remember me.
Nie przedłużając, pierwszy rozdział mojego nowego pomysłu. Mam nadzieję,
że się Wam spodoba i nikogo nie zrazi xx. Oczywiście dziękuję za zrozumienie i
pozytywne przyjęcie prologu. Czekam też na opinię odnośnie poniższego tekstu,
bo coś nie jestem do niego przekonana.
Zapraszam xx.
JEDEN.
- Harry, już wszystko dobrze. - ledwo świadomość zaczęła do mnie
docierać, a już dopadł mnie kojący, niski głos, zakłócony jakimiś szmerami i
innymi szumami. Nie mogłem skojarzyć go z nikim znajomym, więc logicznie
chciałem otworzyć powieki, ale dosłownie były jak z ołowiu. A kiedy już
nadludzkim wysiłkiem udało mi się unieść jedną z nich, ostre, przenikliwe
światło wwierciło mi się w mózg. Zupełnie jakby ktoś mi tam gmerał wiertłem.
Nie byłem pewny, ale chyba bolała mnie głowa. Poza tym jakoś dziwnie ściskało
mnie w żołądku, w ustach miałem saharę, a potrawy z Bożego Narodzenia znów
chciały wydostać się na zewnątrz...
Jezu, albo byłem w ciąży, albo gdzieś ostro zabalowałem. "Tylko
gdzie...?"
- Jesteś w szpitalu. - usłyszałem ten przyjemny głos, oznajmujący jednak
tak nieprzyjemną i dziwaczną wiadomość.
Okej, więc szpital.
Czy to, że słyszę głosy oznaczało, że w końcu wysłali mnie do wariatkowa,
jak to zawsze przewidywał Malik.? Chociaż TAKIE głosy nie informowałyby mnie o
tym gdzie się znajduję, nie.? Ale przecież nigdy nie miałem z nimi do
czynienia... "Dobra, Styles, nie
lenimy się, otwieramy gały i ogarniamy rzeczywistość." Starając się znowu
nie narazić na gwałtowność ostrego światła, w żółwim tempie podniosłem powieki,
pozwalając oczom powoli przyzwyczajać się do otoczenia.
Białe, wredne światło.
Szarawe ściany.
Łóżko z niebieską, zimną w dotyku pościelą, pod którą leżałem ja. W
jakiejś idiotycznej piżamie w kwiatki. "Kwiatki.? Cholera, może
jednak ciąża..."
Setki kabli przyczepionych do różnych fragmentów mojego ciała, podłączone
do jakichś pikających maszyn. "Dzięki Bogu, czyli jednak nie."
I moja mama z zszokowaną miną obok uśmiechniętego, szpakowatego faceta w
białym kitlu, stojący na wprost mnie.
"Co tu się do cholery działo.?"
Zmarszczyłem nawet brwi, próbując sobie przypomnieć co dokładnie się
stało, czemu bolało mnie wszystko o czym tylko pomyślałem i jak się tu
znalazłem, ale ostry ból w czole skorygował moją twarz do pozbawionej emocji
miny. Czułem się tak, jakby ktoś powtykał mi fajerwerki w mózg i właśnie je
odpalił... "Jezu, niech ktoś mi po prostu odrąbie głowę..."
- Miałeś wypadek samochodowy. - facet w białym kitlu odezwał się po
chwili tym swoim kojącym głosem, a ja tylko popatrzyłem na niego jak na idiotę.
"O czym ty gościu mówisz do cholery.?" Z drugiej strony to by
tłumaczyło ten cały szpital... "Tylko jak.?" - Trochę cię
poturbowało, ale już jest o wiele lepiej. - "Lepiej, jasne. Czy to
możliwe, żeby człowieka bolało dosłownie wszystko.?" - Spałeś przez pewien
czas, więc możesz czuć się trochę zdezorientowany. - "Tu akurat trafiłeś w
dziesiątkę, chłopie." - Jak się czujesz.?
- Boli mnie głowa. - palnąłem pierwsze, co mi przyszło do głowy, a mój
głos rozniósł się echem po sali. W dodatku brzmiał jeszcze bardziej chrapliwie
niż zazwyczaj, zupełnie, jakbym przez ostatni rok w ogóle nie używał strun
głosowych. "Jezu, byłem w śpiączce." - Jak długo spałem.?
- Dwa dni. - lekarz odparł krótko, uśmiechając się do mnie przyjaźnie.
"Z uśmiechu nic mi nie przychodzi facet. Ruszyłbyś się po coś
przeciwbólowego." - Próbowaliśmy dobudzić cię już wczoraj, ale za bardzo
uparłeś się, żeby sobie odpocząć troszeczkę dłużej.
- Niespecjalnie mi to pomogło. - westchnąłem, przeliczając w myślach
każdy mięsień, który właśnie boleśnie przypominał mi o swojej obecności.
"Ile człowiek ma tego cholerstwa w sobie.?" - Chłopaki byli ze mną.?
- spytałem po chwili niepewnie, chcąc ustalić szczegóły całego zamieszania. Nic
nie pamiętałem, kompletnie nic. Jedna, wielka, czarna pustka, poprzetykana
atakami bólu. "Czy to było normalne.?"
- Nie skarbie, mieliście akurat przerwę. - tym razem mama postanowiła się
odezwać. A mnie dopiero wtedy uderzył jej stan. Cholera, martwiła się.
Przybrała tą swoją minę, którą zazwyczaj starała się pokazać jak to trzyma
wszystko pod kontrolą, chociaż w środku rozpadała się od niepewności.
"Gdybym tylko mógł wstać..." Na szczęście ujawnił się też cień
uśmiechu, chyba coś od ulgi. Czyli nie było aż tak bardzo źle... - Teraz
roznoszą ściany poczekalni, czekając, aż pan doktor pozwoli im tutaj wejść.
- I tak szumi mi w głowie. - odparłem szybko, przymykając oczy ze
zmęczenia. Bo sam nie wiedziałem czy akurat teraz miałbym ochotę widzieć ich w
tym stanie powagi, niepewności, załamania, szczęścia i ulgi, który prezentowała
moja własna matka.
- Więc poczekają do jutra. - doktor posłał mi kolejny pokrzepiający
uśmiech znad karty, chyba mojej, w której spokojnie coś zapisywał.
- Obsługa to wytrzyma.? - spojrzałem na niego podejrzliwie, mając w
głowie setki różnych durnot, które ta czwórka potrafiła wymyślić, by dostać to,
czego chcieli. "Popaprańcy."
- Myślę, że nie będą mieli wyjścia. - doktorek uśmiechnął się tylko
cwaniacko, powodując, że miałem ochotę parsknąć śmiechem. Szkoda tylko, że za
bardzo wszystko mnie bolało...
- Eeeem, czy ktoś ucierpiał.? - spróbowałem jeszcze raz, chcąc uspokoić ciekawość,
która stawiała kolejne pytania w mojej głowie z każdą upływającą sekundą. -
Albo był ze mną wtedy w samochodzie.? - spojrzałem uważniej na mamę, która
zasmuciła się jeszcze bardziej, opuszczając wzrok. "O cholera."
- Tak... tak. - mruknęła w końcu niepewnie, patrząc na doktora kątem oka,
ewidentnie wahając się czy mówić dalej. "No dawaj..." - Lou. -
usłyszałem, gdy już byłem prawie pewny, że niczego się nie dowiem. Ale
chwila... "Lou.?!"
- Mówiłaś, że z chłopakami jest w porządku. - rzuciłem z wyrzutem, drżąc
wewnątrz o stan przyjaciela. Po chwili przypomniałem sobie o naszej stylistce,
która przecież nosiła podobne imię. - Lou, Louise, tak.? Nic jej nie jest.? -
spojrzałem wyczekująco na mamę, która wyjmieniła zszokowane spojrzenie z
lekarzem. "No nie..."
- Em, skarbie. Louisa. - mama zmarszczyła brwi i sypnęła imieniem, które
dosłownie pierwszy raz słyszałem. Nawet nie podejrzewałem, że coś takiego
istnieje. "Co ja robiłem z jakąś laską o dziwnym imieniu w
samochodzie.?"
- To jakaś fanka.? Żyje.? - spytałem i aż mi serce stanęło, kiedy
zobaczyłem jak twarz mamy blednie z przerażenia. - Zabiłem ją, tak.? - pisnąłem
jakimś dziwnie wysokim głosem, patrząc z paniką to na lekarza, to na mamę.
Żadne z nich nie odezwało się jednak ani słowem. "Boże, zabiłem
człowieka."
- Nie, ona... Ona żyje. - mama odezwała się w końcu, a mi dosłownie
kamień spadł z serca. Nie rozumiałem tylko dlaczego w jej oczach pojawiły się
łzy, kiedy rzucała lekarzowi spanikowane spojrzenie. "Czyli co, przez moją
głupotę dziewczyna wyląduje na wózku.?" - Skarbie... - mama powoli ruszyła
przed siebie, przysiadając na brzegu łóżka, po czym wzięła moją dłoń. Wyraźnie
unikała mojego wzroku, więc automatycznie przygotowałem się na najgorsze. - To
twoja... narzeczona. - "SŁUCHAM.?!”
- Moja... narzeczona.? - powtórzyłem za nią, nie do końca rozumiejąc o
czym moja własna matka do mnie mówi.
Przecież nie miałem narzeczonej... dziewczyny, ba.! nawet nikogo na oku.
Chyba bym pamiętał... Prawda.?
Prawda.?
"Jest tak, że każdy ma jakieś swoje chwile i doznania. Razem z
ludźmi których znamy. Te chwile tworzą naszą historię. Najlepsze chwile wyjęte
z życia, odtwarzane w kółko w naszych umysłach. Fizyczna, duchowa i każdy inny
rodzaj miłości. [...] Więc to jest moja teoria. Te chwile podczas wypadku mogą
pokazać kim naprawdę jesteśmy. Ale nigdy nie wziąłem pod uwagę co się stanie,
jeśli nie będziemy pamiętać żadnej z nich."
Komentarze (13):
Przecudownie, wspaniale i w ogóle :). Teraz to już jestem praktycznie pewna co do tytułu filmu,( o ile w filmie było odwrotnie tzn. że to dziewczyna straciła pamięć). Nie wiem czy podawać tytuł, bo nie chcę psuć efektu zaskoczenia. Pozdrawiam ;) xxx
oh, dziękuję xx. wczoraj mój tester stwierdził, że "rozdział fajnie przekazuje emocje", ale nie byłam przekonana. ale skoro mówisz, że wszystko jest w porządku, jestem szczęśliwa xx.
tytuł filmu... podejrzewam, że wiem o czym mówisz, bo tam dokładnie sytuacja była taka jak opisałaś xx. wiadomo, lepiej nie podawać tytułu, niech inni sami zgadną xx. poza tym to jedynie inspiracja, głównym tematem i tak jest mój sen, więc mimo wszystko akcja będzie trochę inna xx.
buziaki xx.
Eeem... film a Tatumem? :) Super! Wiedziałam że jestem beznadziejna w zgadywaniu :D Aaaaaa, no i co daleeej? :)
Wow. Dużo się dzieje. Jestem ciekawa jak się czuje Louisa.
Czekam niecierpliwością na kolejny rozdział.
GEEEEEENIALNY !
Normalnie co godzinę sprawdzałam bloga i...
Się doczekałam !
No nie wiem co tu mogę jeszcze dodać. Jesteś niesamowita w tym co piszesz i... rób tak dalej ! Uszczęśliwiaj ludzi (MNIE,MNIE! :D ) swoją pracą. <3
Buźka,
Brązowooki Potwór.
Wiem o jaki film chodzi ♥ płakałam na nim więc jestem pewna że opowiadanie będzie cudowne. Już jest
tak, film z tym aktorem xx. ale Twoje zgadywanie prawie się udało. przewidywałaś komplikację i ona nastąpiła xx. nie jest więc tak źle xx.
co dalej.? nie zdradzę xx.
buziaki xx.
czy znowu tak dużo... to na razie początek. a co czuje Louisa.? niebawem się przekonasz xx. ale mogę zdradzić, że jest spokojniejsza niż myślisz xx.
co godzinę.? nie masz człowieku innych zajęć.? xx. skup się na szkole, czy coś xx.
i mogę Ci obiecać - na pewno nie przestanę pisać. robię to od zawsze i już raczej ze mną zostanie xx. jednocześnie cieszę się, że mogę wywołać tym uśmiech na twarzy innych xx.
buziaki xx.
dziękuję xx.
tak, ja też płakałam parę razy na tym filmie xx. ale opowiadanie jest oparte bardziej na moim śnie. a, że przypominał ten film to już nie moja wina. mam jednak nadzieję, że ktoś zauważy różnicę xx.
buziaki xx.
Ja pierdziu!!!! *o* Ja pierwszy raz w życiu nie wiem co powiedzieć!? O.o Dziwne nie? Zawsze muszę wtrącić swoje 3 grosze XD. No więc tak... Eee no ten... Co ja chciałam? A tak! Opiszę to jednym słowem! BOSKIE!
Najprawdopodobniej nie oglądałam tego filmu... A szkoda! :-(
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna