poniedziałek, 31 grudnia 2012

dziewiętnaście.

Przebudziłam się o 5.

Za oknem ranek już budził się do życia. Słyszałam całkiem donośne trele ptaków wypełnione odgłosami innych stworzeń, których zwyczajnie nie potrafiłam określić. Ale brzmiały zupełnie naturalnie, niezmącone żadnym pobrzmiewaniem współczesnej cywilizacji. Zero szumu samochodów, dźwięku działających sprzętów... Tylko natura. Kojąca, bliska, uspokajająca, może trochę nużąca...

Zwłaszcza, że w pokoju panowała senna szarość poprzez nie do końca rozbudzone jeszcze słońce. Ale co z tego, skoro mój umysł sprawnie przystosował się do natychmiastowego działania. I tak był pobudzony, więc długo nie musiałam go namawiać, by wysłał moją dłoń w odpowiednią podróż, sięgając ręką pod poduszkę. I gdy tylko moja skóra odkryła stosowny kontakt z chłodnym metalem, wyciągnęłam stamtąd telefon.

Cały czas miałam nadzieję. Cały czas. Odblokowywałam klawiaturę z myślą, że na ekranie obok jakiejś zielonkawej tapety dostrzegę niewielką, białą, zamkniętą kopertę. Kiedy jednak z bijącym sercem wcisnęłam kombinację odpowiednich przycisków i ekran rozbłysł bijącą po zaspanych oczach jasnością...

Nic. Żadnych nowych wiadomości.

Nie ukrywam, że byłam zawiedziona, ale usprawiedliwiłam się wczesną porą. I wmawiając sobie, że normalni ludzie o tej porze zwyczajnie śpią, na siłę przymknęłam swoje powieki. I szukając wygodnej pozycji, zmusiłam się do dalszego snu.
...

Ocknęłam się o 7:00. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Wstałam z łóżka. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Poszłam do łazienki. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Umyłam zęby. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Wzięłam przeciągający się prysznic. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Wysuszyłam włosy. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Rozczesałam włosy. Starannie. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Ogarnęłam swoją ogólną prezencję przed lustrem. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Westchnęłam głęboko. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Wyszłam z łazienki. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Ubrałam się. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Pościeliłam łóżko. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie. Prawie 8:30. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Wyszłam z pokoju. Schodząc po schodach sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Wparowałam do kuchni. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Podeszłam do lodówki. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Zrobiłam kilka kanapek. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Nalałam herbaty do kubka. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
Siadłam przy stole. Sprawdziłam telefon. Nic nowego.
I teraz, jedząc skubiąc kanapkę z zeschniętym chlebem też do cholery nic.

Ehh.

Ja wiele potrafię zrozumieć, naprawdę. Bardzo wiele. Nie jestem konfliktową osobą, która obraża się za byle głupstwo, jak... niektórzy (i wcale nie miałam na myśli Quinn). Mogę sobie wytłumaczyć ten milczący telefon na setki możliwych sposobów, ale przecież...

Obiecał, że się odezwie, prawda.?

Okej, wiem jak to brzmi. Jak wynurzenia zdesperowanej dziewczynki. Ale owszem, mogłam się oszukiwać ile się da. Że Harry wcale mnie nie obchodzi, że nie czekam na jego telefon, że wcale się nie denerwuje tym wczorajszym... zakończeniem randki, który postawił pod znakiem zapytania kolejne ewentualne spotkania. Ale jak długo mogłabym to sobie wmawiać.?

Czas zrobić rachunek sumienia i otwarcie przyznać się do tego, że w jakiś dziwny sposób zależy mi na uwadze Harry'ego. Cholera, polubiłam tego chłopaka, jego beztroskie usposobienie i ten niezrozumiały dla mnie upór w próbach wyciągnięcia ze mnie w miarę normalnego człowieka. I co więcej...

Wiedziałam, że jeszcze kilka spotkań i to się nawet może udać. No bo gdyby się tak zastanowić... Nawet rozmawialiśmy. Zażartowałam. On mnie trzymał za rękę, a ja nie zemdlałam... No czyż to nie znaczące postępy.? Biorąc pod uwagę początki - mogłabym zaryzykować stwierdzenie, że randka wyglądała w miarę normalnie.

Oczywiście oprócz zakończenia.

Chociaż ten wczorajszy pocałunek... Zasnąć przez niego nie mogłam.! Niemalże do tej pory czuję smak jego delikatnych ust, a moje wargi praktycznie drżą na ich wspomnienie, błagając o więcej. A w środku.? A w środku nadal mam ten pożar, który wczoraj rozniecił Harry i nijak nie mogłam go ugasić.!

Tak, paliło mnie. Paliło mnie od środka. A co najdziwniejsze, było to całkowicie przyjemne uczucie, które tylko nasilało się na myśl o Harrym i jego ustach. No bo co tu dużo ukrywać... Pocałunek był cudowny i zdecydowanie chciałabym to kiedyś powtórzyć. I to w dodatku nie z kim innym jak właśnie z nim.

Tylko co z tego, skoro w mojej głowie poważnie zalęgła się obawa, że nic z tego nie będzie. Nie dzwonił, nie pisał... A biorąc pod uwagę moją wczorajszą kompromitację z tym omdlewaniem... cóż, mógł nie chcieć się ze mną spotykać, prawda.? Mógł uznać, że jestem zbyt wielkim dziwakiem, by chciał tracić swój cenny czas właśnie na mnie. Przecież oprócz mnie ten glob zamieszkiwało miliardy dziewcząt, potencjalnych kandydatek na ewentualną ukochaną. I wśród nich z pewnością było setki ładniejszych, zgrabniejszych, inteligentniejszych, zabawniejszych, bardziej utalentowanych i przede wszystkim normalnie się zachowujących dziewcząt, które nie mdlałyby przy każdym możliwym zbliżeniu do Harry'ego.

A ja co...?

A ja... cóż, po prostu doskwierał mi definitywny deficyt Harry'ego i nic nie mogłam na to poradzić.

No Harry, zadzwoń... To przecież nie jest tak dużo roboty...

- Wiesz, że jak się będziesz wgapiać w telefon, to wcale nie sprawi, że zadzwoni. - głos Allison był tak niespodziewany, że niemalże podskoczyłam na krześle, przy okazji strącając ze stołu telefon. Całe szczęście udało mi się w porę go złapać i to w dodatku w taki sposób, że Allison nawet nie spostrzegła, iż jej niespodziewana uwaga aż tak wyprowadziła mnie z równowagi.
- Ja... ekhm... - odetchnęłam głęboko, mocno zaciskając palce na telefonie. Wysiliłam się na uśmiech, delikatnie opuszczając głowę. Chyba trochę bałam się podejrzliwego spojrzenia Allison, które właśnie lustrowało czubek mojej rozczochranej głowy. - Nie czekam... na nic.
- No tak, oczywiście. - wychwyciłam tą drwinę, której chyba wcale jednak nie chciała ukryć. I mimowolnie zmarszczyłam brwi, bojąc się o dalszy rozwój tej niekorzystnej rozmowy... - Mogę.? - spytała nagle, siadając na krześle tuż obok mnie. Zaskoczona tym pytaniem podniosłam głowę i zauważyłam jak brunetka z zainteresowaniem wpatruje się w talerz wypełniony kanapkami.
- Jasne. - przysunęłam przedmiot zainteresowania bliżej niej, bacznie przy tym obserwując jej twarz, która... kurczę, nic nie wyrażała. I to chyba było najgorsze... - Smacznego. - rzuciłam automatycznie, zachodząc w głowę dlaczego tak łatwo odpuściła mi ten temat.

Bo to było chyba podejrzane, prawda.? Zwłaszcza, że wyraźnie widziałam ten błąkający się na jej ustach drwiący uśmiech, kiedy to umyślnie ignorowała mnie wzrokiem. I może spokojnie przeżuwała tą swoją kanapkę,

Niemalże na siłe szukając w jej zachowaniu podejrzanych rzeczy, bezwiednie pozostawiłam komórkę na stole, sięgając po kanapkę. Zaczęłam ją powoli skubać, racząc się jej tekturowym smakiem, który próbowałam zabić zimną już herbatą.

Hm, takie zachowanie nie wróżyło chyba nic dobrego... Niemalże słyszałam jak trybiki w jej głowie ostro pracują, wymyślając jakiś perfidny sposób wkręcenia mnie w krępującą sytuację. Na jej twarzy po prostu wypisana była chęć zażartowania sobie ze mnie. Przecież ostatnimi czasy wyłącznie takie docinki słyszałam ze strony jej i ojca, więc nie potrafiłam zrozumieć skąd takie...

Nagły dźwięk nadchodzącego SMS-a spowodował, że znowu niemalże podskoczyłam na krześle. Z paniką w oczach zerknęłam na Allison, prawie już słysząc jej kpiny o mojej nowej "miłości". Jednocześnie, zupełnie na ślepo przesunęłam dłonią po gładkim blacie stołu, szukając na nim komórki.

I serce niemalże mi stanęło, kiedy zorientowałam się, że to Allison trzyma go właśnie w swoich dłoniach.

O matko, o matko, o matko.!

Gwałtownie nabrałam powierza w płuca, czując, jak moje ciało obejmuje dziwaczny paraliż. Mój mózg skupił się wyłącznie na fakcie, że Allison właśnie pozwoliła sobie na coś tak bezczelnego, jak czytanie moich prywatnych wiadomości, więc nie ogarniał obsługiwania moich kończyn. I co ja mogłam zrobić.? No mogłam się jedynie wpatrywać w przerażeniem w swych oczach na nią i jej palce powoli sunące po klawiaturze w celu jej odblokowania.

Żeby to nie był Harry, żeby to nie był Harry, żeby to nie był Harry...

- No proszę... - zaczęła konspiracyjnym, niskim tonem, unosząc prawy kącik swoich ust w co najmniej bezczelnym geście. Swoje czekoladowe oczy wbiła w ekranik telefonu, uważnie lustrując go swoim spojrzeniem, które po chwili z uwagą przeniosła na mnie. -Wygrałaś 10 tysięcy. - wyciągnęła ku mnie telefon, który chwyciłam niemalże z prędkością światła. - Gratuluję. - uśmiechnęła się szerzej, ewidentnie próbując powstrzymać wybuch śmiechu, kiedy to z paniką przycisnęłam ukrytą w dłoni komórkę do siebie. A potem tak głęboko odetchnęłam z ulgą, że słowo daję... pęd powietrza z moich ust spokojnie mógłby przebić niejeden huragan...

- Pomożesz mi dzisiaj, czy już do końca dnia będziesz ślęczeć modląc się do telefonu.? - Allison zaszczyciła mnie swoim pełnym rozbawienia uśmiechem dosłownie już sekundę później.
- Ja się wcale nie... - zaczęłam, ale widząc jej pełne politowania spojrzenie, jedynie westchnęłam. - Pomogę. W czym.?
- Trzeba posprzątać składzik... - oznajmiła pogodnie, obdarzając mnie jednym ze swoich uroczych uśmiechów. Który w żadnym stopniu nie pomógł mi poczuć się lepiej w tym moim przygnębionym położeniu.

Ale może przynajmniej skupiona na pracy, chociażby na chwilę zapomnę o Harrym...?

Tak, wspomnienie jego malinowych ust rozpalających moje wargi do czerwoności, skutecznie oświadczyło mi, że nici z nie-myślenia o tym polokowanym osobniku...
...

Faktycznie, moje nie-myślenie o Harrym nie trwało jakoś specjalnie długo. Dobra, miałam setki innych rzeczy, nad którymi mogłam się poważniej skupić. No bo gdybym poświęciła chociaż jedną myśl każdemu przedmiotowi, który Allison kazała mi wynieść ze składziku, nie miałabym zupełnie czasu na nic innego.

Ale niestety, stary wąż ogrodowy, czy jakieś połamane grabie w żaden sposób nie były bardziej absorbujące od wizji uśmiechającego się Harry'ego i tych jego dołków w policzkach... No dobra, nie oszukujmy się, o tym też nie myślałam.

Ale tak głupio przyznać się do tego, że... okej, ciągle wracałam do tego pocałunku.! I niczym jakaś desperatka zaklinałam myśli, by w końcu zadzwonił. No bo kurczę... ileż można czekać.?

O 12:00 uznałam, że ostatecznie mógł jeszcze spać.
O 13:00, że od razu po przebudzeniu mógł nie mieć ochoty na żadne telefony.
O 14:00 mógł jeść obiad.
Ale 15:00.?!

Ile można trzymać mnie w niepewności i pozwalać na to, bym torturowała się własnymi przeklętymi myślami pracując w jakimś przeklętym ogrodzie, wyjmując jakieś przeklęte graty z przeklętego składziku, segregując je na przeklętym trawniku, kiedy z nieba lał się przeklęty żar.?!

I co to w ogóle za Anglia, skoro tu ciągle świeci przeklęte słońce, a z nieba nie spada żadna przeklęta...
- Cześć. - niespodziewanie usłyszałam za plecami głos.

Chrapliwy głos. Wesoły głos. Ten głos.
Cholera, JEGO głos.!

Które swoją nagłością wywołał... cóż, zaskoczył mnie. I to do tego stopnia, że grabie, które właśnie dzielnie dzierżyłam w swoich dłoniach, nagle wypadły mi z rąk, w wyniku czego powstał ciąg przyczynowo-skutkowy, którego aktualnie ogarnąć nie mogłam. Dostrzegłam jedynie ostatni element, kiedy to opona dziwnym, trafem zerwała się ze sznurka, a po kilku odskokach z głośnym hukiem trafiając w sam środek starej, drewnianej budy dla psa, która w jednej sekundzie została zmiażdżona w drobny mak.

Zamrugałam kilkakrotnie powiekami, próbując jakoś ogarnąć umysłem co tu się stało. Ale jedynie na co było mnie stać w tym momencie to podziwianie z otwartymi ustami tego cudownego rozpierdzielu, układającego się kaskadami po pięknych stepach zielonego trawnika, przed chwilę jeszcze w miarę ogarniętego.

A teraz.? Teraz nie sposób było to opisać.! I jedyne określenie, jakie nasuwało mi się na myśl to: krajobraz po bitwie. Cholernie krwawej bitwie...

Z szeroko otwartymi oczami wyrażającymi głęboki szok, przytknęłam złożone dłonie do twarzy. Poza tym byłam właściwie ogólnie sparaliżowana...

No bo jak to w ogóle mogło się stać.? Tu wszystko pięknie, aż tu nagle Harry... O MATKO, HARRY.!

Przypominając sobie o chłopaku, który wywołał to całe zamieszanie, gwałtownie odwróciłam się w miejsce, gdzie jak sądziłam, mógłby stać. I wiele się nie pomyliłam... Szkoda tylko, że nie podejrzewałam, iż znajdował się tak blisko, więc w wyniku obrotu moja twarz wylądowała praktycznie przy jego twarzy, a jego charakterystyczny zapach natychmiast owionął moje nozdrza.

O nie, o nie, o nie, o nie.

I znowu mnie sparaliżowało. Tym razem jednak przez niego. A skoro Harry, to oczywiście zaraz pojawiły się i rumieńce, i zaburzenia w oddychaniu, i dziwne skoki w ciśnieniu... Które mogłam niwelować wyłącznie poprzez nie-patrzenie na niego, toteż szybko opuściłam wzrok. I wówczas zauważyłam coś intrygującego...

Jego szarą koszulkę w okolicach ramion przecinało brązowe ramię plecaka, z mojej perspektywy ukrytego niemalże w całości za jego sylwetką...

No i proszę, pół dnia zamartwiania, a rozwiązanie było tak banalne. No ale sorry, miałam wakacje, więc chyba mogłam zapomnieć, że on jeszcze siedzi w szkole i z pewnością pilnie się uczy, prawda...?

- Ciekawe powitanie. Bardzo... huczne. - swoim chrapliwym głosem natychmiast przywrócił mnie do rzeczywistości. Zamrugałam kilka razy powiekami, w celu generalnego otrzeźwienia swojego umysłu i zauważyłam wówczas, że podniósł prawy kącik ust do góry i delikatnie zagryzł wargę w jakimś zapewne szlachetnym celu, który akurat w ogóle mnie nie obchodził, bo...

Kurczę, miałam przed oczami jego usta.!

Dokładnie te same usta, które wczorajszego wieczora doprowadziły mnie niemalże do szaleństwa, a teraz... a teraz sobie tak po prostu tam były. Dobrze wykrojone, trochę wąskie, i cholernie kuszące poprzez swój malinowy odcień i błąkający się na nich nieco arogancki uśmieszek. Który znikł zaraz po tym, gdy...

O matko, nie.! Harry, błagam, nie rób mi tego.! Nie teraz, gdy prawie udało mi się w miarę ustatkować myśli, gdy...

Ehhh, co mi tam.

Mogłam i ostentacyjnie odwracać wzrok, rumieniąc się po krańce włosów, no ale po co...? No po co, skoro mogłam spokojnie oglądać jak tym swoim naturalnym sposobem bycia po prostu zwilża językiem wargi, po sekundzie kończąc proces delikatnym uśmiechem.?

- Masz plany na popołudnie.? - jakimś cudem udało mi się oderwać wzrok od jego warg i pohamować w sobie silną chęć poczucia ich dotyku na swoich. Z głębokim westchnieniem sfrustrowania zmusiłam się, by unieść spojrzenie do jego oczu, które przecież też były szalenie interesujące, głębokie i patrzyły na mnie z takim oczekiwaniem...

Zaraz, to o co on pytał.?

- Ja... ekhm. Chyba będę sprzątać. - ostatkiem sił udało mi się zmusił mój mózg do skutecznego myślenia i wydukać jako-tako brzmiącą i sensowną wypowiedź.
- No tak... - Harry westchnął po chwili, marszcząc brwi w tym swoim charakterystycznym geście zamyślenia - Mam niejasne wrażenie, że to trochę moja wina...

Trochę.? Człowieku, gdybyś się tak nie skradał...

- Chyba muszę ci pomóc to ogarnąć. - mruknął, rozświetlając swoją twarz kolejnym wyniszczającym mnie od środka uśmiechem. Który dodatkowo znacząco burzył moją i tak mocno nadwątloną zdolność do logicznego myślenia...

Ojjj Harry, chyba muszę wziąć od ciebie wolne. I to na ładnych kilka dni... I dojść do siebie, uspokoić się, przemyśleć wiele spraw i przede wszystkim - przestać chcieć na każdym kroku wpić się w twoje nęcące wargi...

No jasne, tylko jak mam mu to zgrabnie powiedzieć...?

- Nie... Nie trzeba... Ja... Ekhm. Ja sobie poradzę... - wydukałam po dobrych kilku sekundach, kończąc swój wywód delikatnym uśmiechem, który w pierwszym zamierzeniu miał mieć przepraszający wyraz. Ale chyba mi nie wyszło, bowiem już po chwili...
- I będziesz się z tym męczyć do wieczora. - prychnął Harry, marszcząc czoło w geście niezadowolenia.
- To nic... Ja...
- Zjem obiad i przyjadę za godzinę, może być.? - uśmiechnął się, nadając sobie tym samym postawę charakteru nie znoszącego sprzeciwu. A ja tylko sapnęłam z bezradności.

Cholera, czemu on mnie nie słuchał.? No czemu, czemu, czemu musiał być aż taki uparty.?

- Okej. - westchnęłam, ze zrezygnowania opuszczając ramiona. Które już sekundę później zostały oplecione przez długie ręce Harry'ego, wzbudzając we mnie falę ciepła i... takiego czegoś nieokreślonego, co było straszliwie przyjemne. I tylko pogłębiło się, gdy Harry złożył przelotnego buziaka gdzieś w okolicach mojego policzka, który swoją drogą, natychmiast pokrył się głębokim rumieńcem.

O nie Harry, takich rzeczy to ty mi robić nie możesz, bo w końcu naprawdę zemdleję...

Ostatkiem sił i kilkoma panicznymi oddechami starałam się przywrócić mój organizm do mniej-więcej ogarniętego stanu, ale udało mi się to dopiero wówczas, gdy Harry, obdarzając mnie jednym z tych swoich firmowych uśmiechów, oddalił się na niezagrażającą mojemu życiu (i przede wszystkim przytomności) odległość.

A gdy dopiero po naprawdę dłuższej chwili udało mi nawiązać jakiś słuszny kontakt z moją świadomością, zauważyłam, że niespodziewanie znikł mi zupełnie z oczu, przez co w końcu mój organizm zaczął funkcjonować poprawnie.

A ja znowu zaczęłam się strachać o to co tym razem mogę wywinąć w jego obecności...

___
Przepraszam za tą długą nieobecność i krótkość powyższego tekstu, ale... święta. Nastrojowo, miło, rodzinnie... A komputer poszedł w kąt... A potem jeszcze te zawirowania... Skupić się na tekście zwyczajnie nie mogłam i powstało to... co powstało. Przepraszam. Mam nadzieję, że wszystko mi z głowy wyleci i znów wrócę sercem do tej historii, bowiem kolejnej randki nie mogę sknocić ;).
Ohhh i dziękuję za te wszystkie komentarze.! Znowu chyba pobiłam rekord, co naprawdę ogromnie mnie cieszy :). I to w dodatku taaaaaaaaaaaaaaakie wyczerpujące.! Chociaż swoją drogą nie mam pojęcia co to za zachwyt nad tym pocałunkiem. Buziak jak buziak, no ale... mogę się jedynie cieszyć, że został przyjęty z takim entuzjazmem :). Obiecuję, że to nie będzie ostatni... ;)
Kocham Was.! ;*
Ahhh, mam do Was jeszcze taką małą prośbę... Mam ochotę na małą odmianę w wyglądzie szablonu i w związku z tym potrzebuję rady kogoś, kto się na tym zna. Bardzo prosiłabym o kontakt ----> 2553227. Z góry dziękuję.! ;*

No i oczywiście...
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU.! :*

Komentarze (65):

31/12/12 17:24 , Blogger Unknown pisze...

Hehe, dobra... Początku chyba nie pisze się od ,, hehe'' ale nie mogę się ogarnąć po prostu ;) Chyba powinnam Cię winić za to, bo jak tak dłużej będzie to moja psychika przez Ciebie siądzie ;) Nie no, żartuję ;) Awww<3 Świetny rozdział, nawet nie wiesz jak mi się spodobał ;) Po prostu kocham Cię jak i Twoje opowiadanie ;) Co? Pocałunek jak pocałunek? No wiesz... ja się z tym nie zgadzam, bo tak świetnie to opisałaś, że czytałam to z otwartą buzią, wracając do poprzedniego rozdziału :) Louise mnie rozbraja ;p Kocham główną bohaterkę;p Po prostu niekiedy jej ciamajdowatość, myśli, wyobrażenie tak mnie rozśmieszają, że przy czytaniu musze trzymać się krzesła. Poprawka : Ja ciągle muszę trzymać się krzesła, na przykład przy tym rozdziale... Czemu Hazza nie zadzwonił? Te jej myśli hehe- no wymiatają po prostu, nie umiem tego określić... Albo jak Alyssa zabrała jej telefon... Biedaczka modliła się tylko żeby nie był to Harry:) Miała szczęście, że to było, że wygrała XD Po prostu szczęście w nieszczęściu, czyż nie? Widać, że Louise nie może normalnie funkcjonować bez tego Lokowatego osobnika :) Tylko, że gdzie się Hazza pojawia i jest tam Louise, to lepiej tam nie być, bo jeszcze jakaś opona na głowę Ci spadnie, czy tego typu rzeczy... Na przyszłość to Hazza nie powinien podchodzić Louise od tyłu. Dobra, bo ja już mam skojarzenia, no co? Cieszę się, że dodałaś nowy rozdział ;) Poprawiłaś mi humor, bo muszę jechać do ciotki:( Szczęście, że to tylko na godzinę, a resztę Sylwestra spędzę na obijaniu się po domu, lub słuchaniu piosenek na Esce ;p Jestem ciekawa jak będzie przy tym sprzątaniu. Szczerze to wątpię w to, że tam posprzątają :) Louise nie będzie się mogła skupić przy Hazzie. Mogą jeszcze większego bałaganu narobić i wtedy będzie ;p Rozdział jest świetny, bardzo mi się podoba :) Po prostu kocham Twój styl pisania, tak wszystko świetnie opisujesz, że Ci normalnie zazdroszczę ;) I ja tutaj oczekuję szybko następnego rozdziału, hehe :)
Pozdrawiam :)
Wystrzałowego Sylwestra!
Pozdrawiam:)

 
31/12/12 17:28 , Blogger Unknown pisze...

Ahahahahahahahaha, czytając Twój komentarz śmiałam się jak głupia.! ;). Gdy zwróciłaś uwagę, żeby Hazza nie zachodził Lou od tyłu... niemalże dostałam głupawki. I przez Ciebie też prawie spadłam z fotela...
Czyli chyba rachunki wyrównane ;).
A co do sprzątania... rzeczywiście, będzie niezłe spustoszenie gdy ta dwójka się za to weźmie... I rzeczywiście chyba lepiej przy nich nie być... Bo się coś komuś może ewentualnie stać. No ale siła uczucia w końcu, prawda.? :)
Dziękuję za tak cudowne poprawienie humoru ;*
I udanej zabawy przy esce. Mam nadzieję, że chłopaków będą puszczać co pięć minut :).
Pozdrawiam.! ;*

 
31/12/12 18:51 , Blogger Coffies A. pisze...

Naprawdę super rozdział ! Wyczekiwany ale jest !
Kiedy następny ?
Prosze ,żeby był jeszcze w tym tygodniu :(

 
31/12/12 18:54 , Blogger Kasika O pisze...

Ten komentarz został usunięty przez autora.

 
31/12/12 19:01 , Blogger Only Dreams... pisze...

Niby taki zwykły, niby nic się nie dzieje, ale i tak - jak dla mnie - mega ciekawy :)

Od ukończenia czytania rozdziału osiemnastego do teraz tak strasznie mi brakowało tego opowiadania! Jak zaczęłam czytać te cudne przemyślenia Lou od razu mi się pojawił uśmiech na twarzy.

Nie będę się rozpisywała, jak zwykle genialny. Nie mogę się doczekać, kiedy Harry będzie pomagał Lou... Dodaj coś szybko! ;)

See ya! x

 
31/12/12 19:06 , Blogger Kasika O pisze...

Kurna,ja chcę być Louise ! Ale nie,nie jednak nie, bo wiesz...ja Hazzy osobiście teraz nienawidzę,przez Taylor ;] Spytaj się Izy,ona to potwierdzi! ;] No,ale rozdział super,co ty pierdoczysz ! (sorry za wulgaryzmy xD) Z niecierpliwością czekam na następny i na pewno bd się tak samo jarać, jak Iza,gdy dowiedziała się o tym,że jest nowy ;D Haha to było bezcenne... Trzeba cię za kratami zamknąć,żebyś ty widziała do czego twoje opo doprowadza ! Jeszcze trochę i trzeba będzie psychotropy brać ! hahah Życzę tobie i wszystkim szczęśliwego nowego roku i obyśmy wszystkie razem,jako jedna wielka rodzina poszły na koncert tych debili ;*

Do następnego. <3

~Kasika~

 
31/12/12 19:17 , Anonymous Anonimowy pisze...

Sylwester od razu staje się lepszy z nowym rozdziałem na boy-from-bakery ;)
xoxo toyta
Ps. masz może twittera?

 
31/12/12 19:45 , Blogger Only Dreams... pisze...

Hahahahahahahaha! No, faktycznie:
Po pierwsze: Nienawidzi Hazzy (zaraz jej przejdzie... ;>)
Po drugie: moja reakcja była mniej więcej taka...

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!! OMG, OMG, OMG, OMG! AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!! JEJEJEJEJEJEEJEJJEJEJEEJE! Fuck Yeah! Nowy rozdział na Chłopaku z Piekarni! *___________________________*

Hahahaha, lol mi się xD

 
31/12/12 23:49 , Blogger Unknown pisze...

ale cudowny rozdział ! <3
już nie mogę doczekać się następnego ;D ciekawe jak pójdzie im to sprzątanie ;>
możesz zdradzić jakieś szczegóły? ;D
pozdrawiam i czekam na więcej, Colette Styles xx

 
1/1/13 00:00 , Blogger .Ziall.Halik. pisze...

Ona się chyba wgapiała w telefon mniej więcej tak jak ja w ekran jak czytałam ten rozdział:)Niedługo chyba będę musiała zainwestować w okulary. Czytałam go dwa razy i cieszę się że przeczytałam go drugi raz bo za pierwszym nie wyłapałam wielu rzeczy ale to wszystko przez tatę bo mi głowę zawracał a jak czytam to i tak nie ma ze mną żadnego kontaktu i lepiej mi nie przeszkadzać. Świetny ten rozdział jest:)
Jejku obudziła się i od razu o nim zaczeła myśleć i zastanawiała się czy napisał czy nie. Kiedyś obudziła się z myślą że 4 dni udawało się jej go nie spotkać a tu taka zmiana teraz. Oj Lou nam się zmieniła i dobrze jak by go dalej unikała to by się nie pocałowali i nie nie było by szans na szalone noce w przyszłości:)Ciekawe czy ona w tedy jeszcze będzie miało to swoje ekhm:)
Jej wstała o 7...i to w dzień w którym nie ma szkoły. Podziwiam ją. Ja tak wcześnie nie wstaje.7 w wakacje niewykonalne nie wstanę .No ale ona i tak spać nie mogła cały czas myśli o tym Loczku...Biedna zakochana dziewczyna. Oj zakochana to widać:)
Teraz to ona tylko myśli jak go tu pocałować oj podoba mi się to myślenie:)I świetne to było jak się zastanawiała dlaczego nie pisze a później okazało się że był w szkole:)Oj ty to masz fajne pomysły mogę tylko pozazdrościć.
Allison zachowała się nie za fajnie czytając tego smsa. Ja na miejscu Lou bym się nieźle wkurzyła. Ale na szczęście to tylko wygrana a nie wiadomość od Hazzy. Najpierw czekała cały dzień na wiadomość od niego a potem jak jakaś przyszła to prosiła żeby to nie było od niego. No i na szczęście nie była. Cóż za ulga:)

Podziwiam cię po prostu wiem o której zdarza ci się pisać i o której skończyłaś pisać ten rozdział i w jakich okolicznościach co jest dosyć zabawne. Jedno ci powiem ja już wtedy dawno sobie smacznie spałam i miałam pasjonujący sen o Niallu:)
Nie wiem jak udało ci się to zrobić ale nie ma żadnego kierunku, nawet jednego w sumie to jeden powinien być:)
Gratuluję rekordu komentarzy.64 robi wrażenie mam nadzieję że z każdym następnym rozdziałem będzie ich coraz więcej:)Życzę weny i mam nadzieję że długo nie trzeba będzie czekać na następny cudowny rozdział:)
Ja chyba już kilka razy pobiłam rekord w długości pisania komentarzy. Nie wiem dlaczego zawsze tyle czasu mi to zajmuję w sumie dużo nie piszę ani nic mądrego więc nie wiem o co chodzi. Ale marudzenia że to zły komentarz nie będzie postanowienie noworoczne zobowiązuje. Jejku to jest trudne nie marudzić wątpię żebym wytrzymała. Mogła bym to w sumie raczej od jutra obowiązuje. Ale nie powstrzymam się. Nic o nim nie powiem.
Udało mi się jeszcze w tym roku chociaż miałam ochotę dodać komentarz w 2013 może był by pierwszy w nowym roku jak już mówiłam na pewno nie pechowym ale może będzie ostatni w tym.
Wiem że się nie spodziewałaś mojego komentarza tak szybko więc myślę że udało mi się ciebie zaszokować:)Nie miałaś zielonego pojęcia że to będzie dzisiaj:)
Szczęśliwego nie pechowego 2013 życzę:)Tylko nie pij dzisiaj za dużo:)Bierz przykład ze mnie abstynencja też jest fajna:)
Mam jeszcze nadzieję że uda ci się cokolwiek zrozumieć z tego komentarza wiesz że ja mam dziwny tok rozumowania:)I jak ci się podoba moja interpretacja?:)Mało jej trochę bo się rozpisałam o jakichś głupotach ale może coś tam wychwycisz interesującego chociaż to może być trochę trudne.

 
1/1/13 12:17 , Blogger Unknown pisze...

Twój blog jest najlepszym jaki czytam, a czytam chyba ze 30. Szkoda, że dodajesz tak rzadko rozdziały, ale przecież szkoła jest najważniejsza. (Ja przez nią nie mam na nic czasu :D ). Mam nadzieję, że ten nowy rok wpłynie pozytywnie na ciebie i przyniesie ci wspaniałe pomysły na nowe rozdziały. Pozdrawiam!!

 
1/1/13 12:24 , Blogger Zakochana Złośnica pisze...

Boże jak się ucieszyłam, że się pojawił i nie obraził czy coś. Normalnie kamień spadł mi z serca. Jak czytałam ten rozdział to serce mi waliło 300 razy szybciej. Takie emocje ;)
Jestem ciekawa co wyniknie z tego ich całego sprzątania. Obawiam się, że więcej narozrabiają niż posprzątają ;) Mam nadzieję, że Louise choć trochę przy nim znormalnieje i może otworzy ? Nie mogę się doczekać nexta <33
Może trochę za późno, ale chciałam ci życzyć szczęśliwego nowego roku, weny i mnóstwa wspaniałych pomysłów ;)

http://pain-and-love-1d.blogspot.com/
http://po-obu-stronach-lustra-1d.blogspot.com/

 
1/1/13 12:30 , Blogger Aśa pisze...

No cóż co mam napisać? Żałuję że rozdział nie jest dłuższy ale i tak bardzo mi się podoba :)

 
1/1/13 15:19 , Blogger destiny pisze...

JEJKA JEJKA JEJKA. JAKI MEGABOSKICUDOWNYŚWIETNYŚLICZNY ROZDZIAŁ. AWWWWWW. NIE MOGĘ ODERWAĆ WZROKU OD EKRANU! ZWALIŁAŚ MNIE Z NÓG ! PISZESZ FENOMENALNIE, CHOĆ FENOMENALNIE TO ZBYT SŁABE SŁOWO, BY OKREŚLIĆ TWÓJ TALENT. JESTEŚ BOSKA. PODZIWIAM CIĘ.
ZYSKAŁAŚ NOWĄ CZYTELNICZKĘ. CIESZĘ SIĘ, ŻE TU WPADŁAM!
;*
http://make-me-happy8.blogspot.com/
http://iskierka-nadziei2.blogspot.com/

 
1/1/13 20:05 , Blogger Unknown pisze...

CUDOWNY rozdział ! *.*
i czekam na następny równie fantastyczny jak ten ;*

 
1/1/13 22:44 , Blogger Unknown pisze...

bosz bosz bosz. wdech wydecg i jade :D po prostu ym dobra musze dobrac slowa, zeby nie paplac tak jak ostatnio. więc jak ujrzałam ze w tłumie nowych rozdzialow z innych opowiadan jest twoj, ze ddoalas nowy. czytalam kilka razy czy to ten chlopak z piekarni. podtanowiłam zostawic go na koniec. bo jest jak niepsodzianka. :D
i kurde noo czytam i po prostu nie moglam wytrzymac ze smiechu jak ona rozwalila bude psa czy co to tam bylo. hahah. jej niesmialosc nadal mnie ciekawi. a to czekanie na jego telefon hahaha myślałam, że padne jak się okazało że był w szkole. a tyle myslalam czemu nie dzwoni. Po prostu kocham Cię. i niewazne ze przeczytasz ten mój komentarz i zapomnisz o nim. bo jak patrze ile masz dlugich komentarzy i wgl to bym ocipiała jakbym miala ludzi zapamietac. więc chcociaz raz to przeczytasz wiedz że jutro w skowronkach poczłapie do tej szarek beznadziejnej szkoły i bede miec cholera zaciesz. cholera mowiłam ci jak uwielbiam Ciebie?! :D jestes boska, fantastyczna, utalnetowana! :D kurwa ksiazke pisz! :D sorry za wyslowienie. napisz ksiazke xD przynajmniej dlugo bede czytac, najlepiej długą. a i chce aby nn był dluzszy. bo czytam to a tu juz cholerny, szary koniec. Bosz co będzie dalej. Harry jest w tym opowiadaniu taki inny mrrr :D kocham ta postac Hazzy :D i ten blog, wiadomo! :D jesteś dla mnie prawdziwym powietrzem. xoxo
dreamergirlxoxo.blogspot.com

 
2/1/13 14:17 , Blogger Unknown pisze...

Hm, zobaczymy czy wyrobię się przed niedzielą. Ale skoro zewsząd zasypują mnie zdjęcia pewnej całującej się pary... Nie wiem czy będę miała ochotę nawet patrzeć na Hazzę...

 
2/1/13 14:25 , Blogger Unknown pisze...

No nie wiem, no nie wiem... Jak mnie będzie tak denerwował - cało ze sprzątania nie wyjdzie...
Pozdrawiam.!

 
2/1/13 14:28 , Blogger Unknown pisze...

Nie bez przyczyny Lou nosi moje imię w wersji angielskiej, a ja bywam szalenie zazdrosna, więc... no :). A Blondie... Przez nią nie mogę pisać.! :/. Więc cieszę się ogromnie, że mogę czytać tak miłe komentarze, które mimo wszystko wywołują uśmiech na mej twarzy.:)
Dziękuję ;*

 
2/1/13 14:34 , Blogger Unknown pisze...

Mam, ale bardzo rzadko wchodzę ;). @Lou_iseOfficial jeśli chcesz ;)

 
2/1/13 14:37 , Blogger Unknown pisze...

Szczegóły sprzątania.?
Poleje się krew - to na pewno. Tylko jeszcze nie wiem czyja krew to będzie...
Hm, drastycznie zabrzmiało ;). Ale sama chciałaś wiedzieć... ;)
Pozdrawiam.! :*

 
2/1/13 18:53 , Blogger Coffies A. pisze...

Naprawdę cieszę się że dodałaś ten rozdział przed sylwestrem :)
Naprawdę długo czekałam na niego .
Będę czekać ile trzeba tylko żeby się pojawił

 
2/1/13 19:47 , Blogger Karoli698 pisze...

Co tu dużo mówić, jak zwykle wspaniały rozdział=]
I te przemyślenia Lou haha... poprostu super, trzeba przyznać że masz ogromny talent. kocham twoje opowiadanie <3

http://opowiadanie-o-one-direction-1d.blogspot.com/

 
3/1/13 01:20 , Blogger l3muros pisze...

lubię jak to wszystko opisujesz, lubię tego Hazzę, bo jest jakiś taki awww i boże jeszcze troche a Lou zwariuje przez niego i to tak na poważnie :O mam nadzieje że dobrze im się będzie sprzątało składzik, no i czekam na kolejny rozdział

loving-him-was-red

 
3/1/13 13:50 , Blogger Unknown pisze...

Cóż, z Harrym, na pralce, o 3:00 nad ranem... Nie ukrywając - warunki były ciężkie. Ale noc niezapomniana :).
A pamiętaj o swoim postanowieniu noworocznym - zero marudzenia.! W wyniku niektórych zdarzeń ostatnimi czasy humor mam zepsuty, a czytając Twój komentarz, zawsze humor mi się poprawi :). I nie mogę przestać się uśmiechać... :). Więc nie narzekaj, a może i ja przestanę...:)
Pozdrawiam.! :*

 
3/1/13 13:52 , Blogger Unknown pisze...

Ej, bez przesady... :). Są o wiele lepsze blogi od mojego, z o wiele lepiej opisanymi historiami. Ale mimo wszystko szalenie mi miło, że komuś może się podobać moja praca. Dziękuję ;*

 
3/1/13 13:52 , Blogger Unknown pisze...

Dziękuję :).

 
3/1/13 13:55 , Blogger Unknown pisze...

Oj tak, gdy ta dwójka zabierze się za sprzątanie, raczej niewiele dobrego z tego wyniknie ;). I czy Harry mógł się obrazić.? Chyba nie miał za co... W końcu dorwał się do tego wyczekiwanego od pierwszej randki pocałunku ;). A, że zakończenie było jakie było... W sumie jego wina ;).
Ale dziękuję za komentarz i za wyczekiwanie na kolejne przygody Lou.
Pozdrawiam.! ;*

 
3/1/13 13:56 , Blogger Unknown pisze...

Ohhh, dziękuję za tak wspaniałe słowa od których uśmiech z twarzy mi nie schodzi ;*

 
3/1/13 13:56 , Blogger Unknown pisze...

Dziękuję ;*

 
3/1/13 14:03 , Blogger Unknown pisze...

Przestań, ja zapamiętuję każdy komentarz :). I z uwagą wczytuję się w każdą możliwą literkę, bowiem to są takie moje małe pocieszacze :). A gdy czytam te wszystkie komplementy... ohh, praktycznie się rumienie.! :).
A co do Harry'ego... Nie wydaje mi się, żebym się zbytnio zastanawiała nad jego reakcją. Po prostu piszę pierwsze co mi do głowy przyjdzie. I wyszedł mi z tego taki głupek... :).
I kurczę... być dla kogoś powietrzem... Chyba się rozpłynę.! :). Ale cieszę się, że mogłam umilić Ci dzień, tak samo, jak Ty umiliłaś mi mój. Dziękuję Ci bardzo;*

 
3/1/13 14:03 , Blogger Unknown pisze...

Dziękuję ;*

 
3/1/13 14:04 , Blogger Unknown pisze...

Tak, Lou przedstawia te wszystkie emocje, które we mnie siedzą, patrząc na tych pięciu głupków. Więc przynajmniej wiem o czym piszę :).
I tak, sprzątanie składziku będzie szalenie przyjemne, to Ci mogę zapewnić :).
Pozdrawiam.! ;*

 
4/1/13 09:14 , Blogger Kasika O pisze...

A no racja Louise-Louis... hahah jaki geniusz ze mnie xD Ja też bywam szalenie zazdrosna...;> Taka jestem teraz w przypadku Haylorś !! xD Ty przez nią nie możesz pisać,a ja żyć ! ;D Ale z drugiej strony w końcu jesteśmy Directionerkami i powinnyśmy szanować wybór Hazzy...Chociaż znając życie to nie Hazzy wybór,tylko Modest...-.- Niestety,my nic nie możemy zrobić...:( Mówi się trudno i żyję się dalej ! ;D

Nie ma za co !;) Ja dziękuję za to,że swoje wymysły przelewasz na edytor tekstowy,gdzie zapewne piszesz rozdziały ;D Mam pytanko...;> Kiedy następny ? :) NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ,NO !! XD

~Kasika~

 
4/1/13 09:19 , Blogger Kasika O pisze...

Zapomniałam jeszcze,że coś mi się stało z kontem Google i teraz przełączyłam się na bloggera,ale zaraz coś pokombinuję...;> I może mi wyjdzie ;D (żeby nie było,że ja,to nie ja xd)

~Kasika~

 
4/1/13 09:56 , Blogger Kasika O pisze...

Uwaga...pogrzebałam w ustawieniach i muszę zobaczyć,czy mi wyszło... xD soł...trololololololo xD

~Kasika~

 
4/1/13 13:05 , Blogger Unknown pisze...

Właśnie wymyśliłam kolejne postanowienie noworoczne... Nie czytać twoich rozdziałów na komórce. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale ja już tak mam, że jak nie napiszę co mi siedzi w głowie od razu po przeczytaniu, to potem odkładam to w nieskończoność...
Normalnie jak czytałam początek rozdziału, to sprawdziłam u siebie, bo wiesz... może przez pomyłkę... Ale u mnie też "NIC NOWEGO."
Ta część jest genialna! Dobrze, że nie wzięła komórki ze sobą pod prysznic, by sprawdzać w trakcie ;) Uśmiechałam się, gdy to czytałam, ale po zdaniu kończącym się "też do cholery nic" po prostu wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Boski fragment.
Ona w tych swoich myślach brzmi tak żałośnie, niepewnie, że aż mam ochotę ją przytulić... I jeszcze doskwierał jej "deficyt Harry'ego" :) Boziu, jak ja kocham tą dziewczynę i jej pokręcone rozumowanie!
Ta Allison to serca nie ma... Naśmiewać się z biednej Lou... Przecież nie jej wina, że w głowie jej tylko jedno. Jeden. I w takim stanie ma sprzątać składzik? Coś mi się wydaje, że Allison będzie miała okazję zobaczyć jak kręcili Armagedon ;)
On jej powiedział "cześć"... A ona... wciąż żyje ;) Wprawdzie zaczęła już rozstawiać rekwizyty do filmu, ale żyje:) Nie zemdlała. A co więcej wciąż logicznie myśli! Jestem w szoku! Normalnie nie wiem, co się z nią dzieje.

koszulka + plecak + zamartwianie się = szkoła

To takie proste! Ale zaskoczyła mnie tym zebraniem myśli. Pozytywnie ;)
I Harry taki skory do sprzątania... Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. Mam wrażenie, że to jednak nie będzie Armagedon. Chyba muszę poszukać innego tytułu... Coś jak Dzień Zagłady...
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)

@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

 
4/1/13 13:44 , Blogger Unknown pisze...

Harry ma swój rozum, więc chyba wie co robi. Miejmy nadzieję... :)

 
4/1/13 13:47 , Blogger Unknown pisze...

Hahahahahahaha :). No to mnie nieźle rozbawiłaś tym komentarzem :). Śmiałam się na cały regulator, aż sąsiedzi pewnie pomyśleli, że coś ze mną nie tak :). I bardzo Ci dziękuję za tak miłe i sympatyczne słowo, bowiem biorąc pod uwagę ostatnie dni... Oj, bardzo mi humor poprawiło :).
Dziękuję ;*

 
5/1/13 12:54 , Anonymous Anonimowy pisze...

Genialnee.. :* Kocham Cię.
Proszę o nn :D ;*

 
6/1/13 17:31 , Blogger OnlyOla pisze...

Cześć ; )
Zostałaś nominowana do Liebster award ---------- > http://fall-in-love-in-paris.blogspot.com/

 
7/1/13 12:42 , Blogger MPayne:) pisze...

Biedna Lou cały dzień czekała na wiadomość od Harrego, aż się w końcu doczekała jego przyjścia. I będzie kolejna randka, a ja się cieszę jak głupia. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, więc mam nadzieję, iż szybko go stworzysz;) Całuję i pozdrawiam M.Payne:)

 
7/1/13 14:11 , Blogger Unknown pisze...

Ja.? Ty coś w końcu dodaj, bo z tęsknoty usycham za Twoim opowiadaniem.! :)

 
7/1/13 14:12 , Blogger Unknown pisze...

Dziękuję ;*

 
7/1/13 14:12 , Blogger Unknown pisze...

Dziękuję ;*

 
7/1/13 16:33 , Blogger Unknown pisze...

haqhahaha, aż się boję czytać kolejnego ! :D ale nie, jednak zaryzykuję :D Twoje opowiadanie jest jak narkotyk ! muszę przeczytać kolejny rozdział x
czekam na nie z niecierpliwością, tymczasem zapraszam do mnie na:
we-will-forever-or-never.blogspot.com/
może Cię to zainteresuje xD w końcu jest tam coś o Styles'ie :D a swoją drogą, już nie mogę doczekać się żeby przeczytać jak pójdzie im to 'sprzątanie' ahahahahaha!
całuję ;***

 
7/1/13 19:46 , Blogger Unknown pisze...

Tylko, że wiesz... jestem taką zazdrośnicą, że po prostu nie mogę czytać opowiadań, gdzie Harry jest głównym bohaterem i w dodatku ma dziewczynę... Tak mnie nosi, gdy czytam takie historie, że szok. Mogłabym roznieść cały dom, zwłaszcza jeśli jest dobrze napisane. Bo ja tak nie potrafię... Ale przemogę się, zerknę. Za takie komentarze chyba muszę się odwdzięczyć :)

 
7/1/13 22:12 , Anonymous Anonimowy pisze...

haha xd I narzekania ciąg dalszy:P
Uwielbiam to Twoje opowiadanie:)
Zawsze poprawia mi humor:) Nawet nie wiem jak to opisać słowami,ale na pewno będziesz wiedziała o co mi chodzi:)
I co tu więcej pisać... Uwielbiam:)
I ja troszeczkę ponarzekam:P Dlaczego tak krótko?:P
Mam nadzieję, że niedługo dodasz następny rozdział:)
Pozdrawiam:* I.

 
8/1/13 13:55 , Blogger Unknown pisze...

Ojjjj, no nie wiem... Moja wena została dobitnie zmiażdżona... Raczej prędko nic nie będzie...
Ale dziękuję za miłe słowo ;)

 
8/1/13 19:53 , Blogger Unknown pisze...

hahahahahahahahaha. rozumiem Cię :D ja tak mam kiedy czasem czytam o Niall'u :)
dlatego nie nalegam :D
ale mimo wszystko dziękuję z chęci hehe :D
PS-kiedy dodasz nowy rozdział ? :D

 
11/1/13 20:36 , Blogger DOŚKA pisze...

Chciałabym tylko poinformować, że opowiadanie "Begin Again" z blogspota zostało przeniesione tutaj: http://faiiithfully.tumblr.com/post/39848652756/beginagain Mam nadzieję, że nie sprawiłam tym dużo kłopotów. O swoich nowych rozdziałach możesz informować mnie tutaj: http://faiiithfully.tumblr.com/ask
Pozdrawiam. xx

 
13/1/13 13:32 , Blogger Only Dreams... pisze...

Proszę Cię! Dodaj coś, bo mi codziennie Kasika dupę truje na gg i się pyta, MNIE, 'kiedy będzie następny na Boy From Bakery'! :D

 
13/1/13 16:06 , Anonymous Anonimowy pisze...

Cudowny rozdział. Czekam na nexta.
Zostałaś nominowana do Liebster Award.
Pytania u mnie:http://yourdrug-1d.blogspot.com

 
13/1/13 18:42 , Blogger Kasika O pisze...

Ej,młoda nie przesadzaj !! xD Policzymy się...;> Ale niestety,to prawda co ona pisze... :( Co się stało z tb ? Żyjesz w ogóle ? Proszę dodaj coś,bo my (mam na myśli mnie i domniemaną Izę ;]) zdychamy !! Wiesz jak to się trudno żyje bez nowego rozdziału ? :(

Czekam...

~Kasika~

 
13/1/13 22:57 , Blogger #larryshippers pisze...

zapraszamy na prolog! : 3
http://larry-bromance-story.blogspot.com/

 
14/1/13 14:48 , Blogger Unknown pisze...

Nie mam weny... W ogóle. Ani chęci do pisania... Zobaczymy jak to będzie.

 
14/1/13 14:49 , Blogger Unknown pisze...

Dziękuję :)

 
14/1/13 14:49 , Blogger Unknown pisze...

Wpadnę :)

 
14/1/13 14:50 , Blogger Unknown pisze...

Ohhh, tumblr to dla mnie czarna magia, ale się poświęcę dla Twojego opowiadania :)

 
14/1/13 17:32 , Blogger Kasika O pisze...

Czyli sugerujesz,że na razie zawieszasz bloga ? :( No proszę cię,usiądź,weź kakałko,jakieś dobre żarcie,słuchawki do uszy i dajesz !! ;D (mam nadzieję,że pomogłam) A jak nie pomogłam,no to trudno...Ale pamiętaj : Ja zawsze bd wchodziła i cierpliwie czekała na nowy rozdział :))

~Kasika~

 
16/1/13 04:06 , Anonymous Anonimowy pisze...

O matko wiem, że jest późno, bo to 04:06 w nocy,a właściwie rano, ale zaczęłam czytać twoje opowiadanie wczoraj wieczorem także do około tej godziny i nie mogłam się oderwać. Właśnie chciałam włączyć kolejny rozdział, ale zorientowałam się że to ostatni i to było straszne, bo naprawdę planowałam tu siedzieć do końca (nawet wschodu słońca) i bardzo mi przykro, że to jest właśnie koniec. Strasznie nie mogę się już doczekać kolejnego, będę zaglądać codziennie tak jak Lou czekała na wiadomość od Harrego. Naprawdę przeczytałam już masę opowiadań, ale nieliczne sa tak wciągające jak twoje. Nie wiem czy to sama historia, czy sposób pisania, ale jak na razie jest genialnie. Wgl postać Harrego jest tu taka yhm nie wiem taka właśnie jak sb zawsze wyobrażałam inna niż zwykle, może go nie znam osobiście, ale właśnie taki sprawia, że go lubię. Mam nadzieję, że dadzą radę, że Lou poradzi sb z nieśmiałością w końcu przejdzie przemianę, da radę z mediami i całą tą sławą i Harry nigdy jej nie zostawi i mimo, że pewnie będą mieli kryzysy i problemów nie mało to w końcu napiszesz epilog w którym będzie historia: 10 lat później Harry i Lou pokonali wszystkie przeciwności losu i wraz z córeczką Darcy i Harrym Juniorem oraz przyjaciółmi z 1D żyją długo i szczęśliwie, :) i tego życzę tobie i bohaterom z całego serca, na pewno będę czytać do końca ;* (Boże jak ja bym chciałam być na miejscu Lou pewnie tak samo jak ty i miliony)
Marta;)

 
16/1/13 13:50 , Blogger Unknown pisze...

Na zawieszenie jest jeszcze za wcześnie, ale zobaczymy. Z pewnością skorzystam z Twojego pomysłu :)

 
16/1/13 14:30 , Blogger Kasika O pisze...

Mam nadzieję,że to pomoże,bo z Izą już wytrzymać nie możemy ! ;] Na serio,codziennie na gg zastanawiamy się,kiedy będzie nowy rozdział. ;D Oby poskutkowało ! ;)

~Kasika~

 
16/1/13 16:04 , Blogger Unknown pisze...

Za każdym razem, kiedy wchodzę na Twojego bloga, błagam w myślach, żeby była już ta "dwudziestka", a tu nadal nic. Nie, żebym Cię poganiała. Nawet teraz nie napiszę żadnego "ale". Wiedz jedynie, że czekam. :D
Pozdrawiam. :D

 
6/3/13 17:56 , Blogger pikseloza pisze...

[szeroki uśmiech] chyba wyczerpałam wszystkie możliwe pisemne formy uznania dla powyższego dzieła zwanego po prostu opowiadaniem :-) Mogę jedynie dodać, że jeszcze się nie znudziłam i mknę czytać dalej:-)

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna