środa, 9 października 2013

trzydzieści dwa.

Ledwo za nią nadążałem. Serio. Ta niepozorna, trochę flegmatyczna i niezdarna dotąd dziewczyna zapierniczała teraz tak szybko, że gdyby nie to, że cały czas ciągnęła mnie za rękę, już dawno zostałbym daleko w tyle. Musiałem nieźle przebierać nogami. Naprawdę nieźle. Ale czego się nie robi dla uspokojenia sumienia.?
"Tak, Styles. I wcale nie chcesz odciągać tego w czasie" - idiotyczny głos sprawiedliwości odezwał się znikąd w mojej zdyszanej łepetynie.
Ale serio... Gdybym mógł, odwlekłbym to najdłużej jak tylko by się dało. Bo myśl, że zaraz miałbym stanąć do konfrontacji z najprawdopodobniej wściekłym ojcem Louise, była więcej niż przerażająca. Nie miałem nawet chwili, żeby obmyślić plan działania. Leciałem na żywioł.
"I to dosłownie..." - usłyszałem z tyłu głowy, ale pędziłem tak szybko, że nawet nie zdążyłem się nad tym porządnie zastanowić. Poza tym...
Ociąganie się za Lou miało swoje plusy.
I to całkiem wyraźne...
Kształtne...
Wyjątkowo interesujące...
"Tak, zboczeńcu. Gapienie się na jej tyłek to zdecydowanie najrozsądniejsza rzecz, jaką możesz teraz zrobić..."
Dobra, miałem już szczerze dosyć tego głosu rozsądku... Musiał się czepiać o wszystko.? Najwyraźniej jednak tak, bo co mój wzrok zupełnie mimowolnie, niezależnie ode mnie wędrował po wyjątkowo miłych dla oczu okolicach, już zaraz odzywała się cenzura, zmuszając mnie do rozglądania się po innych rejonach. I to było straszliwie nie fair...
Bo gdzie tu przyjemność.?
"Przyjemność to będziesz miał jak się spotkasz z jej ojcem, kochasiu." - usłyszałem natychmiast, w sekundę zapominając o dziewczynie. Skupiłem się natomiast na jej ojcu i tych wszystkich metodach tortur, którym z całą pewnością zostanę poddany.
Nie było dobrze...

- Chyba mamy szczęście. - skupiony na wyobrażaniu sobie tego całego koszmaru ze mną w roli głównej, nawet nie zauważyłem jak zdążyliśmy przejść cały kawałek i zatrzymać się przed bramą domu Lou. Dziwnie zaciemnionego domu Lou... I ironicznie właśnie to było moim światełkiem nadziei... - Samochodu nigdzie nie widać, więc najprawdopodobniej nikogo nie ma w domu. Burza odwołana.
- I całe szczęście. - odetchnąłem z ulgą, stając naprzeciwko dziewczyny. Najbliżej jak się dało, ale tak, żeby nie pomyślała, że na nią naciskam. Czy coś. - Naprawdę zaczynałem się bać co twój ojciec może mi zrobić. - rzuciłem, próbując wyczuć jak bardzo mogę jeszcze zmniejszyć odległość, żeby nie naruszyć granicy napastowania. I z całą przyjemnością moglem stwierdzić, że prawie ocierając się o nią nie dostałem jeszcze po gębie.
- Szczerze, wolałabym się o tym nie przekonywać.
- Ja też. - westchnąłem niecierpliwie, obserwując jak Lou rozgląda się niepewnie na boki, jakby zaraz zza rogu miała wyskoczyć ekipa antyterrorystów. Czyli teraz wypadałoby wprowadzić akcent rozluźniający sytuację... - Zwłaszcza teraz, jak już udało mi się cię rozgadać. - spojrzałem z góry w te jej, aktualnie żywozielone oczy. Uśmiechnąłem się mimowolnie, widząc kwitnące rumieńce na policzkach dziewczyny i ten paniczny wzrok, który rzucała mi zawsze, niepewna tego co zrobię i czy powinna się dołączyć. Ale tym razem nie zamierzałem odpuścić. - No prawie... - westchnąłem, dla przedłużenia sytuacji. I całą siłą woli musiałem się powstrzymywać, żeby nie zaśmiać się w głos, gdy dziewczyna nerwowo przełknęła ślinę. - Ale wszystko jeszcze przed nami. - wyszczerzyłem się bardziej, czując, że nadszedł mój moment.
Nie czekając ani na pozwolenie z jej strony, ani na niespodziewane wejście jej ojca do akcji, założyłem kilka kosmyków jej włosów za ucho, obserwując jak dziewczyna dosłownie zamarza.
Poczułem się dziwnie fajnie. Miałem władzę nad każdym detalem sytuacji i byłem tego w pełni świadomy. Wiedziałem, że gdybym tylko się postarał, mógłbym osiągnąć naprawdę wiele. Ale mimo wszystko podobały mi się te całe małe kroczki. Były tak cholernie niesamowite i niepewne, jakbym ciągle przeżywał ten pierwszy raz. Ale gorący. Paraliżujący. Cholernie przyjemny.
I wystarczyło tylko się nachylić, żeby znowu móc ją pocałować.
- Czekaj... - Lou odsunęła się w ostatniej chwili, więc moje usta zatrzymały się gdzieś w nicości. Niezbyt przyjemne uczucie. Zwłaszcza, że nastawiłem się na coś kompletnie innego.
"Tytuł frajera roku otrzymuje Harry Styles za nieudolne próby pocałowania własnej dziewczyny. Gratulujemy."
- Na co.? - spojrzałem na nią niezadowolony, starając się wyczytać coś z jej zarumienionej twarzy. Nie było to zbyt łatwe, zwłaszcza, że jak zwykle opuściła głowę, wpatrując się w moje trampki z ogromnym zaangażowaniem.
- Ekhm... - zaczęła tak cichutko, że musiałem naprawdę się wysilić, żeby usłyszeć ciąg dalszy. -  Jesteśmy trochę na widoku. - spojrzała na mnie niepewnie, po czym zerknęła nieporadnie gdzieś za moje ramię. Natychmiast podążyłem za jej wzrokiem, widząc jak firanka okna z naprzeciwka wyraźnie się porusza. I to wcale nie od naturalnych... no tych.
"Wielki Brat cię obserwuje..."
- Ciebie też czepiła stara Hillman.? - spytałem, przypominając sobie rozmowę z wredną sąsiadką, która nie mając własnego życia wtrąca się w cudze, jak to zrobiła dopadając mnie w drodze do szkoły i rzucając mi cały wykład "JAK TO NIESTOSOWNIE ZACHOWUJĘ SIĘ W MIEJSCACH PUBLICZNYCH BEZCZELNIE OBCAŁOWUJĄC SIĘ Z DZIEWCZYNĄ PRAKTYCZNIE POD JEJ OKNEM". Ale tak jak i wszyscy, zwyczajnie olałem jej narzekania. No bo czym tu się przejmować.?
- Jak to też.? - Louise jednak spojrzała na mnie pytająco, więc natychmiast uznałem za słuszne wycofać się z tego tematu. Lepiej, żeby nie wiedziała.
- Jakie też.? - palnąłem idiotycznie, zgodnie z zasadą, żeby w takich sytuacjach udawać głupiego.
- Powiedziałeś też. - ściągnęła brwi, lustrując mnie spojrzeniem. I tu się właśnie zaczynała ta cała gorsza, fochliwa część związku...
- Nic takiego nie pamiętam. - urwałem dyskusję, po pierwsze nie chcąc się kłócić już pierwszego oficjalnego dnia razem, a po drugie czując dziwne wibracje w prawej kieszeni, gdzie znajdował się mój telefon. Dałbym sobie rękę uciąć, że to mama próbowała mnie przywołać do porządku i ściągnąć do domu... A byłem już na dobrej drodze... - No dobra... Ja się zmywam, bo jeszcze chwila i matka jest gotowa tu po mnie przyjść. - westchnąłem niecierpliwie, w myślach rysując już scenariusz gorącej dyskusji z mamą. - A jak jakimś cudem nie dostanę szlabanu, jutro gdzieś cię wyciągnę, okej.?
- Jeśli chcesz. - dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Chcę. - uśmiechnąłem się, trochę nieporadnie obejmując dziewczynę w pasie. Ale udało mi się przynajmniej pocałować ją w policzek. Lepsze coś niż nic... - Miłej nocy.
- Dobranoc. - Lou założyła kosmyk włosów za ucho tym swoim nieśmiałym sposobem, rozbawiając mnie przy tym konkretnie. Więc wyszczerzyłem się znacząco i odchodząc, puściłem jej oczko. Tak tylko, żeby zobaczyć chociaż przez chwile te jej słodkie rumieńce.
Tak, ta dziewczyna mnie zwyczajnie rozwalała.
...

Zero snu.
Setki myśli.
Jeden temat.

Harry Styles...

Czułam się zupełnie jak w jakiejś alternatywnej rzeczywistości. I to w dodatku tej zupełnie pokręconej, rodem z taniego, dennego Harlequina, przez którego nawet najmniej wytrawny czytelnik nie mógł przebrnąć. No bo sorry...

Ja.
Niemrota.
Ciamajda.
Ostatnia sierota.
Niedołęga telekomunikacyjna.
Łamaga interpersonalna.
Osoba, którą onieśmielają dosłownie wszyscy naokoło.

Ja.
Dziewczyna, która na lekcjach zawsze siedzi sama w ostatniej ławce.
Która przerwy spędza ze słuchawkami na uszach.
Która uważnie obserwuje życie z boku.
Która boi się zabrać głos.
Ja. Louise, lub jak kto woli Luiza Sanders, właśnie ja...

MAM CHŁOPAKA.

Absolutnie najzabawniejszego, najbardziej utalentowanego, najprzystojniejszego, najinteligentniejszego, najmilszego, najbardziej cierpliwego, najfajniejszego chłopaka pod słońcem.

Czy ktoś, ktokolwiek... dałby radę mi to wyjaśnić.? Bo ja za cholerę tego nie pojmuję.

Niczym sobie nie zasłużyłam.
Nie zabłysnęłam inteligencją.
Do miss piękności to mi daleko.
Z wygadaniem u mnie też niekoniecznie.
Jedyny talent jaki posiadam to ten do pakowania się w głupie sytuacje.

Poza tym... do jasnej cholery... OBLAŁAM GO ŚMIETANĄ.
Prawie wrzuciłam go pod samochód.
Fiknęłam jak tylko mnie dotknął, po czym musiał mnie nieść aż do gabinetu pielęgniarki.
Brałam udział w idiotycznej bójce i to O NIEGO.
Bez niczyjej pomocy zakleiłam się gumą, więc przeze mnie musiał potem marznąć.
A mimo to...
BAM.!

Ten tajemniczy chłopak z piekarni, przed którym dosłownie uciekałam, nagle stał się moim chłopakiem. Oficjalnym. Nieodwołalnym.

Cholera...

Już nawet nie musiałam się zastanawiać czy tego chcę. Odpowiedź była wyraźniejsza niż kiedykolwiek. Po prostu nigdy dotąd nie byłam bardziej pewna niczego, niż właśnie tego, że chcę się dalej umawiać z Harrym. Jego towarzystwo działało na mnie przecież wyjątkowo budująco. Bo chociaż początki były trudne, teraz stać mnie było nawet na dobrowolne wypowiadanie się, na żartowanie, na prowadzenie jako-tako normalnej konwersacji... Wiadomo, szału nie było, ale gdyby porównać to wszystko do początku... Otwartość Harry'ego, jego upór i, nie ma się co oszukiwać, genialne umiejętności w całowaniu niejako pozwoliły mi się oswoić z myślą, że i ja nadaję się do życia w społeczeństwie.

Bo niech mnie ktoś rąbnie jeśli to nie on jest tym powodem, dla którego moja szczęka utknęła w jakimś dziwnym, uśmiechoszczęśliwym ścisku.

Okej, było mi naprawdę przyjemnie z myślą, że mam chłopaka. Wiadomo, to może zabrzmieć dennie, jak wynurzenia zdesperowanej nastolatki, ale no kurczę...
Ja... JA, Louise Sanders, normalnie, legalnie miałam się umawiać na randki z OFICJALNYM, powtórzę, jakby ktoś nie zauważył OFICJALNYM chłopakiem.
...więc chyba ma prawo mi trochę paść na psychikę i zasugerować symptomy regularnego odwalenia, co nie.? Zwłaszcza kiedy czułam się jak pijana, a setki wątpliwości kotłowało mi się w łepetynie.

Bo jak powinnam się teraz zachowywać.? Są jakieś specjalne reguły dotyczące bycia w związku.? Olewanie drugiej połowy, żeby nie czuła się zbyt pewnie.? Czy wręcz przeciwnie, rozpieszczanie jej, żeby sobie nie pomyślała, że nam nie zależy.? Okazywać zazdrość, czy udawać, że nas to nie rusza.? I przede wszystkim: NA CO MU POZWOLIĆ, ŻEBY SOBIE NIE POMYŚLAŁ.?!

Jezu, potrzebowałam konsultacji z kimś doświadczonym... A jedyną w miarę rozsądną osobą, która mogła mi pomóc była Quinn. Bo przecież z Alisson nie będę rozpatrywać faz mojej nowej sytuacji, prawda.?
Zresztą, to i tak nie miało teraz znaczenia. Nie w środku nocy. O mniej więcej trzeciej nad ranem. Kiedy powinnam smacznie spać (I NIE ŚNIĆ O HARRYM), regenerując swój organizm.

Więc czemu do cholery nie mogłam usnąć.?!

 ***
Haaaaaaaaaaaaaaaaaa, kto by się spodziewał, nie.? :). Tu remember me i remember me... Ciągle, nieodwołalnie, non stop... Ale wystarczyło pójść na nudny wykład, żeby przypomniały mi się lekcje w szkole, kiedy to zapisywałam marginesy zeszytów scenami z Piekarni. I tak oto zaraz obok genialnego cytatu mojego wykładowcy "UBRANIA SĄ UŻYTKOWE, ALE ZA KAŻDYM RAZEM ZNACZĄ COŚ WIĘCEJ" znalazł się krótki zarys nowego rozdziału. A jak już poszłam za ciosem... Powstał powyższy tekst.
Z góry uprzedzam, genialny nie jest. Ale przecież zawsze lepsze coś, niż nic, prawda.? :). Właśnie... xx.
I przepraszam za ociąganie w pisaniu Piekarni, ale no... wena nie wybiera xx. Oczywiście dziękuję Wam za wyjątkową wyrozumiałość. I wsparcie przy pisaniu remember me. Oczywiście jeszcze go nie kończę. To tylko mała odskocznia xx.
I... mam malutką prośbę. Nienawidzę tego robić, ale... chciałabym się przekonać ile osób naprawdę to czyta. Chciałabym zatem poprosić każdą z Was, czytelniczek, o pozostawienie jakiegoś śladu po sobie, najlepiej w komentarzach pod tym postem xx. Nie wymagam żadnej epopei, czy czegoś. Wystarczy słowo, chociażby jedno. Żebym mogła sobie stworzyć w głowie obraz czytelników moich dennych historyjek. Z góry wszystkim dziękuję ;)
KOCHAM WAS.! ;*

Komentarze (63):

9/10/13 08:20 , Anonymous Anonimowy pisze...

Hej hej :) Cieszę się szalenie na nowy rozdział Piekarni, a jednocześnie umieram z ciekawości co dalej z 'remember me'. Widzisz, co zrobiłaś?! :) Nie wiem, jak przeżyję to wewnętrzne rozdarcie. Harry kocha Louise, Harry nie pamięta Louise. Harry gapi się na tyłek Lou, Harry marzy o Taylor Swift.
No cóż, myślę że jakoś dam radę ;)
xx.

 
9/10/13 08:58 , Blogger Dinozaur pisze...

Tak bardzo się cieszę, że udało Ci się napisać kolejny rozdział ;) Jest on wspaniały. Perspektywa Harry' ego i ten głosik z jego głowie, bardzo mi się to podoba. No i Louise zastanawiająca się czym sobie zasłużyła na takie chłopaka. Uwielbiam tą parę.
I mam nadzieję, że niedługo napiszesz kolejny, równie fajny rozdział :D

 
9/10/13 10:03 , Blogger Meredith pisze...

Świetny rozdział :)
Leżę sobie właśnie w łóżku pod kołderką i czuję się fatalnie, bo oczywiście muszę być chora, a tu taka miła niespodzianka w postaci rozdziału :)
Jest naprawdę genialny, bardzo mi się podoba ^^
Czekam na następny :D

 
9/10/13 10:58 , Blogger Olciaaaaaa pisze...

Czekałam długo na piekarnie ...Cieszę się ze w końcu dodałas... jak zaczęłam czytać to 2 tygodnie temu w niedzielę . Siedzialam do 3 w nocu zamiast uczyć się do testu ;( ale pała z testu była warta przeczytania tego :)

 
9/10/13 13:44 , Blogger Lou. pisze...

wiem, namieszałam xx. ale ciiiiiicho, remember me się skończy, to i blog wróci do normy xx.
hm. i czekaj...
Harry nie pamięta Louisy. kojarzę.
Harry gapi się na tyłek Lou. coś mi świta.
Harry marzy o Swift. wiem o czym mówisz.
ale gdzie do stu choinek Harry niby kocha Louise.? no gdzie.? bo sorry, ja nigdzie tego nie widzę xx. wyjaśnij mi to proszę xx.
buziaki xx.

 
9/10/13 13:48 , Blogger Lou. pisze...

perspektywa Hazzy mnie nie przekonuje, zwłaszcza w tym rozdziale... ale nic. mi się przecież nic nigdy nie podoba xx.
a Lou... tak, ona ma swój własny świat i własne kredki xx. jej przemyślenia stały się ostatnio wyzwaniem dla mnie, ale może w końcu złapię ten flow na jej osobę xx.
co do następnego... to już nie zależy ode mnie xx.
buziaki xx.

 
9/10/13 13:50 , Blogger Lou. pisze...

to gdzie się szwendało, że teraz choróbsko wredne męczy człowieka.? ;).
żart, oczywiście żart xx. kuruj się biedactwo, wygrzewaj się, pij ciepłą herbatkę i zdrowiej jak najszybciej xx. bo sądząc po tych dziwnie pochlebnych słowach w komentarzu chyba masz gorączkę... xx.
buziaki xx.

 
9/10/13 13:51 , Blogger Lou. pisze...

eeeeeeej, no. nauka jest najważniejsza.! nie warto zarywać ani nocy, ani testów dla jakiegoś opowiadanka. ono nie zając, nie ucieknie, a jedynkę trzeba poprawić...
ale mimo wszystko dziękuję :). miło wiedzieć, że ktoś z takim poświęceniem podchodzi do czytania mojego opowiadania xx.
buziaki xx.

 
9/10/13 15:10 , Blogger Coffies A. pisze...

Zacznę chodzić do psychologa !
Naprawdę !

I to przez ciebie .

Opiszmy to tak ....


Ja leżę na podłodze , a tu mama wchodzi z telefonem w ręku i :
"Dżwonie do psychologa młoda kobieto"

A ja :
"To przez Luize" Tak ,tak nazywam cie Luiza nie wiem jak masz na imię ^^

Więc jakby co to odwiedzaj mnie .

A rozdział genialny PER-FECT

Kartkówka z fizyki , dom ,komputer NOWY ROZDZIAŁ CHŁOPAKA Z PIEKARNI .

MATKO I CÓRKO ! DZIZUS MARIA !

KOCHAM TEGO BLOGA !

Pozdrawiam serdecznie :) Nikola A. (tt)

 
9/10/13 15:18 , Blogger Unknown pisze...

Nie spodziewałam sie. Świetny... ;-) :-D

 
9/10/13 15:56 , Blogger szmaterlok pisze...

Też Cie Kocham xx

A tak z innej beczki [wiem, że trochę nie na temat...] Mogłabyś podać mi imię i nazwisko dziewczyny, w którą wciela się Louise? Chciałabym zrobić sobie szablon z Chłopakiem z piekarni [nuda doskwiera...] I tak sobie myślę, że mam fajny pomysł na niego ;)

Pozdrawiam!

 
9/10/13 15:59 , Anonymous Anonimowy pisze...

Ale mnie zaskoczyła, tak się ciesze że w końcu dodałaś nowy rozdział był świetny ale co ja tam gadam moim zdaniem wszystkie są genialne ty masz niepowtarzalny talent, kocham twoje opowiadanie
Ja tu się niczego nie spodziewam wracam ze szkoły włączam laptopa i myślę sobie zajrzę na twojego bloga otwieram a tu nowy rozdział aż mnie zatkało i zaczęłam się szczerzyć do monitora heh ale co tam ja od zawsze wiedziałam że ze mną jest coś nie tak ;D Mam nadzieje że wena bd dopisywać i już wkrótce zobaczymy kolejny rozdział ;-)
~Ewelka

 
9/10/13 16:00 , Anonymous Anonimowy pisze...

zaskoczyłaś*

 
9/10/13 16:17 , Blogger Lou. pisze...

sobie.?
eeeem. a co byś powiedziała na to, gdybyś zrobiła ten szablon i mi go pokazała.? a jeśli by mi się spodobał, udostępniłabym go na blogu.? ;). bo jeśli tak, to dziewczyna nazywa się Melissa Benoist xx. w Glee gra Marley Rose xx. jakbyś chciała, mam kilka fajnych zdjęć jej xx.
buziaki xx.

 
9/10/13 16:17 , Blogger Lou. pisze...

dziękuję xx.

 
9/10/13 16:19 , Blogger Lou. pisze...

em, nadal nie rozumiem skąd ten psycholog i czemu to moja wina xx. ale kij, ja niewiele rzeczy przecież rozumiem xx.
i owszem, mam na imię Luiza xx. czuję się przez to tak bliższa Louisowi... xx.
a Twoja reakcja... bezcenna xx.
buziaki xx.

 
9/10/13 16:21 , Blogger Lou. pisze...

tak, zaskakiwanie innych to moja specjalność xx. zwłaszcza jeśli chodzi o napisanie rozdziału w godzinę i dodanie go pod wpływem impulsu. nie wiem czy teraz nie zacznę żałować...
i nie przejmuj się, też się często szczerzę do ekranu. zwłaszcza jak widnieje na nim Harry xx. więc nie jesteś sama xx.
a co do następnego... remember me. oto nad czym ciężko pracuję xx.
buziaki xx.

 
9/10/13 16:24 , Anonymous Anonimowy pisze...

za świetny rozdział :((( kocham to normalnie, dziękuję, że piszesz coś tak wspaniałego! :) x

 
9/10/13 16:29 , Blogger Lou. pisze...

to ja dziękuję, że czytasz te moje wypociny i jeszcze masz ochotę je komentować w tak miły sposób xx.
buziaki xx.

 
9/10/13 16:36 , Blogger szmaterlok pisze...

Jasne! Tylko z góry uprzedzam, że nie mam dużego doświadczenia w tym zakresie ;) Wszystko robie czysto rozrywkowo.
Tu masz mój adres e-mail : kamilkas00@onet.pl
Wyślij mi jakąś widomość, żebym wiedziała, że to Ty, bo nie wiem czy chcesz dla wszystkich udostępniać swój e-mail.

 
9/10/13 16:53 , Anonymous Anonimowy pisze...

:)

 
9/10/13 17:04 , Blogger Angeelaa pisze...

Już nie mogłam się doczekać nowego rozdziału a tu sobie wchodzę dzisiaj i jest :) mega banan na twarzy :D kocham xx.

 
9/10/13 17:15 , Blogger Lou. pisze...

dzięki za miłe słowo xx.
buziaki xx.

 
9/10/13 17:22 , Blogger Lexi pisze...

Kocham! :)

 
9/10/13 17:32 , Blogger Lou. pisze...

rób co uważasz za słuszne, ja się dostosuje xx. z chęcią zobaczę Twoje dzieło xx. powiedz mi tylko na kiedy zamierzasz je zrobić.? ;d

 
9/10/13 17:39 , Blogger Lou. pisze...

dzięki xx.

 
9/10/13 17:46 , Blogger szmaterlok pisze...

W zasadzie to mam już nagłówek xD Tylko jeszcze jakieś CSS i Ci wyśle

 
9/10/13 17:52 , Blogger Olciaaaaaa pisze...

Nauka nie zając daleko nie ucieknie ;)

 
9/10/13 18:07 , Blogger Lou. pisze...

łooooo. tak szybko.? już mejla wysłałam w razie co xx. i czekam xx.

 
9/10/13 18:17 , Blogger Lou. pisze...

zawsze lepiej jednak się skupić na tych mniej fajnych czynnościach, żeby potem większa przyjemność z tych genialnych płynęła... czy jakoś tak xx.

 
9/10/13 19:15 , Anonymous Anonimowy pisze...

rozdział BOSKI :D, tak więc pozostawiam po sobie ślad, czytam to już od baaardzo dawna, ale że nie umiem pisać komentarzy to się nie wychylam :D ale na twoja specjalną prośbę postanowiłam zrobić wyjątek :)
-malina xx

 
9/10/13 19:31 , Blogger Lou. pisze...

dziękuję bardzo za uwzględnienie mojej prośby xx. to dla mnie strasznie ważne. i miło jest wiedzieć, że mam takich "cichych" czytelników, którzy mimo wszystko są ze mną i z historią przeze mnie opisywaną. chciałam się w końcu dowiedzieć czy tacy w ogóle są... no i jestem strasznie szczęśliwa, że takowi są xx. dziękuję za ujawnienie xx.
buziaki xx.

 
9/10/13 19:35 , Blogger szmaterlok pisze...

Już przesłałam xx

 
9/10/13 19:39 , Blogger Lou. pisze...

2553527 - odezwij się na gadu, mam parę pytań xx.

 
9/10/13 21:21 , Blogger Hęłnryg pisze...

Uwielbiam gdy piszesz perspektywę Hazzy!!! Louise - (nieśmiałość : 2) = związek z Harrym lol koniec z matmą....
Tak sobie patrzę i wymyślałam fandomy dla wszystkich. Daj ciebie mam Remembonators i Piekarnionators. Haha krejzi.
Pisałaś, że pomyślisz nad tatą z wiatrówką ja tu czytam, czytam i się pytam dlaczego dom jest pusty? Gdzie wiatrówka? Ale ja się nie wtrącam to twoje opowiadanie ((((((((chociaż się tak troszeczkę tyci tyci zawiodłam))))))))
Dobra, cya xx

 
9/10/13 21:24 , Anonymous Anonimowy pisze...

Cześć :)
Nareszcie.. ! :D
Wchodzę sobie tutaj.. i patrzę, a tu nowy rozdział! :P
W końcu Harry i Louise są oficjalnie razem :D Yaaay ^ ^
Mam nadzieję, że od tej pory wszystko będzie szło w ku dobremu :)
Louise będzie się z czasem coraz bardziej otwierać na ludzi, w czym pomoże jej zapewne Harry. (:
Genialnie opisujesz wszystkie emocje i uczucie, które odczuwają postacie, dzięki temu można się z nimi łatwo utożsamić, i przeżywać tę historię razem z nimi.. ;]
Świetne opowiadanie i świetna autorka, o! :>
Jestem Twoją stałą czytelniczką i muszę się przyznać, że rzaaadko komentuję, ale postanowię to zmienić, i następne rozdziały postaram się komentować. :))
Czekam na więcej..
Pozdrawiam. (:
@blue_eyes_9

 
9/10/13 21:40 , Blogger zakręcona pisze...

Ja, ja, ja czytam ;p a żem się popisała, nie ma co ;)
Moja inteligęcja ostatnio mnie przeraża. Poważnie. Ta gimbaza ma na mnie zły wpływ lub ludzie z klasy, to też jest możliwe. ( dobra muszę przejść do konkretów bo pewnie Cie zanudzam, c'nie? ).

Rozdział jest boski.

Już byłam nastawiona na ukatrupienie Hazzy przez tatę Lou, a tu ich nawet w domu nie było. To nie fer.

Ech nie wiem dlaczego ostatnio się uwziełam na Harry'ego. Jak nie po głowie bym go biła to chcę, żeby tata Lou go ukatrupił. :( To smutne, no przynajmniej mi z tego powodu jest przykro :(.

Trzeba jakoś uświadomić Lou, że Harry NAPRAWDĘ JEST J.E.J C.H.Ł.O.P.A.K.I.E.M. Mam nadzieję, że taki przekaz wystarczy w 100%.

Jak zabierałam się di czytania Piekarni to nagłówek był bodajże z budkami telefonicznymi i napisem, a teraz jak skończyłam czytać ( w między czasie byłam z mamą i bratem w Biedrące ;), a później robiłam doświadczenie na biologię, masakra) o czym to ja? o już mam. Jak skończyłam czytać (godzina ok 22) to tło jest brązowe a na nagłówku jest Hazza i Lou. Powiem Ci, że oby dwa mi się podobają. I mam pytanie dotyczące nagłówków, a mianowicie : dużo będziesz razy je zmieniać? Tak z czystej ciekawości się pytam.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Cię Słońce tym jakże nudnym komentarzem. Pozdrawiam i czekam na kolejną część remember me lub Piekarni.
P. S. Sorry za błędy :***

 
9/10/13 22:50 , Anonymous Anonimowy pisze...

Cud, miód, orzeszki ;)

Blueberry xxx

 
9/10/13 23:20 , Blogger Lou. pisze...

ahahahahaha ;d. cóż za równanie xx. zaczynam chyba wreszcie kojarzyć matmę xx.
i Twoje fandomy... wow xx. Piekarnionators xx. genialnie brzmi, nie ma co xx. mogłabym się nawet zapisać, gdyby nie... no, wiadomo xx.
i nic nie poradzę, że się rozczarowałaś brakiem wiatrówki, ale co ja poradzę... nie mogłabym uszkodzić Harry'ego, zwłaszcza przez ojczulka Lou... musisz mi wybaczyć xx. następnym razem, obiecuję, Hazzuś dostanie po główce xx.
buziaki xx.

 
10/10/13 12:05 , Blogger .Ziall.Halik. pisze...

O Boże kiedy ja komentowałam ostatnio...Milion lat temu chyba. Się rozleniwiłam całkowicie, ale coś z tym trzeba w końcu zrobić pasowało by ponadrabiać zaległości prawda?:)

Po pierwsze dziwny kolor piekarni teraz jest. Średnio mi się podoba jeśli mam być szczera.(nie ma to jak zacząć komentarz od narzekania) :)
Najbardziej to mi się podobało to genialne zdjęcie Hazzy...Piękne było. Można się nawet
zakochać było:)Wydaje mi się, że wiesz o które mi chodzi.
Dobra teraz konkrety. O rozdziale bo się zaraz rozgadam nie wiem o czym nawet. No długo
kazałaś nam czekać na ten rozdział, ale nareszcie się pojawił. Tak niespodziewanie i w
ogóle. Ach i znowu zapomniałam co miałam napisać.... Coś myślę, ze ten komentarz nie
będzie taki długi jak myślałam:)Jak połowy rzeczy pozapominam...
Widzę ze się wykłady przydają na coś przynajmniej i bardzo dobrze:) Jednak warto isć na studia:)
Nie dziwię się, że Lou się tak śpieszyło do domu... Jakby się okazało ze tatuś w nim jest to był by szlaban(brak randek z Harrym na jakiś czas...)... i nie wiadomo co by zrobił z nim . Oboje mieli szczęście, że nikogo nie było w domu. I gdzie ten zboczeniec w ogóle patrzy... On jest niemożliwy po prostu:) Ale ten głos w jego polokowanej głowie jest po prostu fantastyczny.
"Tak, zboczeńcu. Gapienie się na jej tyłek to zdecydowanie najrozsądniejsza rzecz, jaką
możesz teraz zrobić..." hah świetne albo to "Przyjemność to będziesz miał jak się spotkasz
z jej ojcem, kochasiu." albo "Tytuł frajera roku otrzymuje Harry Styles za nieudolne próby
pocałowania własnej dziewczyny. Gratulujemy." Ja nie wiem skąd ty bierzesz takie
teksty:)Są naprawdę świetne.
No i znowu nie udało im się pocałować... Nie wiem ile już było takich sytuacji nieudanego
pocałunku ale chyba kilka było. Ale na szczęście im się też kilka razy na szczęście udało
pocałować co mnie bardzo cieszy:) Tym razem wścibska sąsiadka wszystko psuje...
Mogłaby sobie znaleźć jakieś zajęcie a nie podgląda ludzi.
I ciekawi mnie gdzie ją tym razem wyciągnie:)
I przez niego nawet biedna dziewczyna spać nie może... Ale to chyba jeden z symptomów
miłości czy coś:) A na to chyba lekarstwa to nie ma... Dobra powiem że zauroczenia bo się
będziesz czepiać że to jeszcze nie miłość i w ogóle:)
Setki myśli.
Jeden temat.

Harry Styles... hehe zupełnie jak u ciebie:)
Lou ma interesujące zdanie o sobie... Musi też dostrzegać pozytywy:)
"Absolutnie najzabawniejszego, najbardziej utalentowanego, najprzystojniejszego,
najinteligentniejszego, najmilszego, najbardziej cierpliwego, najfajniejszego chłopaka pod
słońcem." haha idealny opis Hazzy naprawdę:) Co ta miłość robi z ludzi... Zaślepia
rzeczywistość:)
I niech w końcu Lou uwierzy, że oficjalnie są razem:) Pierwszy chłopak i od razu Harry
Styles...No nieźle:) Nie no żartuje cieszę się bardzo, że to już tak oficjalnie:)
No jak tak sobie pomyślę o tych ich początkach to wow naprawdę tyle się zmieniło. Ona go
unikała i w ogóle a teraz są parą. Mam wrażenie że to było tak niedawno... To jak go
spotkała w piekarni (bodajże po raz pierwszy...) i drzwi nie mogła otworzyć:) Za każdym
razem jak sobie to przypomnę to nie mogę się nie śmiać:) No a teraz jest jej chłopakiem. Co
mnie bardzo cieszy żeby nie było:).

Dobra ja kończę bo nie będę cię zanudzać:) To co najważniejsze to rozdział mi się
strasznie podoba i nie mogę się doczekać kolejnego:) Mam nadzieję ze nie trzeba będzie na
niego zbyt długo czekać:)
Życzę weny. Dużo, dużo weny:)
I uszanowałam twoją prośbę żeby nie było:)Bo się już czułam trochę jak cicha
czytelniczka. Czy jak to tam się mówi.:)
I mam nadzieję że może będzie nowy rekord..:) I sorry że tak chaotycznie i w ogóle ale, chyba inaczej nie umiem.. I nie czepiaj się błędów których tutaj z pewnością nie brakuje:)

 
10/10/13 17:46 , Anonymous Anonimowy pisze...

Nie wiem co napisać więc po prostu powiem jedno słowo: GENIALNY!!! Chcę, żebyś wiedziała,że czytam piekarnię już bardzo długo i naprawdę mi sie podoba. Do następnego;D Pozdrawiam: Aśka ;)

 
11/10/13 00:06 , Blogger Lou. pisze...

no nareszcie, nareszcie... sama byłam trochę zdziwiona, że rozdział w ogóle powstał, no ale... chyba nie ma na co narzekać, prawda.? ;).
co do przyszłości Louise i Hazzy... no oni mają po szesnaście lat xx. poza tym ona po wakacjach wraca do kraju... jakiegoś wielkiego romansu nie spodziewałabym się więc w ich wykonaniu xx.
i dziękuję bardzo za tak miłe słowa xx. dla autora zawsze to ogromna przyjemność czytać, że jego praca cokolwiek znaczy dla innych xx. to szalenie motywujące xx.
buziaki xx.

 
11/10/13 19:19 , Blogger Lou. pisze...

gimnazjum... a matko... chcesz się zamienić.? ja chcę znowu chodzić do szkoły, naukę olewać i mieć wszystko w dupie xx. a tak zapierdzielaj człowieku na tych studiach...
ehhh.
nieważne xx.
i serio myślałaś, że dopuszczę do ukatrupienia Harry'ego.? żartujesz sobie chyba xx. Harry jest nie do ruszenia, przynajmniej póki go lubię xx. co będzie potem... nigdy nie wiadomo xx.
co do Louise... no dziewczyna jest świeżakiem w tych związkach... więc co się dziwić xx. ale nie bój się, Harry już się postara użyć argumentów, które upewnią ją, że na pewno są razem xx.
szablon.? już zmieniony xx. i jeszcze zmienię, bowiem zabawa grafiką coraz bardziej mnie kręci xx.
buziaki xx.

 
11/10/13 19:19 , Blogger Lou. pisze...

dziękuję xx.

 
11/10/13 19:20 , Blogger Lou. pisze...

dziękuję bardzo xx.
miło wiedzieć, że mam takich 'cichych' czytelników xx.
buziaki xx.

 
11/10/13 19:23 , Blogger Lou. pisze...

czekam właśnie na busa, więc się nie czepiaj, że odpowiedź będzie krótka. więc...
kocham Twoje komentarze, bądź pewna xx. i strasznie mi ich brakowało. mam nadzieję, że teraz będziesz już normalnie je pisać. bo inaczej ja się zbuntuję i przestanę dodawać xx.
/nie ma to jak szantaż ;)/
i ja nie myślę wiecznie o Harrym, wypraszam sobie. ja tylko od czasu do czasu xx. a to jest różnica xx.
pierwszy chłopak i od razu Harry Styles... wiem, wiem. ale miej na uwadze, że... to tylko chłopak z piekarni xx. zwyczajny, normalny... nie gwiazda xx. więc co to za różnica ;)
i tak, powrót do starych dziejów Lou przyprawia o śmiech. jaka ona jest... niegramotna xx. ale nic, wyrośnie z tego xx. Harry jej pomoże xx.
no i rekordu nie było. ale i tak nie mam na co narzekać xx. ale dziękuję ;)
buziaki xx.

 
11/10/13 23:33 , Anonymous Anonimowy pisze...

Cieszę się, że dodałaś następny rozdział na piekarnię:)
No ja mam nadzieję, że nie kończysz jeszcze remember me:)
Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały obu opowiadań:)
Pozdrawiam I.

 
12/10/13 12:04 , Anonymous Anonimowy pisze...

Ja też tu jestem i czytam XD Dzisiejszy rozdział mnie rozwalił. Zwłaszcza perspektywa Louise. Remember Me też jest niczego sobie. Przepraszam że z Anonima ale telefon mi się sfiksował i inaczej nie mogę komentować. Moja nazwa to Rachel Zuberry

 
12/10/13 12:05 , Anonymous Anonimowy pisze...

Tu znowu ja. Mam tylko pytanie co się stało ze sznurówkami.

 
13/10/13 19:04 , Blogger Unknown pisze...

dziękuję ci, że poinformowałaś mnie o istnieniu tego bloga.
jest świetny i nie żałuję czasu poświęconego na przeczytanie tych wszystkich rozdziałów.
bardzo podoba mi się twój styl pisania, jest taki lekki i wgl fajny :D

czekam na kolejną część z niecierpliwością :)

zapraszam również do mnie (wkrótce nowy rozdział)
http://takemetodifferentworld.blogspot.com/

 
15/10/13 13:09 , Anonymous Anonimowy pisze...

Jedno słowo ;) @AriaHeros

 
15/10/13 17:48 , Blogger Lou. pisze...

nie, co Ty xx. z rm ja się dopiero rozkręcam xx.
buziaki xx.

 
15/10/13 17:50 , Blogger Lou. pisze...

cieszę się, że jesteś, że czytasz i masz jeszcze ochotę komentować xx. to dla mnie szalenie ważne, zwłaszcza, kiedy mogę przeczytać, że moja praca ma sens xx.
a sznurówki... są w gotowości xx. piszę je cały czas, ale nie mam chwili, żeby siąść i obrobić taki względny rozdział. cierpliwości zatem xx.
buziaki xx.

 
15/10/13 17:50 , Blogger Lou. pisze...

dziękuję, że chciało Ci się tu zajrzeć xx.
buziaki xx.

 
15/10/13 17:51 , Blogger Lou. pisze...

wedle mojego życzenia... xx. dziękuję za uszanowanie mojej prośby xx.
buziaki xx.

 
16/10/13 22:13 , Blogger Unknown pisze...

ojej ja po-prostu jestem uzależniona od twojego bloga.
codziennie wchodzę i patrze czy cos nowego sie nie pojawiło,
no i sie pojawiło :D nawet nie wiesz ile m to daje szczęścia !!
No więc wiesz .... jak zwykle CZEKAMY NA WIĘCEJ !! :P całusy :*

 
19/10/13 23:23 , Anonymous Anonimowy pisze...

Czytam. Jestem z tobą od 8 rozdziału CZP (BFB).
Kocham Cie xx'
@luoeh

 
21/10/13 16:46 , Anonymous Anonimowy pisze...

jej długo nie wchodziłam tu, brak czasu. te ciągłe kartkówki, sprawdziany, konkursy, idiotyczne prace domowe i inne głupoty związane ze szkołą, że głowa boli. odbiegam od tematu cnie? więc jutro mam wycieczkę, lekcje szybko odrobiła i
BAM
czytam!
i

POZDRAWIAM Z PODŁOGI!
serio, w pewnych momentach tak się śmiałam, że brzuch wciąż mnie boli. kilka razu już ci mówiłam to, ale powtórzę JESTEŚ GENIALNA!
i wcale nie musisz się śpieszyć z rozdziałami. dużo czytam i wiem, że jak ktoś pisze na szybko to nie zawsze jest to idealnie dokończone. jak się człowiek śpieszy to się diabeł cieszy :)
kończąc
powodzenia na studiach, pisz tak świetnie dalej-rozdział genialny!

 
23/10/13 17:29 , Blogger Lou. pisze...

wiesz, że z wszelkimi uzależnieniami powinno się walczyć.? uważaj, to nie jest bezpieczne dla zdrowia :).
ale miło mi jest, że mój blog daje Ci tyle radości :)
buziaki xx.

 
23/10/13 17:39 , Blogger Lou. pisze...

8 rozdział... o matko, jak to dawno było :).
nie wiem nawet czy Lou jeszcze wtedy przypadkiem nie znała Harry'ego z imienia...
hah, to były czasy... :)
dzięki za przypomnienie miłych chwil :)
buziaki xx.

 
23/10/13 17:59 , Blogger Lou. pisze...

szkoła.? o matko... tak, ja chcę do szkoły.! wieczne olewanie sprawdzianów i to korytarzowe:
-było coś z matmy.?
-było.
-kurwa. masz.?
-mam.
-dawaj.

no jak ja mam za tym nie tęsknić, kiedy teraz mam tyyyyyyyle roboty, której olać nie mogę.?
ehhhh.

ja chcę do szkoły... :)

ale mniejsza :).

dzięki za wszystkie miłe słowa :). co do genialności, może nie przesadzajmy, no ale nie powiem... przyjemny komplement :). i masz rację, gdy coś jest na szybko, często jest niedopracowane... ale ja i tak mam tak, że gdy coś napiszę, nie poprawiam. dodaję na żywioł. więc chyba na jedno wychodzi :). ale mimo wszystko chyba się sprawdza... :).
buziaki xx.

 
16/11/13 11:22 , Blogger Unknown pisze...

Ja to czytam , jest wspanialy I zaluje ze dopiero go znalazłam wspaniały , i wreszcie się coś dzieje takiego ... <3 kocham <3

 
18/11/13 21:00 , Blogger Lou. pisze...

dziękuję :)

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna