisze...

No, zejść z tego świata po takim przeżyciu to całkiem niezła śmierć :P
no właśnie czekam na inicjatywę z jego strony :D
chociaż jemu pewnie do głowy nie przyszło czego był głównym bohaterem tej nocy :D

 
12/7/13 19:07 , Blogger Unknown pisze...

hejq. dawno chyba nie dawałam koma, ale czytam zawsze z zacieszem. Boże mam smuteczek i nwm po co to pisze.
Ale kocham to opowiadanie i codziennie tu wchodze tysiąc razy. Kocham postacie które wymyslilas i te TWOJE pomysły. na serio lou jest niesamowita, ta historia jest niesamowita. szkoda ze tak w zyciu nie ma. czekam na nn. oby jak najszybciej chociaz wiem ile czasu trzeba zeby napisac cos tak dlugiego. mimo ze dla mnie zawsze twoje rozdzialy sa za krotkie. moglyby byc z 40 razy dłuzsze. no nic nie bd sie zalic xd hahahah. lol KOCHAM CIĘ. CZEKAM NA NASTĘPNY!
weny się wie:*

 
15/7/13 08:32 , Blogger zakręcona pisze...

Na początku chciałaby Cie przeprosić, że pod 26 rozdziałem nie znalazł się mój komentarz. I już wyjaśniam dlaczego. Otóż jak czytałam rozdział 26 to jednocześnie pakowałam się na kolonie, a i tak nie zdążyłam go przeczytać. Dopiero gdy dojechałam na miejsce zobaczyłam, że jest Wi-Fi. Dlatego postanowiłam skorzystać z tego i się podłączyłam. Przeczytałam ten 26 i następnego dnia widzę 27. Cieszyłam się jak głupia. No więc przejdę teraz do komentarza o 26 i 27.

Kino, kłótnie o to który/a aktor/ka lepszy/a. Następnie wybieranie na jaki film pójdą. Później czekający na film idą coś zjeść. Tam Lou gada z mamą NORMALNIE bez zająknięcia. Hazza zaskoczony, że Louisie potrafi tak rozmawiać z mamą, a z nim nie. Spóźnienie się na seans. Dlaczego bo Lou ma gumę wszędzie. Harry pożycza jej bluzę i razem idą do domu. I potem TO.

Ale tak szczerze to nie ogarniam kiedy ona o TYM śniła. A może kino to też sen? Sama już nie wiem, ale to normalnie bo ciemna masa że mnie :)

Jak ją potem zaczęło sumie gryźć. A jeszcze Harry chcę z nią gdzieś wyjść, a ona? Nie. Dlaczego? A no bo jej wstyd, że ma TAKIE sny. Nie ładne, oj nie ładnie.

No cóż komentarz nie wyszedł mi zbyt długi, ale cieszę się, że cokolwiek udało mi się napisać, a musisz wiedzieć, że piszę z telefonu. Czego wręcz nienawidzę.
Trzymaj się cieplutko :* <3

 
15/7/13 22:55 , Blogger Only Dreams... pisze...

Ten komentarz bedzie wyjątkowo krótki, ponieważ
a) jestem na telefonie
b) strasznie już jestem zmęczona
c) jaki rozdział taki komantarz :P

NO WIESZ CO?! To tylko seeeeen?! Ee tam. Pfff. A może w sumie to i lepiej... XD
Rozdział fajny, końcówka najlepsza :) Nie chcę jak coś psuć niespodzianki, ale jestem na 70% pewna że do Louise przyszła Quinn :))
A więc czekam na następny...
Pozdrawiam :*

 
19/7/13 14:00 , Blogger Unknown pisze...

w zasadzie... jeśli najpierw miałaby szaleć z Harrym, to rzeczywiście, po tym to już nic innego jak umierać :).
mówisz inicjatywa z jego strony.? oj, on nie siedzi w głowie Lou... owszem, to facet, pewnie nie raz i nie dwa o tym pomyślał, ale "związek" jest jeszcze raczkujący, by móc coś takiego zainicjować... na takie akcje trzeba będzie jeszcze poczekać :).
pozdrawiam.! ;*

 
19/7/13 14:03 , Blogger Unknown pisze...

nie wiesz po co.? może dlatego, by mi sprawić przyjemność.? bo sprawiłaś. ogromną :). ja też mam teraz smuteczek, więc wszystko, co może wywołać uśmiech na mojej twarzy traktuję jak błogosławieństwo :).
Lou jest niesamowita.? serio.? a to dopiero... raczej niezdarna i w ogóle... ale niesamowita.? tego jeszcze nie było :).
i cieszę się, że mimo wszystko pozostajesz przy moim opowiadaniu :). i nie narzekaj na długość, robię wszystko co w mojej mocy. więc... ten :).
dziękuję za miłe słowo xx.
i pozdrawiam.! ;*

 
19/7/13 14:06 , Blogger Unknown pisze...

no cóż, problemy z internetem są wkurzające. ale rozumiem i wybaczam :). poza tym, mam nadzieję, że kolonie się udały :).
co jest snem, a co nie.? hm, powiem Ci, że Lou też będzie miała z tym problem. więc się nie martw, wszystko się wyjaśni :).
i rzeczywiście, Lou jest wstydliwa... TAKIE noce nie są w jej naturze, więc... nic dziwnego, że dziewczyna się spłoszyła. cóż, trzeba mieć tylko nadzieję, że sobie z tym jakoś poradzi i jak faktycznie dojdzie do spotkania z Harrym, nie ucieknie z krzykiem :).
pamiętaj, komentarze nigdy nie są zbyt długie. uwielbiam je czytać.! zwłaszcza w tym małym załamaniu, które właśnie przechodzę. więc... dziękuję :). i podziwiam, że piszesz z telefonu :).
pozdrawiam.! ;*

 
19/7/13 14:08 , Blogger Unknown pisze...

tak, tylko sen. no przecież jakby to była prawda, Lou by się zapluła z poczucia winy :). i wiesz Ty co.? ja Ci chyba ten długi język odrąbię :). psuć niespodziankę... jak tak można :). ale masz rację, Twoje przeczucia są słuszne :). kiedyś w końcu dziewczyny musiały się pogodzić, prawda.? :)
pozdrawiam.! ;*

 
19/7/13 14:11 , Blogger Unknown pisze...

oh, tym bardziej się cieszę, że w końcu postanowiłaś, że tak powiem, ujawnić się :). bo wierz lub nie, uwielbiam czytać przemyślenia czytelników. dają naprawdę wielkiego kopa :). zwłaszcza jak ma się dołek, tak jak ja teraz...
więc dziękuję jeszcze raz :)
buziaki xx.
PS: jak Lou udało się wyśnić taką sytuację.? chcesz mi powiedzieć, że..? ehhh, wychodzę na zboczeńca. wiesz, że Lou w większym stopniu jest wzorowana na mnie i większość jej wypadków kiedyś ja przeżyłam.? więc odpowiedź możesz sobie wydedukować... a ja się będę spalać ze wstydu xx.

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna