niedziela, 22 września 2013

remember me.

Hm. Nie będę się tłumaczyć, po prostu musiałam trochę odpocząć od Piekarni i tych wszystkich komedii. Chciałabym w końcu spróbować z czymś wyciskającym łzy. Poza tym miałam sen. Poruszający, o czym świadczy jeszcze mokra od łez poduszka. Wiem, historia przypomina trochę Pewien Film (nie podam tytułu, bo od razu wszystko byłoby wiadome. Może ktoś sam zgadnie xx.), dlatego od razu zaznaczam, że opisując całą historię wzorowałam się na wydarzeniach, dialogach i relacji bohaterów. Moja głowa nie była sama w stanie tego wszystkiego ogarnąć. Co do długości, nie będę ściemniać. Nie mam pojęcia ile mi to zajmie, ale wielce długie to to zdecydowanie nie będzie. Kilka rozdziałów. I cóż... mam nadzieję, że mi wybaczycie opieszalstwo i polubicie nowy pomysł. Opisywanie tego to dla mnie wyzwanie, ale nie ma ryzyka, nie ma zabawy, prawda.? Więc... miłego czytania xx.
***

PROLOG.


- Nie, ten film jest zbyt przygnębiający. - Eve niczym pantera wystrzeliła z ręką przed siebie i porwała pilota, zatrzymując film. Piątkowa, wieczorna, zwyczajna randka. Chwila odpoczynku z ukochaną, trochę oddechu po męczących koncertach, więc czego chcieć więcej.? A tak, współpracy ze strony tej małej złośnicy. Bo na razie jedyne na co było ją stać to przezorne schowanie pilota za siebie i rzucanie mi tego swojego uważnego, zielonego spojrzenia, zaakcentowanego długimi rzęsami.
- Harry bardzo go zachwalał. - westchnąłem tylko, starając się wytrzymać jej spojrzenie. A to łatwe nie było. Każdy, kto kiedykolwiek patrzył w te oczy będzie wiedział o czym mówię. Przeszywają duszę. - Mówił, że na randkę idealny. - odchrząknąłem, pocierając kark. "No przestań się tak patrzyć, no."
- Może dla Lou i owszem. - Eve tylko wzruszyła ramionami, na całe szczęście odwracając wzrok. - Nie masz czegoś weselszego.?
- Dobra, sama chciałaś. - uśmiechnąłem się wrednie, podnosząc tyłek z kanapy. A podchodząc do półki z filmami, sięgnąłem po ten najgorszy z możliwych. - Amityville. - odwróciłem pudełko ku dziewczynie, która wywróciła oczami w geście protestu.
- Wesołe, Niall - Eve westchnęła cierpliwie, bawiąc się leniwie brązowymi włosami. - Nie przerażające.
- Mhm, jasne. - natychmiast odrzuciłem płytę w kąt, wracając na miejsce tuż obok dziewczyny. - Myślisz, że przepuszczę okazję, żebyś się do mnie poprzytulała.? - oplotłem ramionami jej barki, starając złożyć delikatny pocałunek na jej szyi. Zaśmiała się, widziałem. Ale mimo wszystko delikatnie odepchnęła.
- Czy z tobą da się normalnie rozmawiać.? - udając obrażoną, spojrzała na mnie badawczo. "Znowu."
- Raczej nie. - wyszczerzyłem się i nie czekając na jakiekolwiek słowo z jej strony, sięgnąłem dokładnie po to, na co czekałem odkąd tu przyszła. Po jej usta. Delikatne, zachłanne, słodkie. A całując je nawet nie zauważyłem, kiedy pilot pod jej plecami cofnął film do początku i odtworzył go jeszcze raz.

"Mam pewną teorię o chwilach. O chwilach, które nas zmieniają. Moja teoria jest o tym, że ta chwila podczas wypadku, te urywki z życia migające nagle przed oczami mogą całkowicie zmienić nasze życie. Po przeżyciu czegoś takiego możemy zrozumieć kim naprawdę jesteśmy."

*

Telefon pierwszy zignorowałem.
Drugi mnie wkurzył.
Za trzecim miałem ochotę rzucić nim o ścianę.
A czwarty spowodował, że Eve wkroczyła do akcji i kazała mi to w końcu odebrać.

A miałem mieć spokojny wieczór. Z dziewczyną. Romantycznie. Sam na sam. Trochę relaksu i odprężenia w jej towarzystwie. Mówiłem wszystkim. Ale z tymi czterema debilami to oczywiście jak próby dogadania się ze ścianą. Zero kontaktu.

- Mam nadzieję, że to ważne... - syknąłem do słuchawki, widząc na ekranie numer Stylesa. - Bo jeśli nie, masz stary przerąbane. - zagroziłem, niecierpliwiąc się w obecnej sytuacji. Halo, właśnie leżałem na dziewczynie, ledwo oderwany od jej ust, z ręką pod jej plecami. Żadne rozmowy telefoniczne w tym wypadku nie były mi potrzebne. - Z góry uprzedzam... - zacząłem kolejne groźby, ale monotonny dźwięk przerwanego połączenia wyrwał mnie z rytmu. Odstawiłem telefon od ucha, przyglądając mu się badawczo. Coś było nie tak...
- Stało się coś.? - Eve spojrzała na mnie z dołu podejrzliwie, podpierając się na łokciach, przez co zrównaliśmy się twarzą w twarz. Ale uczucie niepokoju narastające z każdą sekundą wewnątrz mnie nie pozwoliło mi na oderwanie oczu od telefonu. Podnosząc się do pozycji siedzącej, usiadłem obok zdezorientowanej dziewczyny, ponownie wybierając numer Stylesa.

"Abonent chwilowo niedostępny. Spróbuj..."

- Niall.? - położyła rękę na moim ramieniu, z pewnością widząc całe poczucie winy wylewające się na moją twarz. Spojrzałem na nią nieobecnym wzrokiem, wzruszając bezradnie ramionami.
- Sam nie wiem. - zagryzłem wargę, próbując dodzwonić się jeszcze raz. Ale znowu usłyszałem to samo. "Nie denerwuj mnie, Styles..."
- Może spróbuj do Lou. - Eve podsunęła mi pomysł, za który mógłbym ją chyba wyściskać. Gdyby nie to, że telefon dziewczyny również był niedostępny. "No co jest do cholery..."
- Nie dzwoniłby cztery razy, gdyby wszystko było okej, nie.? - spojrzałem na dziewczynę błagalnie, w środku czując już poważne wyrzuty sumienia. Miałem nadzieję, że jakoś im zaradzi. Sam widok jej oczu był już uspokajający, ale to jeszcze nie było to. Słowa, to mogło mnie przekonać.
- Styles często trzyma telefon w tylnej kieszeni. Może to przypadek. - rzuciła spokojnie, chociaż słyszałem w jej głosie nutę paniki. Tak samo jak i ja wiedziała, że podczas gdy Hazz potrafił olewać telefony, jego dziewczyna zawsze była dostępna. - Albo poszli do teatru, czy coś. - Eve natychmiast ruszyła myślami w tym samym kierunku co i ja. - Napisz do chłopaków. - podsunęła w końcu najlogiczniejszą myśl, na jaką tylko mogłem wpaść, więc tylko wysłałem trzy kontrolne sms'y do chłopaków z pytaniem o Stylesa. I uspokoiłem się, kiedy Zayn potwierdził, że gadał z nim pół godziny temu. Zawsze coś.
Kiedy jednak spojrzałem na twarz Eve widziałem, że jej to nie przekonało. Nawet jeśli maskowała zmieszanie zdystansowanym uśmiechem.
- No przestań, są dorośli, potrafią o siebie zadbać. - nachyliłem się ku niej, całując w policzek. W odpowiedzi przytuliła mnie mocno, wtulając głowę w moje ramię. Tym samym znowu włączyła dziwne uczucie niepokoju pałętające się po moim wnętrzu.
"Lou nigdy nie wyłącza telefonu."
- Dobra, dawaj ten film. - dziewczyna odsunęła się ode mnie dopiero po dłuższej chwili, uśmiechając się delikatnie. I prawdziwie. Natychmiast odetchnąłem z ulgą, ponownie załączając ten durny romans, który zdaniem Stylesa "sprawiał, że laski stawały się kompletnie miękkie." Układając się wygodnie obok dziewczyny, pozwoliłem, by oparła głowę na moim ramieniu, sam natomiast objąłem ją w talii. I próbując zapomnieć o Stylesie i jego dziwacznym zachowaniu, starałem się skupić na filmie.

*

- Niall, telefon. - łokieć Eve wbił mi się mocno w żebra, więc aż podskoczyłem z bólu, budząc się gwałtownie. Rozejrzałem się nieprzytomnie wokoło, próbując złożyć rzeczywistość do kupy. Okej, byłem we własnym łóżku, z własną dziewczyną, a mój własny budzik wskazywał 2:10 nad ranem. Kto do cholery dzwoni w ogóle o tej porze.? Już nawet miałem o to zapytać Eve, kiedy zauważyłem jej na pół wkurzony, na pół spanikowany wzrok. Wolałem nie ryzykować. Wziąłem od niej telefon i nawet nie patrząc na ekran, szybko przycisnąłem go do ucha.
- Słucham.? - mruknąłem niepewnie, sam nie wiedząc czego się spodziewać. Obserwowałem przy tym twarz dziewczyny, która patrzyła na mnie teraz już zupełnie bezbronnie.
- Komenda Główna Policji. Komisarz Donner. - usłyszałem poważny głos i aż pobladłem. Czego ode mnie chcieli o tej porze.? "Styles...", jedyne co przebiegło mi przez głowę, pozostawiając za sobą uczucie nieopisanego niepokoju. - Zlokalizowaliśmy pana numer w telekomunikacji jako ostatni, z którym połączył się pan Styles. Jest pan kimś z rodziny.?
- Jaaa... - zacząłem, kompletnie tracąc kontakt z mózgiem, przez który zaczęło przelatywać tysiące myśli, powodujące kompletny chaos w mojej głowie i załączenie autopilota. - Nie.
- Mógłby pan w takim razie podać nam jakiś numer kontaktowy do najbliższych pana Stylesa.? - spytał chłodno tamten, a jego surowy ton zaczął przyprawiać mnie o mdłości. „Nie mógł kurwa przejść do konkretów.?!”
- A... Co się stało.? - wydusiłem z siebie w końcu, licząc na jakąś spokojną, śmieszną odpowiedź, którą w żartach mógłbym cytować niezliczone ilości razy chcąc dopiec Stylesowi. Mogli go złapać za kąpiel nago w fontannie, czy skakanie z balkonu, czy nawet posiadanie jakiegoś rozkruszonego proszku od bólu głowy w kieszeni... Wszystko, byleby zabawnie.
Chociaż tak naprawdę i tak czekałem na najgorsze.
- Niestety nie mogę udzielić tej informacji osobie nieupoważnionej... - zaczął tamten tym swoim automatycznym głosem, że aż miałem ochotę przedostać się do niego po linii telefonicznej i rąbnąć jego głową o blat idealnie uporządkowanego biurka, przy którym z pewnością siedział.
- Skoro zadzwonił pan do mnie, to chyba coś oznacza do cholery, nie.?! - krzyknąłem, machinalnie zaciskając wolną dłoń w pięść. Którą Eve od razu oplotła w uspokajającym uścisku, co jednak i tak poszło na marne. - Nie bez powodu to ze mną, kurwa, ostatnio rozmawiał.
- Proszę się uspokoić... - zaapelował, ale teraz w dupie miałem jego prośby.
- Jak mam być do cholery spokojny, kiedy Komenda Główna Policji dzwoni do mnie w środku nocy i pyta o mojego przyjaciela.?! - warknąłem, wpadając praktycznie w stan białej gorączki od tych wszystkich pomysłów, w jakich okolicznościach zostało znalezione... "Boże..."
- Pan Styles miał poważny wypadek...
"Czyli jednak..."
"Kurwa."



***
Na koniec mam jeszcze małą prośbę... Czytałam kiedyś taki dwurozdziałowy one shot o Larrym, gdzie Harry sprzedawał swoje ciało, Lou wziął go z ulicy, zaopiekował się nim, dał dach nad głową, opiekę i miłość. Harry chcąc się odwdzięczyć, chciał mu kupić na święta zegarek, ale nie miał pieniędzy, więc znowu poszedł na ulicę... Chciałabym jeszcze raz przeczytać tę historię, ale niestety nawet nie wiem gdzie jej szukać. Jeśli ktoś zna lokalizację tego opowiadania, bardzo proszę o wskazówkę xx. Z góry dziękuję xx.
I jeśli ktoś byłby zainteresowny, mam mały, niedzielny, deszczowy bonus. Nowe rozdziały na wszystkich aktywnych blogach. Gorąco zapraszam xx.
 

Komentarze (13):

22/9/13 20:27 , Blogger Unknown pisze...

Chwilę.... Poczekaj... Wróć.
Piekarnia nadal jest aktywna, tak? *modli się o potwierdzającą odpowiedź*
To PIĘKNIE zapowiadające się opowiadanie będzie pisane... Tu? Chciałabym zostawić parę słów co do tego Prologu, ale nie mogę zabrać myśli. To było NIESAMOWITE. Nie wiem jak ty to robisz, ale jesteś genialna. Serio! Wszystkie twoje opowiadanie to istne torpedy. Wciągają... I to tak mocno, że nieraz mi się piekarnia śniła... No ale... O czym ja tam... AHA! Masz niesamowity talent! To uzależnia. Chodzę w szkole i wifi łapie, żeby twoje blogi sprawdzić.
Kocham Cię normalnie !
Brązowooki Potwór. xx

 
22/9/13 20:39 , Anonymous Anonimowy pisze...

Opowiadanie zaczyna się genialnie jak wszystkie Twoje zresztą . Mam pewną teorię co do opowiadania i filmu z nim związanego, ale nic nie powiem ;). Poczekam za rozwojem sytuacji w następnych rozdziałach. Wspaniałe :)

 
22/9/13 20:42 , Blogger Lou. pisze...

eeeem... na razie odpoczywam od Piekarni. no przepraszam, ale muszę się odstresować, zapomnieć, przeczytać i znów wrócić z nowym powerem, bo już trochę zapomniałam jak się piszę tą Lou. ale wrócę, nie bój się. zawsze wracam xx.
tak, to opowiadanie będzie pisane tu. ale to tylko kilka rozdzialików, więc można to potraktować tylko jako dłuższy imagin xx. więc się nie martw xx.
niesamowite mówisz... tak mi się jakoś wzięło na pisanie, więc... cieszę się, że Ci się podobało xx.
eeem. jak Ci się Piekarnia śniła, że się tak zapytam.? bo jestem ciekawa xx.
a w szkole to się uczy moja droga, a nie durne opowiastki czyta xx.
buziaki xx.

 
22/9/13 20:44 , Blogger Lou. pisze...

ej, zawsze to robicie... czemu nikt nie chce otwarcie przyznać co mu chodzi po głowie.? ja jestem ŻĄDNA Waszych teorii xx. co do rozwoju sytuacji... dobrze to nazwałaś. akcji nie przewiduję, tylko krótkie scenki xx.
i ogromnie się cieszę, że prolog przypadł Ci do gustu xx.
buziaki xx.

 
22/9/13 20:55 , Blogger Chachinators pisze...

Aaaaa.... O ja... Jakie emocje. Świetny.... Moge wiedzieć kiedy planujesz kolejny rozdział?

 
22/9/13 20:59 , Blogger Lou. pisze...

kiedy kolejny rozdział czego.? xx. jeśli chodzi o kontynuację "remember me", nawet się nie spodziewasz xx.
buziaki xx.

 
22/9/13 21:24 , Blogger konfituraa pisze...

Jak to możliwe że Ty jesteś genialna w każdym repertuarze?! Super! Będę tęsknić za Piekarnią <3 ale to też jest cudowne. no po prostu kocham czytać Ciebie, cokolwiek. A to się zaczęło tak chwytająco za serce... już chcę wiedzieć co będzie dalej. Harry umrze? Albo będzie jeździł na wózku. albo Lou umrze. Albo będzie sparaliżowana.
No dobra, jestem beznadziejna. Czekam na wyjaśnienie sytuacji :*

 
23/9/13 17:58 , Blogger Unknown pisze...

"DURNE OPOWIASTKI" Co ty kobieto wygadujesz?! To najlepsze co czytałam i czytam dalej, bo wracam zawsze do początku i przeżywam na nowo historię Lou.
Mój sen... No tak moja psycha jest... specyficzna. Za dużo razy czytałam tego bloga... zdecydowanie. ( Co nie oznacza, że przestane. Właśnie za chwilę zabieram się za czytanie od początku.) Gdzieś dojrzałam twoje zdjęcie i... Tak się jakoś złożyło, że ja byłam ty "podglądaczem". Te wszystkie sceny... London eye, Kino, sytuacja z gumą, pocałunki, przestraszony Harry (mowa o żabie) No WSZYSTKO. Wiesz jaki to był PIĘKNY sen? A to wszystko zepsuł mój budzik ;_;
A więc...
Trzymaj się. Weny Ci życzę. I wracaj szybko do Piekarni, bo stałam się uzależniona.
Buźka. xx

 
24/9/13 12:54 , Blogger Lou. pisze...

ej, no bez przesady. ja sobie tak tylko spisuję pomysły, a, że chamem nie jestem i czasem potrafię się dzielić, publikuję to tu xx.
co będzie dalej.? nie zdradzę xx. przekonasz się sama, już całkiem niedługo xx. ale na pewno sympatycznie nie będzie...
buziaki xx.

 
24/9/13 12:55 , Blogger Lou. pisze...

dobra, ja już nic nie mówię xx. mogę się jedynie cieszyć, że bronisz moje własne dzieło... przede mną samą xx.
Twoje sny są całkiem jak moje, wiesz.? jak coś przeczytam, oglądne, to tak zakotwiczy mi się w głowie, że natychmiast mi się to przyśni.
co do Piekarni... ja naprawdę nic nie wiem. mam tylko nadzieję, że kiedyś wrócę xx.
buziaki xx.

 
24/9/13 16:07 , Blogger Hęłnryg pisze...

CZY JA DOBRZE WIDZĘ?!?! Kolejne opowiadanie, które dodam do zakładki "lovciam"! Yay! Xx
Dziękuję temu kto mi kazał wejść na piekarnie. Xx
Twój nowy blog zapowiada się fantastycznie! Widzę, że nie tylko moje sny są Magiczne. Praktycznie każdy mój sen daje mi wenę Ale niektóre są wręcz szalone (No bo komu normalnemu się śni, że jedzie do szkoły wojskowej, w której uczy Niall i Zayn a potem ucieka stamtąd samochodem taty?!)!
Mam smutny humor i ciągle płaczę oraz słucham dołujących piosenek.
Harry miał wypadek? Trochę straszny prolog ale właśnie takie lubię! Od razu mam chrapę na to co jest dalej. Gdy zaczęłam piekarnie wychodziłam tutaj przynajmniej 15 razy na dzień. Xx
Czekam na next
Buziaki xx

 
26/9/13 10:47 , Blogger Lou. pisze...

tak, to jest kolejne opowiadanie, ale w jakiej zakładce będziesz je miała, to już Twoja sprawa xx.
eeeem, blog jest ten sam, tylko opowiadanie nowe xx. tak sobie zaczęłam pisać, może akurat skończę. ale do Piekarni wrócę. na pewno xx.
magiczne sny... nawet nic nie mów xx. mi się kiedyś śniło, że z Harry ratowałam świat przed apokalipsą zombie. fakt, on mnie potem olał dla jakiejś blondyny i zombiak mnie ugryzł, ale kij. jak tam Harry wyglądał... xx. bez koszulki, z takimi mieczami na plecach xx. hah, boski widok xx.
no cóż ja mogę powiedzieć, ta historia do najweselszych należeć nie będzie. mam nadzieję, że Cię tylko nie rozczaruję.
buziaki xx.

 
25/11/13 23:29 , Blogger TakaSobieJa pisze...

Tak jak mówiłam zaczełam czytać!!!! I co? Żałuję, że tego nie zaczełam czytać wcześniej!!!! Jaka ja głupia!!!! Więcej nie popełnię tego błędu!!! Będę czytać wszystko co ty napiszesz bez wyjątku! :-D
Całuski Ola :-*

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna